Apetyt na hamburgera (Przewodnik smakosza)


Pojechałem do otwartej w czerwcu burgerowni Raf Burger na ulicy Marcelińskiej 98 w Poznaniu na osiedlu Marcelin. Namówił mnie mój kolega Mikołaj, który tu jest dość częstym gościem, bo smacznie, bo na trasie dom – stadion Lecha, a Mikołaj to absolutny kibic Kolejorza. Zresztą Rafał Wasicki ma ofercie burgera dla prawdziwych twardzieli, jakimi są fani Lecha. Nazywa się to Burger Kibica i ma podwójną porcję mięcha, porządnego mięcha wołowego.

DSC_1538P

Po wejściu szybko omiotłem lokal wzrokiem. Czysto, skromnie, schludnie. Najważniejszymi elementami są tablica z wypisanym menu oraz bar i płyta grillowa. Rzut oka na ceny i… szok. Niezwykle atrakcyjne. Bazowy Classic to jedynie 10 złotych, a podwójny Kibica 15 zł. W tym oczywiście są dodatki. Kolejne zaskoczenie. Mimo że chwilę wcześniej były przygotowywane hamburgery, żadnej zawiesiny zapachowej, niestety często wiszącej w podobnych lokalach. To jednak nie wszystko. Nie ma pojemników z dodatkami. Wszystkie są krojone i przygotowywane w chwili złożenia zamówienia. Już mi się zaczęło podobać. Zjadłem dwa hamburgery, jak to mawia Mikołaj, byłem pod korek. Wybrałem Niuda i Cukinie. Niuda to świnia w gwarze poznańskiej. No i była świnia w hamburgerze, bo jest delikatny chips z boczku. Oprócz tego ser, sałata, czerwona cebula, pomidor, sosy. Cukinia tu dodatki to ser, sałata, pomidor, cukinia (grillowana), boczek, mozzarella z ziołami prowansalskimi, sosy.

DSC_1546P

Nie będę rozbierał na czynniki pierwsze smaków. Trudno mi też powiedzieć, który jest lepszy, bo każdy jest inny. Niuda ma delikatną nutę wędzonki, a Cukinia słodycz, wędzonka i zamykające w całość kompozycję zioła. I też nie chodzi o to, by wartościować, bo każdy musi być inny. Gdybym miał do nich podejść na zasadzie chwili, pogody, nastroju wybrałbym Cukinię, bo to takie lato w bułce. Dla mnie najważniejszy jest smak, nie jestem zjadaczem street foodu i nie będę się wymądrzał, jak to czynią ludzie piszący o hamburgerach i innych daniach z ulicy, Są dla mnie jednak dwie najważniejsze rzeczy – bułka i mięso. W Raf Burgerze pieczywo jest wyselekcjonowane i pochodzi z poznańskiej piekarni. Możecie być pewni, że jak zabraknie w ciągu dnia burgerownia zostanie zamknięta. Nie ma mowy o półśrodkach. Bułka jest z sezamem lekko słodka, po grillowaniu chrupiąca i znakomicie odgrywa swoją rolę owijki do mięsa i gąbki wciągającej płyny. Co najważniejsze jednak nie ma ich wiele (trochę w Cukinii), więc bułka do końca jedzenia pozostaje bułką, a nie ścierką rozsypującą się w ręku. Mięso – dla mnie najważniejszy element. Soczyste, miękkie, dobrze wysmażone, nie przeciągnięte, jednym słowem niezabite na płycie grillowej.

Nie będę podskakiwał z radości, nie napiszę, że najlepsze hamburgery w mieście, bo nie wiele ich zjadłem, więc nie mam skali porównania, ale wiem jedno, że adres zapamiętam i jeżeli będę w tamtych rejonach, zajrzę, bo co miesiąc pojawia się burger miesiąca – teraz z ananasem grillowanym i żurawinami. Tu jest smacznie, a to jest dla mnie najważniejsze. Tu podchodzi się z szacunkiem do gościa, podając mu robioną od podstaw bułkę z kotletem i świeżymi warzywami niezalegającymi w pojemnikach. Jedna rzecz, która mnie denerwuje, to sałata lodowa. Nie lubię jej, powiem więcej, mam na nią długie zęby. No, ale cóż w hamburgerze muszę zamknąć oczy, bo to nasz, polski standard i wszędzie się ją podaje.

Dodaj komentarz