Maciej Wilusz: Zabrakło ułamka sekundy


Nowy nabytek „Kolejorza” na pewno nie będzie dobrze wspominał debiutu w nowych barwach. Samobójcze trafienie Macieja Wilusza przesądziło o porażce poznaniaków z Podbeskidziem Bielsko-Biała. – Po prostu pech. Zabrakło ułamka sekundy, żebym zainterweniował – mówi o tej bramce obrońca Lecha.

Porażka 1:2 w meczu z Podbeskidzie Bielsko-Biała została przyjęta przez zawodników Lecha dość spokojnie. Piłkarze ciężko pracują na treningach, a kibice póki co wybaczają ewentualne potknięcia. Według Macieja Wilusza jest jeszcze zbyt wcześnie na ocenę przedsezonowej postawy lechitów: – Ciężko wyciągać jakieś wnioski i oceniać te przygotowania, bo to był tak naprawdę nasz pierwszy mecz kontrolny. Na chwilę obecną mocno trenujemy na obozie, ale wiadomo, że ten wynik nie działa na naszą korzyść. To dopiero początek serii sparingów i dlatego ten pojedynek mógł tak wyglądać – tłumaczy nowy obrońca „Kolejorza”.

Maciej Wilusz z pewnością nie jest zachwycony swoją postawą w tym meczu, bo choć zanotował kilka niezłych odbiorów, to jednak obraz gry zamazuje bramka samobójcza z 64. minuty. 25-letni obrońca tłumaczy, że to trafienie było nieszczęśliwym splotem boiskowych wydarzeń: – Niestety, ale moje nazwisko znalazło się na liście strzelców. Sytuacja była niefortunna, bo piłka została skierowana w nasze pole karne, minęła kilku zawodników i ostatecznie trafiła do mnie. Dostrzegłem ją późno, chciałem jakoś zainterweniować, ale nie zdążyłem. Pech. Zabrakło ułamka sekundy – mówi były piłkarz GKS-u Bełchatów.

Choć Wilusz trenuje z zespołem Lecha od zaledwie tygodnia, to jednak nie czuje się w Poznaniu wyobcowany. Podkreśla też, że w drużynie panuje bardzo dobra atmosfera: – Zawodnicy w „Kolejorzu” są bardzo otwarci i zgrani ze sobą, więc nie ma problemu z wejściem do zespołu. Czuję się tutaj coraz lepiej – zapewnia.

Więcej o meczu czytaj tutaj.

Dodaj komentarz