Lech przejechał „Pasy”


Kolejorz w ostatnim meczu 17. kolejki T-Mobile Ekstraklasy walczył w Krakowie o punkty z Cracovią. Do przerwy Lech prowadził 3:0 po bramkach  Hamalainena, Lovrencsicsa i Kamińskiego. Po wznowieniu gry kolejne trafienie dołożyli kolejno Murawski, Teodorczyk i Ślusarski. Prawdziwy pogrom w wykonaniu lechitów – 6:1 i to w dodatku na stadionie rywala. „Pasy” pokazały duży potencjał ofensywny, ale ich gra w tyłach pozostawia wiele do życzenia.

O ile na trybunach panowała doskonała atmosfera między zaprzyjaźnionymi ekipami kibicowskimi, o tyle na boisku od początku obie drużyny rzuciły się sobie do gardeł. Lech od pierwszych minut zaatakował rywali wysokim pressingiem i kilkukrotnie odbierał piłkę jeszcze na połowie Cracovii.  Już w drugiej minucie spotkania dobrą okazję miał Kasper Hamalainen, który otrzymał rewelacyjne podanie z głębi pola od Douglasa, ale Fin minimalnie przestrzelił. W dziewiątej minucie Hamalainen dobił swego – najpierw efektownie minął defensorów gospodarzy, popędził na bramkę i technicznym strzałem w długi róg nie dał szans Pilarzowi. Chwilę później mogło być 2:0, gdy Łukasz Teodorczyk zgrabnie zastawił się w polu karnym, ale  huknął futbolówką w słupek. Gospodarze doszli do głosu dopiero w 15. minucie – błąd popełnił będący ostatnio w słabej formie Marcin Kamiński, na wolne pole wyszedł z piłką Boljević, jednak Gostomski sparował uderzenie Czarnogórca na słupek.

W 27. minucie byliśmy świadkami sporej kontrowersji, bowiem Boljević wyszedł sam na sam z Gostomski, umieścił piłkę w siatce, jednak sędzia gola nie uznał sugerując się sygnalizacją swojego asystenta, który wskazał spalonego. Jak pokazały telewizyjne powtórki – Czarnogórzec nie był na spalonym i bramka powinna zostać uznana. Dosłownie kilkadziesiąt sekund później znowu ogromne zagrożenie po zagraniu Boljevicia, ale i tym razem obrona Lecha miała górę szczęścia, bowiem futbolówka po strzale napastnika Cracovii odbiła się od spojenia słupka z poprzeczką. Kolejorz pozwalał „Pasom” na wiele, a ci skrzętnie z tego korzystali, choć ewidentnie brakował im futbolowego farta.

Kapitalny okres Cracovii został przerwany przez zryw lechitów, którzy agresywnie podeszli pod ich linię obronną i to momentalnie przyniosło efekty. Składna akcja na skrzydle, płaskie dośrodkowanie Pawłowskiego tuż przed pole karne, do piłki dobiega Lovrencsics i strzałem w środek bramki podwyższa prowadzenie. Ogromny błąd w przy tej sytuacji popełnił Krzysztof Pilarz, który właściwie sam sobie futbolówkę do siatki. Szczęście nie opuszczało podopiecznych Mariusza Rumaka, a wyjątkowo pechowy dzień miał Vladimir Boljević – Straus minął już Gostomskiego, wyłożył piłkę swojemu koledze, ale strzał Czarnogórca odbił się jeszcze od Douglasa, później od słupka i ostatecznie nie trafił do bramki.

Jeśli Cracovia nie mogła strzelić bramki kontaktowej, to Lech nie miał wyjścia – musiał wykorzystywać swoje okazje. Barry Douglas precyzyjnie dośrodkował na głowę Marcina Kamińskiego, a rosły obrońca Kolejorza zostawiony bez krycia doskonale wiedział, co zrobić z tą piłką i było już 0:3. Nieprawdopodobnie pechowy występ kontynuował Vladimir Boljević – napastnik Cracovii oddał kolejny strzał i trafił piłką… a jakże – w słupek. Czarnogórzec strzelał cztery razy, czterokrotnie trafił piłką w obramowanie bramki, a w dodatku sędzia odebrał mu prawidłowo strzeloną bramkę. Coś niesamowitego!!!

Tuż po przerwie lechici ruszyli do ataku i… zdobyli czwartego gola! Lovrencsics do Hamalainena, Fin zgrabnie do Murawskiego, a kapitan poznaniaków wślizgiem pakuje piłkę do siatki. Cóż za początek drugiej odsłony! Cztery gole –  to nadal było za mało dla podopiecznych Mariusza Rumaka – najpierw Pawłowski huknął piłką w Pilarza, a chwilę później Kamiński minimalnie przestrzelił. Wojciech Stawowy przeprowadzał kolejne zmiany mające na celu poprawę gry w ofensywie, ale to lechici byli nadal w natarciu – najbliżej szczęścia był w 60. minucie Gergo Lovrencsics, ale tym razem golkiper gości zatrzymał szarżującego Węgra. Minutę później upragnioną bramkę zdobyli piłkarze Cracovii – wprowadzony chwilę wcześniej Dudzic stanął przed pustą bramką po dograniu Strausa i bez problemów umieścił piłkę w bramce poznaniaków. Piłkarze „Pasów” chcieli pójść za ciosem, ale skutecznie ochłodził ich zapędy Łukasz Teodorczyk, który wykorzystał fatalny błąd Krzysztofa Pilarza i strzelił swoją dwunastą bramkę w sezonie.

W 74. na boisku pojawił się Bartosz Ślusarski i kilkadziesiąt sekund później strzelił gola – to był pierwszy kontakt z piłką zawodnika Kolejorza. Cracovia po raz kolejny kompletnie pogubiła się w kryciu przy rzucie rożnym co skrzętnie wykorzystał Ślusarski. To był już totalny pogrom. Po szóstym golu Lech nieco spuścił z tempa, a Cracovia straszyła Gostomskiego strzałami z dystansu. Ostatecznie wynik nie uległ zmianie i Lech po FENOMENALNYM spotkaniu wygrywa w Krakowie aż 6:1.

Cracovia – Lech Poznań 1:6 (0:3)

Bramki: Bartłomej Dudzic (61′) – Kasper Hamalainen (9′), Gergo Lovrencsics (33′), Marcin Kamiński (40′), Rafał Murawski (46′), Łukasz Teodorczyk (64′), Bartosz Ślusarski (75′)

Cracovia: Pilarz – Kuś, Żytko, Kosanović, Marciniak – Danielewicz (56. Dudzic), Dąbrowski, Zejdler (46. Kita) – Straus, Boljević, Steblecki (46. Bernhardt).

Lech Poznań: Gostomski – Możdżeń, Kamiński, Ceesay (66. Arboleda), Douglas – Murawski, Drewniak (46. Trałka) – Lovrencsics, Hamalainen (74. Ślusarski), Pawłowski – Teodorczyk.

Żółte kartki: Zajlder, Kuś, Kita (Cracovia) – Drewniak, Lovrencsics (Lech)

Sędzia: Marcin Borski.

Relacja Damian Smyk

Fot. T-Mobile Ekstraklasa / X-News

Dodaj komentarz