Przystanek Woodstock – za i przeciw


Jak co roku na przełomie lipca i sierpnia w Kostrzynie nad Odrą odbędzie się Przystanek Woodstock. Miłośników imprezy nie trzeba do wyjazdu przekonywać, natomiast wrogów nie da się namówić. Zostaje jeszcze grupa osób niezdecydowanych, które mają obawy i nie wiedzą czy jechać czy nie. Dla nich jest niniejszy artykuł.

 

Kilkakrotnie byłem na Przystanku i żyję. Nic złego mi się nie przytrafiło. Atmosfera panująca zazwyczaj na festiwalowym polu jest pokojowa i radosna. Ludzie są wyluzowani, o czym świadczą na przykład niecodzienne stroje czy słynna już kąpiel w błocie. Nie jest ona punktem obowiązkowym, jak straszą niektórzy, ale chętnych nie brakuje, zwłaszcza w dni upalne. O bezpieczeństwo uczestników imprezy dba pokojowy patrol, czyli wyszkoleni wolontariusze. Natomiast policja i inne służby mundurowe pilnują porządku na terenie miasta.

Niektórzy przesadzają z alkoholem i śpią gdzie popadnie. Chociaż podróżnych udających się na Festiwal i ich bagaże sprawdza policja z psami, jeszcze przed wejściem do pociągu, to nie można wykluczyć, iż osoby zainteresowane znajdą dilera. Zdarza się czasami wyczuć na polu namiotowym paloną trawkę, ale problem narkotyków jest raczej marginalny.

Jak wiadomo okazja czyni złodzieja. Dlatego trafiają się osoby jadące na Woodstock w celach zarobkowych. Na polu namiotowym dla kilkuset tysięcy osób, dochodzi corocznie do kilku takich incydentów. Dlatego cennych rzeczy lepiej ze sobą nie zabierać, a te które mamy trzymać przy sobie. Idąc spać cenne rzeczy lepiej kłaść w głębi namiotu, dotyczy to również glanów. Bezpieczniej położyć się z głową przy wejściu. Informacja o kradzieży lub jej próbie szybko rozchodzi się po polu i niestety psuje nastrój osobom bawiącym się. Dlatego by spokojnie się bawić, należy pamiętać o bezpieczeństwie bagażu swojego i sąsiadów.

Pociągi udające się do Kostrzyna nad Odrą są najweselszymi składami na szlaku PKP. Nie brakuje muzyki odtwarzanej z różnych źródeł i towarzyszącej jej śpiewom pasażerów. Napojem podstawowym jest piwo, które w dużych ilościach jest konsumowane. Niektórym zapasy kończą się w połowie drogi, więc na pośrednich stacjach trwa poszukiwanie złota w płynie. Naturalnie po pewnym czasie wydłużają się kolejki do wagonowych toalet. Kilkunastominutowe oczekiwanie jest doskonałym pretekstem do integracji pasażerów. Tabor podstawiony przez kolejarzy, to zazwyczaj wagony przeznaczone do remontu lub kasacji, ponieważ spotkanie ich z niektórym pasażerami, źle się kończy dla pojazdu. Tak jest co roku.

Zazwyczaj miejsc siedzących jest mniej niż pasażerów, więc dobrze pojawić się na dworcu odpowiednio wcześniej, gdyż skład jest podstawiany z dużym wyprzedzeniem. Natomiast podróż powrotna jest zdecydowanie odmienna. Prawie wszyscy pasażerowie śpią zmęczeni po kilkudniowej zabawie. Nie ma już piwa i śpiewów nie słychać.

Przejdźmy teraz do względów higienicznych. Zapewne zdarzają się osoby dla których kilka dni bez mycia to nic nadzwyczajnego. Jednak zdecydowana większość woodstockowiczów rano ustawia się przy prowizorycznych umywalniach, niektórzy korzystają z płatnych pryszniców, a jeszcze inni myją się przy namiotach, korzystając z butelek z wodą. A o czystość na polu trudno, widząc wokół chmurę kurzu i grubą jego warstwę na butach czy znajdujących się tam samochodach.

Problemów z zakupem jedzenia i picia nie ma. Na terenie imprezy jest kilka punktów gastronomicznych oraz popularny dyskont spożywczy. Natomiast w Kostrzynie jest sporo marketów i kilka jadłodajni. W pierwszych dniach towaru nie brakuje. Gorzej jest pod koniec Woodstocku. Oczywiście wszędzie są długie kolejki. Mimo wszystko nie warto jednak robić zapasów.

Przejdźmy teraz do samej imprezy. Koncerty zaczynają się codziennie o 15, a kończą nie prędzej niż o 2-3 w nocy. W przerwach pomiędzy poszczególnymi wykonawcami na telebimach można obejrzeć krótkie filmy z poprzednich edycji festiwalu oraz oczywiście reklamy sponsorów. Udział w koncertach dla kilkusettysięcy widzów to coś niesamowitego zarówno dla woodstockowiczów jak i samych wykonawców. Widok morza ludzi jak i wspólne śpiewy oraz bicie braw robi duże wrażenie i zostaje na długo w pamięci.

Najlepsze festiwale odbywały się wtedy, gdy liczba uczestników oscylowała w granicach 200000-500000. Ostatnie edycje liczyły podobno, według oficjalnych danych, po 700000 osób. Jednak na koncercie Prodigy w 2011 roku śmiało można stwierdzić, iż uczestników było zdecydowanie ponad milion. Było to już niebezpieczne. Tłum stojący pod sceną kończył się kilkaset metrów dalej, między namiotami. Poruszanie się po polu było prawie niemożliwe i powodowało nieprzyjemne sytuacje. Tym bardziej, że na ten koncert przyjechały osoby, którym duch rockendrollowego życia jest obcy i nie umiały wpasować się w klimat imprezy. W ubiegłym roku było już lepiej, chociaż liczba uczestników na poziomie 700000, to i tak za dużo, jak na pojemność polany, na której organizowany jest Przystanek Woodstock. Wątpię by rozmiary tego terenu się powiększyły, zatem dla dobra festiwalu, lepiej żeby liczył on mniej uczestników. Wtedy ma szansę powrócić atmosfera, która zanikła w ostatnich latach. Może sposobem na to jest odpowiedni dobór wykonawców. Miejmy nadzieję, że Jurek Owsiak będzie kierował się dobrem imprezy, a nie sugestiami sponsorów. Zobaczymy co przyniesie kolejna edycja.

Osobom, które zdecydują się jechać do Kostrzyna nad Odrą zalecam zabrać ze sobą wygodne obuwie (długie spacery miedzy miastem a polaną festiwalową), środek przeciw komarom (im hałas nie straszny) oraz krem do opalania (można złapać trochę promieni przed koncertami) i… coś przeciwdeszczowego (Przystanek Woodstock lubi się żegnać ulewą, burze też nie są obce). Co SIĘ MA, to się ma.

Wszystkim udającym się na tegoroczną edycję Przystanku Woodstock życzę udanej zabawy, sprzyjającej pogody oraz miłych wrażeń.

Michał Sobkowiak

Fot. Michał Sobkowiak

Dodaj komentarz