„Apetyt na czereśnie” w Teatrze Muzycznym w Poznaniu


Czereśnie smakują o każdej porze roku, a najlepiej, gdy są okraszone muzyką i poezją pełną smaku – udowodnia to spektakl „Apetyt na czereśnie”, którego premiera pod auspicjami Teatru Muzycznego w Poznaniu, rozsmakowała nas w sobie 5 kwietnia.

„Apetyt na czereśnie” w Teatrze Muzycznym w Poznaniu

Ten „romans z życia sfer normalnych” stanowi komentarz do rzeczywistości, w której w tytułowych czereśniach trafiają nam się pestki. Przygryzając wargi, można rzecz – tyle czereśni ile opinii, idei, marzeń i zawiedzeń. Ich zaś tyle ile zdołamy poznać smaku życia – na jawie, we śnie lub gdzieś pośrodku – w centrum wciąż żywych uczuć. To zresztą właściwość tekstów Agnieszki Osieckiej – pozwalają, aby słowo przeżyć muzycznie. Co więcej, wyjść poza własny komfort i granice, które stawia przed nami cywilizacja albo my sami. Naprzeciw wychodzi Maciej Małecki – kompozytor pogranicza, który w umiejętny sposób łączy różne style. Miniatury muzyczne, którymi nas karmi, nie są wcale aż tak małe. Nie noszą też mini spódniczek – odwołując się do konwencji metafory. Tak, ten spektakl, dotykający naszej codzienności, drążący ją z nie tylko przysłowiowych pestek oczekiwań, można i należy (wybór lub konieczność) odczytać przez pryzmat niedosłowności.

Bohaterowie pióra Osieckiej są namacalni lecz niedosłowni w znaczeniu wielowymiarowi. Uwydatnia to gra aktorska dwójki bohaterów: Katarzyny Tapek i Radosława Elisa. Ten gentleman, bo za takiego możemy go uważać po obejrzeniu przedstawienia, powrócił w nim do uśpionej nieco miłości do teatru dramatycznego, z którym był związany przez 17 lat. Jego sceniczna kreacja daje do zrozumienia, że pod tym względem czuje się zaspokojony. On i jego sceniczna partnerka są ubrani w kostiumy Anny Chadaj, odpowiedzialnej też za scenografię. Z każdą kolejną sceną otwierają walizki i przymierzają, a następnie wkładają nowe stroje. Każde otwarcie bagażu uczuć można potraktować jako osobny epizod, bez którego dłuższa podróż nie miałaby sensu. Spotykają się jako (nie) przypadkowa para. Po dwóch stronach ławki symbolizującej (wiem to na pewno) dwa światy, dwa obrazy dążące do jednego horyzontu. Biorą rozwód z domem, szafą, wycieczką do lasu. Wracają z sądu niepozbawieni osądu. On nigdy od niej nie odszedł. Świadczy o tym purpurowy krawat, którego nigdy (przenigdy) nie mógłby zdjąć w obecności obcej kobiety. Wrócił do niej. Wrócił na peron. Jego biletem miała być miłość. Marzył o roli konduktora w tym związku. Miłość nie chciała być biletem. Oto cała fabuła… „ Ach, panie, panowie… czemu ciepła nie ma w nas”… W piosence to nie musi być pytanie. A jeśli oznacza to odpowiedź to czego jest wynikiem?

Główni bohaterowie stoją (nie! tańczą, biegają, podglądają emocje) na dworcu głównym – bo jak inaczej nazwać życie… Wydaje się, że ich dystans do siebie jest nie raz bliższy niż oni sami dla siebie. Tak trzeba. Nie może i nie chce być inaczej. Osiecka w autorskiej interpretacji reżysera profesora Grzegorza Chrapkiewicza, podkreśla intymny rodzaj pracy ze sztuką. Sekwencja gestów i zmysłów na partyturze sceny i klawiaturze fortepianu (Jakub Kraszewski i Radosław Mateja)… Pojedyncze nuty, akordy… Jeden fortepian przypisany jednemu aktorowi. Proporcje emocji są jednak mniej oczywiste…

Uniwersalna konwencja „Apetytu…” uwspółcześnia spojrzenie na Osiecką, przyzwalając jednak na flirt z przeszłością. Jak podkreśla Przemysław Kieliszewski, dyrektor Teatru Muzycznego w Poznaniu – to spektakl na swój sposób producencki. Jednym z jego zadań jest poszerzanie i budowanie nowej publiczności dla „nowego” teatru metropolitalnego, którego siedziba będzie niedaleko Dworca Głównego w Poznaniu. Spektakl jest realizowany w ramach programu „Kultura w drodze”. Ma to uzasadnienie zarówno artystyczne jak i dosłowne – będzie wystawiany w różnych miejscowościach powiatu poznańskiego, a bilety ponoć są już wyprzedane. Do Poznania powróci do nas w czerwcu i we wrześniu – takie są plany. Taki jest apetyt – i to nie jeden. Musi go przecież wystarczyć na wiele czereśni (romansów)…

Dominik Górny

Fot. Dawid Stube

Dodaj komentarz