Tydzień z PEKĄ pełen kłopotów


Od ponad tygodnia w aglomeracji poznańskiej funkcjonuje nowy system opłat za korzystanie z komunikacji zbiorowej, oparty na Poznańskiej Elektronicznej Karcie Miejskiej. Coś, co było reklamowane jako ułatwiające życie, okazało się utrapieniem dla chyba wszystkich pasażerów. Mimo upływu tygodnia, system nadal stwarza więcej problemów, niż ułatwień.

Kolejki do punktów obsługi klientów ZTM nadal są ogromne. Co chwilę wychodzą na jaw kolejne niedociągnięcia. Najpierw okazało się, że karty wydane przed majem 2013 roku, mają stare oprogramowanie i osoby, które chciały uniknąć kolejek przed okienkami ZTM, są zmuszone by w nich stać.

Następnie okazało się, że przejeżdżając np. przez rondo Rataje, Śródkę czy Kórnicką, płacimy za dwa przystanki, ponieważ system PEKA nie traktuje ich jako węzeł przesiadkowy, lecz dwa osobne przystanki. Osoby płacące tPortmonetką za przystanki, przejeżdżając przez rondo Starołęka, rondo Rataje, rondo Śródka, Głogowską/Hetmańską oraz Kórnicką, zapłacą więcej, niż powinny. Może to dotyczyć pasażerów podróżujących tramwajami linii: 1, 4, 5, 6, 7, 8, 11, 12, 13, 17 i 18.

– To błąd – przyznał Bogusław Bajoński, dyrektor ZTM. – Węzeł przesiadkowy to jeden przystanek. Zgłosimy to wykonawcy do zmiany. Jeśli ktoś miał taką sytuację, proszę zgłaszać reklamację – dodaje.

Często zdarza się, iż system PEKA pobiera więcej pieniędzy, niż powinien. Dotyczyło to m.in. emerytów, którzy mają wgraną ulgę na karcie, a czytniki kasują ich tak samo, jak osoby bez ulg.

– Bull Polska [wykonawca systemu – red.] rozwiązało w sobotę problem z pobieraniem przez czytniki opłat za przejazdy ulgowe. Testy potwierdziły, że opłaty naliczane są prawidłowo – zapewnia Bogusław Bajoński i przypomina, że osoby, które zapłaciły za dużo, mogą złożyć reklamację.

Bajoński zapewniał, że ZTM dopomina się o jak najszybsze usunięcie usterek. Ponadto uruchomiono dodatkowe stanowiska do obsługi pasażerów na dworcach Jana III Sobieskiego i Rataje oraz w siedzibie ZTM przy ul. Matejki.

W internecie nie brak krytycznych opinii, dotyczących wprowadzenia PEKI.

– Pan przede mną prosi o nabicie ulgi emeryckiej na kartę PEKA oraz nabicie trasy na sześć przystanków. Te dwie operacje system wykonuje w 16 minut – informuje Hania.

Mieszkańcy Jeżyc skarżą się także na brak możliwości płacenia PEKĄ za postój w strefie płatnego parkowania. Mimo, iż PEKA jest elastyczna, najczęściej trafiają na komunikat: „karta nieczytelna”.

Przy okazji przeprogramowania komputerów pokładowych w pojazdach, zmieniły się nazwy przystanków wyświetlane na wewnętrznych wyświetlaczach. Tym sposobem osiedle Powstańców Warszawy stało się „Os. Powstańców Warsza” (zamiast W-wy), przystanek Naramowicka/Serbska stał się „Naramowicka/Ser”, natomiast Koziegłowy/os. Karolin to „Koziegłowy/os.”. Nie zdziwię się, jeśli przystanek Koziegłowy/os. Leśne będzie wyświetlany identycznie. Wystarczyłoby wykonać inaczej skróty, by informacja pasażerska nie była dezinformacją. Ponadto wyświetlacze są w stanie pokazać kilka znaków więcej, więc warto z tego korzystać lub zastosować przesuwane nazwy przystanków, by wyświetlić pełne ich nazwy.

Prezydent Poznania podczas sesji Rady Miasta tłumaczył się z zamieszania wokół Poznańskiej Elektronicznej Karty Aglomeracyjnej (więcej o ocenie prezydenta Poznania czytaj tutaj). Ryszard Grobelny twierdzi, iż nie spodziewał się aż tylu problemów: – Oczywiście, zgodnie z prawem Murphy’ego, spodziewałem się, że coś na pewno nie zadziała. Ale nie sądziłem, że będzie tego aż tyle – powiedział Grobelny.

Na chwilę obecną prezydent Poznania nie przewiduje wyciągania konsekwencji wobec swoich pracowników: – W tej chwili stawiam jedno zadanie przed moimi pracownikami: rozwiązać problem, który istnieje. Od strony technicznej i przede wszystkim od strony kolejkowej – dodał prezydent.

Sytuacja, która nastąpiła po wprowadzeniu PEKI, powoduję że kolejni pasażerowie rezygnują z komunikacji miejskiej i przesiadają się do samochodów.

Ryszard Grobelny przyznał, że posiada PEKĘ, lecz jeszcze z niej nie korzystał. Jednocześnie poinformował, że problemy z PEKĄ mogą mu zaszkodzić w listopadowych wyborach: – To rzecz oczywista, że mieszkańcy oceniają prezydenta za efekty działań. Jeżeli te efekty są dla niezadowalające, to oceniają negatywnie. Zdaję sobie sprawę, że mieszkańcy na pewno będą to brali pod uwagę podczas wyborów – twierdzi Ryszard Grobelny.

Tomasz Lewandowski, radny SLD i szefem komisji gospodarki komunalnej i polityki mieszkaniowej Rady Miasta Poznania: – Za chaos wokół PEKI powinna polecieć głowa prezydenta Mirosława Kruszyńskiego.

– Należało uruchomić więcej punktów obsługi klienta. To jest system dla całej aglomeracji, obejmuje studentów. Oczywiste było, że wprowadzenie go z dnia na dzień spowoduje ogromne zainteresowanie. Oburza mnie aroganckie tłumaczenie miasta, że ludzie sami są sobie winni, bo na ostatnią chwilę wyrabiają PEKĘ – uważa Lewandowski i dodaje: Pomysł jest dobry, ale jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach. Nie przyszło mi do głowy, że władze miasta i urzędnicy, którzy pracowali nad projektem od ośmiu lat, będą go wdrażać w tak nieprofesjonalny sposób. I tak fajna, nowoczesna idea została skompromitowana.

Polityk SLD obawia się obniżenia zainteresowania komunikacją miejską, spowodowanego m.in.: „zamieszaniem związanym z wprowadzeniem systemu PEKA, a także spadek komfortu podróżowania transportem publicznym. Panują upały, a tymczasem w autobusach wyłącza się klimatyzację. W ubiegłym roku również mieliśmy do czynienia z taką próbą oszczędzania, czyli wyłączania klimatyzacji – przypomina radny.

Michał Sobkowiak

Dodaj komentarz