Dziewczyny dały „kopa” chłopakom!


– Mam nadzieję, że nasz wynik z Serbii może to być jakiś pozytywny „kop” dla chłopaków, że dziewczyny zagrały tak dobrze, że osiągnęły swój największy sukces od lat. Teraz pora na nich. Podejrzewam, że panowie są bardzo ambitni. Pewnie więc nie będą chcieli pozostawać długo w cieniu swoich koleżanek. Mam nadzieję, że te pozytywne rzeczy, które zrobiliśmy w Serbii im pomogą – powiedział w rozmowie z „Naszym Głosem Poznańskim” drugi trener reprezentacji Polski piłkarek ręcznych Antoni Parecki.

DWA RAZY - Ekipa z trenerem AntonimPareckim

Nasz Głos Poznański: Naszą rozmowę zaczniemy od gratulacji za udany turniej w Serbii. Niech pan trener przyjmie te gratulacje w imieniu naszym, ale także od Naszych Czytelników.

Antoni Parecki (drugi trener reprezentacji Polski w piłce ręcznej kobiet): – Dziękuję jest mi bardzo miło. Dziękuję w imieniu swoim, pierwszego trenera oraz kadrowiczek. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz sprawimy radość naszym kibicom, a także kibicom całego krajowego sportu.

Od mundialu minęło już trochę czasu, emocje pewnie więc już też trochę opadły, a jakie są wnioski sztabu szkoleniowego na kolejne turnieje, zawody?

– Tak, oczywiście. Po pierwsze, to stworzyliśmy fajny zespół, który grał bardzo ciekawą piłkę ręczną. Grał też zawsze do końca. Oczywiście zabrakło takiej kropki nad „i” w postaci medalu. Dziewczyny też boleśnie na własnej skórze przekonały się też, że jak się gra w piłkę ręczną, w każdy inny sport drużynowy, to nie można odpuszczać. Koncentracja i danie z siebie wszystkiego, nie ważne ile się jest na boisku, to podstawa.

Nie boi się trener, że teraz jest sukces, a więc wszyscy klaszczą. Nie zawsze jednak się wygrywa, jak coś nie wyjdzie może być gorzej z radością, wsparciem fanów…

– Nie, myślę, że nie. Dziewczyny naprawdę zrobiły kawał dobrej roboty dla całej piłki ręcznej. Teraz ten sukces trzeba umiejętnie wykorzystać. Musimy myśleć tylko pozytywnie. Pozytywne myślenie daje pozytywne działanie. Losu siatkarek postaramy się nie dzielić. Jeśli chodzi o kwalifikcje do ME… (chwila ciszy…), sytuacja jest trudna, ale jak najbardziej wszystko jest jeszcze możliwe. Wszystko w głowach oraz rękach dziewczyn. Wszystko może wyjaśnić się już w marcu. Dajmy sobie więc troszeczkę cierpliwości, poczekajmy jak to wszystko będzie wyglądało.

Już dziś do walki w ME wystartują panowie. Dziewczyny dały przykład chłopakom jaką drogą mają iść, ale już z trochę szczęśliwszym finałem…

– Można tak powiedzieć. Może to być jakiś pozytywny „kop” dla chłopaków, że dziewczyny zagrały tak dobrze, że osiągnęły swój największy sukces od lat. Teraz poraz na nich. Podejrzewam, że panoie są bardzo ambitni. Pewnie więc nie będą chcieli pozostawać długo w cieniu swoich koleżanek. Mam nadzieję, że te pozytywne rzeczy, które zrobiliśmy w Serbii im pomogą. Życzę im tego z całego serca.

Zgadza się pan ze słowami trenera Bogdana Wenty, że mimo silnych rywali w grupie Polacy mogą ją nawet wygrać?

– Rywale moją swoje problemy, my mamy zaś na ten turniej bardzo ciekawy skład. Wszystko jest więc możliwie, twierdzenie trenera Bogdana Wenty, jest więc na razie bardzo szalone, ale jak najbardziej możliwe. To jest tylko sport.

A na co stać pana zdaniem „biało-czerwonych”?

– Zdarzyć się może wiele. Teraz ciężko o jakieś prognozy. Ja wiem ile nas to kosztowało z Kimem pracy, by dojść tam, gdzie dziewczyny znalazły się w Serbii. Nasz wynik też przyszedł przecież po latach. Konkretnie po trzech długich latach, gdzie my też szukaliśmy, budowaliśmy. Jeśli obędzie się bez kontuzji, czego im życzę, i jeśli chłopcy zagrają swojego maksa, z wolą walki, to mają nawet szansę na strefę medalową.

Dlaczego warto grać w piłkę ręczną?

– Sport uczy rywalizacji, ale także pracy w grupie. Dzięki piłce ręcznej, sportowi wychodzi się do ludzi. Poznaje się świat. Ma się po prostu fantastyczne przeżycia. Wszyscy sportowcy są, jak taka jedna wielka rodzina, rodzina na całym świecie.

Na koniec zapytam o Kima Rasmussena, jak to osoba poza obliczem medialnym, treningami?

– Jest to bardzo ciepły, sympatyczny człowiek. Otwarty na ludzi, i naprawdę kochający Polskę. Znim można rozmawiać naprawdę o wszystkim, zna się na swojej pracy, co ostatnio tylko potwierdził. Jest to człowiek tak jak my, bardzo rodzinny. Ma córkę, syna, wspaniałą żonę. Po prostu przykład dobrego człowieka.

A czego panu życzyć na kolejne tygodnie, miesiące?

– No przede wszystkim zdrowia, żeby moje dziewczyny z kadry, jak i z reprezentacji omijały kontuzje. W lidze jak najwięcej zwycięstw, jak najwyższego miejaca. To jest najważniejsze teraz myślę.

– Dziękujemy za rozmowę oraz poświęcony czas. Życzymy powodzenia!

– Dziękuję również, wszystkiego dobrego dla pana redaktora i Czytelników.

Rozmawiał: Łukasz Klin („Nasz Głos Poznański”)

Foto: Maciej Kisiel – EspolSalps

Na zdjęciu trener Antoni Parecki (drugi z lewej), w towarzystwie naszego dziennikarza, Łukasza Klina (pierwszy z prawej) oraz kibiców z Poznania. 

Dodaj komentarz