Lech poszedł za ciosem!


Lechici podejmowali przy Bułgarskiej chorzowski Ruch w ramach 16. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Do przerwy obie drużyny wymierzyły przeciwnikowi po jednym ciosie – dla Lecha bramkę zdobył Teodorczyk, z kolei dla gości trafił Kuświk. W 58. minucie ten sam zawodnik zdobył drugą bramkę i od tego momentu to chorzowianie prowadzili na stadionie przy Bułgarskiej. Na 10 minut przed końcem wyrównującego gola strzelił Murawski. Chwilę później prowadzenie dla Lecha uzyskał Lovrencsics. W ostatniej minucie meczu wynik ustalił Claasen.

Trener Rumak zdecydował się na kilka zmian w porównaniu do meczu z Górnikiem. W pierwszym składzie wyszedł m.in. Dimitrije Injac, który zastąpił Rafała Murawskiego. Lechici już w dziewiątej minucie wyszli na prowadzenie. Dobra prostopadła piłka do Hamalainena, który znalazł jeszcze lepiej ustawionego Teodorczyka – ten z kolei nieczysto strzelał głową, ale futbolówka jakimś cudem wtoczyła się do bramki. Fatalnie zachowali się obrońcy Ruchu, którzy biernie przyglądali się piłce, gdy ta powoli turlała się w kierunku linii bramkowej.

Gospodarze chcieli iść za ciosem i byli blisko podwyższenia prowadzenia, gdy z woleja po rzucie wolnym niecelnie huknął Marcin Kamiński. Górnik dopiero w 25. minucie próbował zripostować się Lechowi, ale strzał Kuświka z dystansu minął bramkę Gostomskiego w bezpiecznej odległości. Lech sprawiał wrażenie drużyny, która wie po co wyszła na boisko. To był obraz zupełnie innej pierwszej połowy, niż ta sprzed tygodnia z Górnikiem czy ta środowa z Legnicy. Wreszcie podopieczni Rumaka potrafili w szybkim tempie wymienić kilka podań w środkowej części boiska. Tak było w 30. minucie, gdy zgrabna akcja przyniosła strzał z dystansu Hamalainena, ale Fin niedostatecznie dokręcił piłkę i ta minęła słupek. W 38. minucie przysnęła obrona „Kolejorza”, a Ruch bezlitośnie to wykorzystał. Niezłe dośrodkowanie od Smektały spada wprost na głowę Grzegotza Kuświka, a ten wyrównuje mimo rozpaczliwej obrony Gostomskiego. Do przerwy wynik nie uległ już zmianie i na przerwę obie drużyny schodziły z jedną bramką na koncie.

Druga część gry zaczęła się nieco ospale i żadna ze stron nie potrafiła sobie stworzyć dogodnej sytuacji do strzelenia gola. Sytuacja zmieniła się w 59. minucie, gdy oglądaliśmy wręcz bliźniaczą akcję z drugiej połowy – Smektała dogrywa na pole karne, tam dobrze odnalazł się Grzegorz Kuświk, który strzałem w krótki róg nie dał szans Gostomskiemu.

Po tej bramce goście nabrali impetu, a sam Kuświk polował na kolejne trafienia. Aktywny w szeregach gości był tercet ofensywnych pomocników – Starzyński, Smektała, Janoszka, z który nie do końca radziła sobie defensywa gospodarzy. Gdy kibice powoli przestawali wierzyć w poznaniaków, wtedy do akcji wkroczył Hamalainen, który świetnie wypuścił Teodorczyka. I o ile ze strzałem „Teo” Buchalik sobie poradził, o tyle przy dobitce Rafała Murawskiego był bez szans. Szalone minuty w Poznaniu trwały w najlepsze – na prawej flance rozpędził się Claasen, dograł do Hamalainena, Fin do Węgra Lovrencsicsa, który minął obrońcę i potężnie huknął pod poprzeczkę. Lech wrócił do gry, choć w pewnym momencie mogło być już po meczu! Minutę przed końcem szansę na podwyższenie prowadzenia miał Lech, ale najpierw Ślusarski ustrzelił słupek, a później Możdżeń dobijał prosto w Buchalika. Wynik meczu ustalił Claasen.

Lech Poznań – Ruch Chorzów 4:2 (1:1)ę

Bramki: Łukasz Teodorczyk (9′), Murawski (79′), Lovrencsics (82′), Claasen (94′)- Grzegorz Kuświk (38′ i 58′)

Lech Poznań: Gostomski – Ceesay, Wołąkiewicz (46′ Claasen), Kamiński, Douglas – Injac (57′ Murawski), Trałka – Możdżeń, Hamalainen, Lovrencsics – Teodorczyk (81′ Ślusarski).

Ruch Chorzów: Buchalik – Szyndrowski, Malinowski, Stawarczyk, Dziwniel – Surma, Tymiński (74′ Mrowiec) – Smektała, Starzyński, Janoszka – Kuświk (78′ Jankowski).

Żółte kartki: Łukasz Tymiński (Ruch)

Sędzia: Tomasz Musiał

Widzów: 24.336

Z Bułgarskiej – Damian Smyk

Dodaj komentarz