Adam Szejnfeld: Czy Polska pójdzie śladami Rosji?


Poniżej felieton Adama Szejnfelda, eurodeputowanego, naszego stałego publicysty. Oczywiście redakcja może, ale nie musi zgadzać się z poglądami niezależnego autora.

szejnfeld

Chcą nam ukraść nie tylko wolność, chcą ma ukraść
nasze państwo!!!

Piąta rano. Nagle obudziło go gwałtowne pukanie do drzwi. Chwilę się zastanawiał, czy się nie przesłyszał. Może to sen. Kto może walić do drzwi o takiej porze?! Niechętnie zwlókł się z łóżka i ostrożnie podszedł do drzwi.

– Kto tam? – zapytał niepewnie.

– Otwierać! Policja! – odpowiedział groźny głos.

W jednej chwili przebiegło mu przez głowę tysiące myśli. Otwierać, nie otwierać, uciekać, nie uciekać. Ale zaraz, zaraz…, przecież nic nie zrobił! To na pewno pomyłka, pomyślał. Lekko uspokojony otworzył drzwi. Funkcjonariusze z impetem wtargnęli do środka tak, jakby chciał stawiać opór.  Prawie go przewrócili. Po chwili pokazali nakaz rewizji.

– Pańska organizacja utrzymuje się ze środków przekazywanych przez sponsorów zagranicznych. Jest pan więc podejrzany o działalność na szkodę państwa jako agent zagranicznych służb! – warknął jeden z nich.

Niestety, to nie scena z popularnego thrillera politycznego, ale codzienność, z jaką muszą sobie radzić działacze rosyjskich organizacji pozarządowych. Wprowadzone przez Putina prawo o agentach zagranicznych przewiduje, że wszystkie NGO-sy otrzymujące zagraniczne wparcie i angażujące się w szeroko definiowaną „działalność polityczną”, muszą zarejestrować się, jako „organizacje pełniące funkcję agenta zagranicznego”. To nie żart. Szczególnie dotknięte przepisami zostały podmioty działające w zakresie praw obywatelskich, politycznych, społecznych oraz praw człowieka. Z tych powodów na liście „agentów” znalazło się m. in. Stowarzyszenie Memoriał, zasłużona organizacja pozarządowa badająca zbrodnie stalinowskie. Na tym jednak nie koniec. Działalność międzynarodowych NGO-sów może zostać uznana za „niepożądaną”. Co ciekawe, decyduje o tym bez orzeczenia sądu Prokurator Generalny i MSZ Federacji Rosyjskiej.

Czy teraz Polska pójdzie śladami Rosji? Narodowe Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego, w swojej nazwie brzmi bowiem niegroźnie. Idea jednak, która się za nią kryje, wydaje się żywcem przeniesiona z systemów państw autorytarnych. Centralne sterowanie organizacjami pozarządowymi, wyznaczanie celów i przydzielanie środków na ich realizację… No cóż. To prosta droga do tego, by NGO-sy stały się pasem transmisyjnym władzy. Religia smoleńska, bezwzględna antyaborcja, monopol na patriotyzm… – takie treści będą zapewne przyjmowane z otwartymi rękami i hojnie nagradzane. A co z walką o prawa kobiet, prawa osób LGBT, a co ze sprawami równości i tolerancji, a co z pomocą rodzinom doświadczającym przemocy i samotnym matkom? A co z praworządnością, uczciwością, co walką z korupcją po stronie władzy?…  Czy znajdą się na przykład pieniądze dla organizacji monitorujących w sposób obiektywny stan demokracji i praworządności? Hym, to może być pytanie jedynie retoryczne! Ba, to może być pytanie, za postawnie którego, kto wie, czy nie będzie można trafić w przyszłości za kratki!

Przy okazji „brania się” za niezależne społeczeństwo, obuchem w głowę dostali także organizatorzy zgromadzeń publicznych. Ma być bowiem wprowadzony zakaz organizowania zgromadzeń w miejscu i czasie, w którym odbywają się zgromadzenia państwowe i kościelne. Ustanawia się także wieloletnie rezerwacje dla zgromadzeń cyklicznych – rejestracja z możliwością zarezerwowania aż na trzy lata do przodu określonego miejsce lub trasy. Czy w praktyce oznacza to, że na przykład 11 listopada na długie lata będzie świętem zawłaszczonym wyłącznie przez „narodowców”?! Czy każda próba zorganizowania równolegle obchodów w sposób mniej przypominający bójkę na stadionie, a bardziej radość z odzyskania przez Polskę niepodległości, będzie udaremniana? I jeszcze jedno – zgodę na taką demonstrację wydawać ma nie wójt, burmistrz czy prezydent miasta, jak do tej pory, ale… przedstawiciel rządu w województwie. Wojewoda, jak namiestnik!

Czy to jest budowanie demokratycznego państwa społeczeństwa obywatelskiego? Czy to jest wzmacnianie małych ojczyzn? Czy to jest rozwój samodzielności obywateli i wspieranie ich reprezentacji?! Hym… po 27 latach od obalenia komuny w Polsce wydawać by się mogło, że jej czasy bezpowrotnie minęły. Niestety, widać, że historia lubi się chyba powtarzać! Czy powtórzy się w pełni?

Adam Szejnfeld

Poseł do Parlamentu Europejskiego

www.szejnfeld.pl

www.kobiecastronazycia.pl

https://www.facebook.com/PoselSzejnfeld/

https://twitter.com/szejnfeld

Dodaj komentarz