Szczypiorniści MKS Poznań przegrali jedną bramką


W deszczowy, pierwszy weekend wiosny w sali Gimnazjum nr 54 stanęły na przeciw siebie zespoły MKSu i Warmii Traveland Olsztyn. Przed meczem wskazanie faworyta wydawało się dość łatwe. Olsztynianie w drugiej rundzie grają bardzo dobrze i z powodzeniem rywalizują o miejsce na podium.

mks poznan

Pierwsza połowa sobotniego meczu potwierdziła dominacje gości z Warmii. Poznaniacy długo się trzymali, ale końcówka należała już do podopiecznych Karola Adamowicza. Szybki i skuteczny Aleksander Kryszeń z jednej strony i bramkostrzelny Mateusz Kopyciński z drugiej dali swojemu zespołowi aż sześciobramkową zaliczkę po pierwszych 30 minutach (13:19). Po zmianie stron wśród poznaniaków coś się zmieniło. Zaczęli dużo lepiej bronić, a po przechwyceniu piłki szybko biegali do przodu. Brylowali w tym Konrad Szczukocki i Damian Komisarek, a w ataku pozycyjnym nieźle radzili sobie Bartosz Przedpełski i Daniel Bartłomiejczyk. Po niecałym kwadransie na tablicy był remis po 24. Warmia to jednak bardzo doświadczony i obyty na ligowych parkietach zespół. Uspokoił swoja grę i ponownie wyszedł na czterobramkowe prowadzenie. Ale miejscowi jeszcze raz zerwali się do walki. Kryjąc na całym boisku odebrali kilka piłek i systematycznie odrabiali straty. Czasu było mało. Gdy wydawało się, że jest szansa choćby na remis do gry wkroczyli dwaj panowie z gwizdkiem. Dziwne, niezrozumiałe decyzje i nerwowa końcówka to show, który zafundowała w końcówce była ekstraklasowa para ze Szczecina. Poznaniakom zabrakło czasu i trochę szczęścia,żeby zdobyć w tym meczu punkty.
Ostatecznie w meczu 22 kolejki Warmia Traveland Olsztyn pokonała w Poznaniu miejscowy MKS 31:30 i zainkasowała kolejny komplet punktów.

– Przegraliśmy ten mecz w pierwszej połowie i choć robiliśmy co w naszej mocy punkty pojechały do Olsztyna. W drugich 30 minutach zagraliśmy dużo agresywniej i szybciej. Straciliśmy mniej bramek, a potrafiliśmy wyprowadzić szybkie kontrataki. Co do pracy sędziów nie chciałbym się wypowiadać bo po prostu na to nie zasłużyli. Najbardziej przykre jest to,że ci panowie nie szanują pracy innych. Nie oni są najważniejszymi postaciami na boisku, choć robią wszystko,żeby tak było. Więcej nie ma sensu mówić. Przegraliśmy ten mecz bo kolejny raz zdarza się nam przestój 5-6 minutowy, którego później nie możemy już nadrobić. Przed nami jeszcze cztery mecze i mam nadzieję, że zagramy w nich z podobnym zaangażowaniem jak dzisiaj w drugiej połowie – tyle o meczu na gorąco powiedział trener MKSu Doman Leitgeber.

Już za tydzień kolejne emocje. MKS Poznań zmierzy się bowiem przed własna publicznością z zespołem Kar- Do Gdynia.

źródło: www.mks.poznan.pl

Dodaj komentarz