Adam Szejnfeld: Nie taki diabeł straszny, jak go malowali!


Poniżej felieton Adama Szejnfelda, posła do Parlamentu Europejskiego pt. „Nie taki diabeł straszny, jak go malowali!”. Oczywiście redakcja może, ale nie musi zgadzać się z opinią eurodeputowanego. Zachęcamy także inne publiczne osoby, to przysyłania swoich komentarzy.

Wykup ziemi, ogromna podwyżka cen, bankructwo firm, niewyobrażalna konkurencja, limity produkcyjne, zalew żywności zmodyfikowanej genetycznie, upadek moralności i wartości narodowych, utrata suwerenności… Chyba wszyscy pamiętają hasła, którymi straszyli Polaków przeciwnicy wejścia naszego kraju do Unii Europejskiej przed referendum akcesyjnym zaplanowanym na 7 i 8 czerwca 2003 r. Eurosceptyczne partie prześcigały się wówczas w wymyślaniu coraz to nowych argumentów, które miały przekonać polskie społeczeństwo do zaznaczenia odpowiedzi „NIE” przy pytaniu: Czy wyraża Pani / Pan zgodę na przystąpienie Rzeczypospolitej Polskiej do Unii Europejskiej? W piętnastą rocznicę referendum warto przyjrzeć się, czy którekolwiek z antyunijnych straszydeł naprawdę miało ostre szpony i zęby.

„Niemcy przyjadą i wykupią naszą ziemię”. Od 2004 r. systematycznie maleje ilość gruntów kupowanych przez cudzoziemców. W 2003 r. wydano prawie 1,6 tys. zezwoleń na zakup nieruchomości, w 2005 r. było ich 600, a 2017 r. już tylko 224. Największe zainteresowanie nabyciem nieruchomości w Polsce wykazują cudzoziemcy z Europejskiego Obszaru Gospodarczego, ale wśród osób fizycznych są to nie Niemcy, ale… obywatele Ukrainy. W 2017 r. otrzymali oni 134 zezwolenia, co stanowi prawie 50 proc. wszystkich zezwoleń na nabycie nieruchomości gruntowych wydanych na rzecz osób fizycznych. Nie było też rewindykacji granic i poniemieckich majątków!

„Grozi nam upadek polskiego rolnictwa”. Jeszcze w 2005 r. Andrzej Lepper mówił, że rolnictwo nie skorzystało na wejściu do Unii, a marne dopłaty, które dostali rolnicy, nie zrekompensowały im nawet wzrostu kosztów produkcji. Z perspektywy 14 lat, widać jak ogromną okazało się to bzdurą. Od wejścia Polski do UE do naszego rolnictwa skierowano ponad 45 mld euro. Rolnicy, którzy najbardziej byli przeciwni przystąpieniu do Wspólnoty, stali się jej największymi beneficjentami. W ciągu ostatnich 14 lat przeciętny miesięczny rozporządzalny dochód polskiego rolnika zwiększył się o ponad 80 proc., a roczne wydatki na inwestycje powiększyły się aż 200 %. Przed ponad dekadą produkowaliśmy na przykład średnio 3 tony pszenicy z hektara, a obecnie produkujemy ponad 6 ton. Podobnie jest z innymi płodami czy produkcją zwierzęcą. Dzięki skutecznemu wykorzystaniu przyznanych nam środków polskie rolnictwo przeszło prawdziwą metamorfozę.

„Czeka nas załamanie polskiego złotego”. 1 maja 2004 r. 1 euro kosztowało 4,78 zł, a 30 maja 2018 r. – 4,31 zł, a to i tak dużo, bo przez lata oscylowało w granicach 3–4 zł i teraz jest tańsze niż 14 lat temu. Dzięki mocnej złotówce, nie spełnił się też czarny scenariusz o niewyobrażalnej drożyźnie. Inflacja pozostawała na poziomie innych krajów Unii. Owszem, ceny poszły w górę i są wyższe niż przed wejściem do UE, ale dlatego, że w tym czasie rosły płace i zwiększała się siła nabywcza pieniądza. Nie doszło także do masowych bankructw polskich firmy. Co więcej, na Wspólnym Rynku radzą one sobie całkiem nieźle. Pomiędzy 2003 a 2012 r. zyski eksporterów powiększyły się o niemal 200%. Szacuje się, że dzięki obecności na jednolitym rynku polscy przedsiębiorcy zarabiają dodatkowo 300 mld zł rocznie! Ponadto, m.in. za sprawą podpisanych umów handlowych UE z państwami trzecimi, na przykład w Korei Południowej niezwykle popularna jest ceramika Bolesławiec, mieszkańcy Islandii natomiast nie mogą obejść bez batoników Prince Polo, a marka kosmetyczna Inglot podbija Półwysep Arabski.

„Polska utraci swoją suwerenność”. Przed referendum akcesyjnym m.in. na antenie Radia Maryja można było usłyszeć, że UE to masoński i bezbożny pomysł, że biurokracja brukselska pożre niezawisłość i suwerenność Polski, że zarazi nas inną plagą – całkowitą demoralizacją. Dla większości skrajnie eurosceptycznego środowiska wejście do UE dla Polski oznaczać miało całkowity upadek moralności czy nakaz przyjęcia rozwiązań prawnych z Zachodu w sprawach światopoglądowych. Oczywiście nic takiego nie miało miejsca. Ponadto, straszono odebraniem Polsce prerogatyw należących się jej jako niepodległemu państwu. Tak, wchodząc w struktury Unii Europejskiej przekazaliśmy pewną część naszej decyzyjności Wspólnocie, ale jako państwo członkowskie mamy dalej wpływ na to, jakie decyzje podejmowane są w ramach UE. Poza tym zyskaliśmy niewiarygodnie więcej niż musieliśmy oddać!

Unia Europejska to spełnienie marzeń pokoleń Polek i Polaków o byciu częścią społeczności Cywilizacji Zachodu. Po latach przymusowej izolacji i walki o niezależność, w końcu się udało! Wybraliśmy demokrację, praworządność, wolność, równość, rozwój i otwartość. Wartości, które są podstawą istnienia Zjednoczonej Europy. Trzeba tego bronić! To polski interes stanu!

Adam Szejnfeld

Poseł do Parlamentu Europejskiego

www.szejnfeld.pl

www.kobiecastronazycia.pl

www.facebook.com/PoselSzejnfeld/

www.twitter.com/szejnfeld

www.instagram.com/szejnfeld/

Dodaj komentarz