Ekstremalne emocje na torze Malta. Drwale dali show (ZDJĘCIA)


Szaleńcze tempo, ekstremalny wysiłek, ogromna siła i ekscytujące widowisko. Tak w jednym zdaniu można opisać to, co działo się w niedzielne popołudnie przy torze regatowym Malta w Poznaniu, gdzie w ramach European Trophy Stihl Timbersports o tytuł najlepszego ekstremalnego drwala w Europie rywalizowało 16 czołowych zawodników Starego Kontynentu. Tytuł tego najlepszego zgarnął Holender Redmer Knol, najlepszy z Polaków, Michał Dubicki, był czwarty.

European Trophy Stihl Timbersports

Poznańskich kibiców nie trzeba było długo przekonywać do tego, że zawody drwali ekstremalnych to niezwykle emocjonująca dyscyplina sportu. Dwóch potężnych rywalizujących równolegle na scenie w czterech dyscyplinach tworzy show, od którego trudno oderwać wzrok. Dlatego trybuny na Malcie były wypełnione po brzegi, a im dłużej trwała rywalizacja, tym gęściej robiło się pod sceną.

A sprzyjał temu też przebieg zawodów. Bo dwaj startujący w stolicy Wielkopolski Polacy byli jednocześnie kandydatami do końcowego triumfu. W końcu Szymon Groenwald jest świeżo upieczonym mistrzem świata juniorów, a Michał Dubicki wicemistrzem świata w formule Trophy. Obaj też mocno zaczęli w pierwszej rundzie pewnie eliminując rywali.

Był tylko jeden haczyk – obaj panowie startowali dzień wcześniej w mistrzostwach Polski i zmęczenie mogło i niestety dało się we znaki. Było to widać szczególnie w półfinałowym biegu, gdzie Michał Dubicki rywalizował z Ferrym Svanem ze Szewcji. Polak pierwsze trzy dyscypliny kończył z minimalną przewagą, ale w tej czwartej, standing chop (rąbanie siekierą stojącej na podeście kłody) widać było, że ręce nie pracują tak szybko, jak zazwyczaj. – Tak naprawdę tę czwartą konkurencję robimy już siłą woli. Szczególnie, gdy starty następują po sobie tak szybko i trudno się zregenerować. Dziś głowa chciała, ale ciało już nie dało rady. Szkoda, ale taki jest sport. W sobotę zostałem mistrzem Polski, w niedzielę skończyłem wśród czterech najlepszych drwali w Europie, więc nie mogę narzekać – mówił nieco rozczarowany Dubicki.

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

Dodaj komentarz