Węgry zawitały do Poznania (Galeria)


Dwa weekendowe dni to okazja do spotkania z Węgrami, krajem który zachwyca wspaniałymi smakołykami, ale też ciekawym rękodziełem, muzyką, winem i gościnnością. I to nieprawda, że to kraj papryki, chociaż na straganach na parkingu przed CK Zamkiem w Poznaniu jest jej sporo i to pod każdą postacią.

Olbrzymim zainteresowaniem cieszą się stoiska z wędliną węgierską. To zasługa licznych wyjazdów turystycznych w minionej epoce nad Balaton i handlowych do Budapesztu, ale i tych obecnych do wód termalnych, czy do Tokaju na winiarskie festiwale lub stolicy Węgier na Formułę 1. Ostre i bardziej łagodne parykowe kiełbasy i salami znikają w szybkim tempie, podobnie jak mielona paryka czy wspaniałe pasty paprykowe w słoiczkach o wdzięcznych nazwach Słodka Anna (o łagodnym smaku) i Szalony Stefan (ostra). Jeżeli nie wiecie, jaką kupić kiłbasę, która jest ostra, a po której już tylko pozstaje wypić sporą porcję węgrzyna (tokaju) by dać ulgę przepalonemu przełykowi, skierujcie swoje kroki na stoisko sklepu z Warszawy Papryka, gdzie o wszystkich tajnikach i smakach węgierskich powie wam Istan Kovacs, który od lat w Poznaniu przy różnych okazjach sprzedaje węgierskie smakołyki.

O ile lubimy madziarskie wędliny, to wciąż ze sporą nieufnością podchodzimy do słoniny wędzonej lub otoczonej w ostrej papryce. A to prawdziwy rarytas zarówno jako przekąska na świeżym chlebie, jak i baza do węgierskich potraw takich jak: gulasze, zupa gulaszowa, perklety, paprykarze, bogracze czy leczo. Słonina pochodzi z niezwykle ciekawej rasy świni mangalika pokrytej kędzierzawą sierścią. Rasa notowana jest od początków XIX w., ale jej pochodzenie jest ciągle niejasne. Prawdopodobnie stara odmiana ekstensywnie utrzymywanych lokalnych świń została skrzyżowana z rasą Sumadia pochodzącą z Serbii. Jest to rasa niezwykle odporna i przystosowana do pastwiskowego chowu. Charakteryzuje się bardzo dobrym mięsem, ale również niespotykaną u innych ras zdolnością do otłuszczania się. Dorosła mangalica, ważąca 200 kg, jest zdolna zmagazynować w tuszy 70% tłuszczu. Co ciekawe, uważa się, że tłuszcz ten zawiera mało cholesterolu. Na stoiskach pod CK Zamkiem można sprobować, jak smakuje ta słonina i przekonać się, że warto ją mieć w swoich kulinarnych zapasach domowych.

Z innych smakołyków warto wspomnieć o stoisku ze struclami czyli po węgiersku retes. Na miejscu można zobaczyć jak się je przygotowuje i zdegustować  kilka rodzajów nadzienia. Osobiście polecam wiśniowy, orzechowy i dość zaskakujący mak z dynią. Pycha!

Koniecznie trzeba też spróbować langosza. Jest to specjał charakterystyczny dla kuchni węgierskiej. Głównymi składnikami ciasta są mąka pszenna, drożdże, gotowane utłuczone ziemniaki, mleko, cukier, sól i olej. Przed smażeniem na głębokim oleju ciasto jest formowane w płaskie placki o średnicy kilku-kilkunastu centymetrów. Langosze jada się najczęściej z czosnkiem bądź masłem czosnkowym, a także śmietaną, startym serem żółtym, szynką lub jeszcze innymi dodatkami. Placki te są bardzo popularne na Węgrzech oraz Słowacji. Można je kupić prawie w każdym barze szybkiej obsługi.

Amatorom słodkości polecam węgierskie sękacze (kürtöskalács) w różnych smakach m.in. z orzechami włoskimi lub wanilią. Na miejscu można zobaczyć jak się je przygotowuje. Zapach i wygląd zrobią swoje. Jeden kosztuje 10 złotych, ale zapewniam nie są to stracone pieniądze.

Po kulinarnych doznaniach można zdegustować za 12 złotych trzy węgierskie wina, co na pewno przyda się po obfitej konsumpcji.

No, a potem pozostaje już tylko udać się na stosika z wyrobami z drewna, skóry, ceramiki czy kosmetykami. Można również kupić coś do ubrania z fikuśnymi kapeluszami damskimi na czele. A kiedy już rozkochamy się w węgierskim klimacie można zapoznać się z ofertą wyjazdową do kraju nad Dunajem.

Na dziedzińcu Różanym można natomiast posłuchać węgierskich zespołów w tym ludowych.

W niedzielę Kawalkada Węgierska startuje od godziny 12.00.

A i jeszcze jedno kończąc zakupy na stoisku powiedzmy köszönöm – wymawiamy kesenem czyli dziękuję, na pewno naszym Bratankom zrobi się miło, wszak powiedzenie Polak Węgier dwa bratanki i do szabli i do szklanki. Po węgiersku brzmi to  Lengyel, Magyar – két jó barát, együtt harcol, s issza borát, ale tego już może się nie uczmy…

Juliusz Podolski

Fot. J. Podolski

 

 

Dodaj komentarz