ENTER ENEA FESTIVAL – Możdżer, Moniuszko i Teatr Wielki


„Wędruję po polskich ziemiach, jestem natchniony duchem polskich pieśni ludowych i z nich mimo woli przelewam natchnienie do wszystkich moich dzieł” – słowa te, wypowiedziane niegdyś przez Stanisława Moniuszkę, patrona Gmachu pod Pegazem Poznaniu, idealnie wpisują się w historię Enter Enea Festival. Udowodniło to prawykonanie utworu skomponowanego na zamówienie Teatru Wielkiego im. Stanisława Moniuszki w Poznaniu. Wydarzenie odbyło się 14  czerwca. Dodać należy, że każdy dzień festiwalu był nie tylko uwerturą fantastyczną ale fantastycznym jazzem w różnych jego barwach i tonach. 

„Wędrówka” – tak, bo festiwal wybrzmiewa już od dwunastu edycji. Jest to wędrówka po ziemiach polskich, ale i ojczystych dla innych narodowości, które swój azyl odnajdują w jazzie, również tym, który jest „natchniony duchem polskich pieśni ludowych”. W przypadku Enter Enea Festival to duch uniwersalny o konkretnych korzeniach lecz nasycony szacunkiem do różnorodności poglądów oraz idei przemienionych w kompozycje prezentowane w ramach festiwalu.

„Enter Enea Festival” – nuta po nucie, słowo po słowie

Parafrazując tytuł wydarzenia – „enter” wcisnął nas w ławki podczas każdego koncertu, po którym zazwyczaj biliśmy brawo na stojąco. Osoby obecne na widowni były jak latarnie, które z każdym kolejnym utworem, stawały się jaśniejsze (brawa dla ENEA, której branży nie trzeba w tym momencie przedstawiać). To wszystko podczas festiwalu emocji, który łączy to, co jest sceną tradycji z zachwytem nad innowacyjnością twórczych poszukiwań.

Teatr Wielki i wielki talent do upamiętniania postaci Stanisława Moniuszki

Co łączy albo dzieli Leszka Możdżera i Stanisława Moniuszkę? Takie pytanie mógł sobie zadać ten, kto przybył na koncert czerpiący inspirację z uwertury fantastycznej „Bajka” Moniuszki. Bardziej wprawny słuchacz zorientował się, że nie chodzi o odpowiedź. Nie chodzi o to, żeby napisać coś i zagrać. Chodzi o to, żeby usłyszeć. Ten koncert z całą pewnością był słyszalny – zarówno przez nasze uszy jak i dusze. Wyobraźnia trzymała batutę. Poruszała nią Katarzyna Tomali-Jedynak, dyrygująca orkiestrą Teatru Wielkiego w Poznaniu. Pierwsze siedemnaście minut – czytanie z oryginalnej partytury – nuta w nutę. Zaraz potem schemat tradycji przełamali m.in.: Verneri Pohjola, Adam Bławicki, Łukasz Sobolak i „kropka nad i” w muzycznych zdaniach – Leszek Możdżer. Stworzył czterdziesto kilkuminutową kompozycję o przekornym tytule „MONIUSZKO ALT_SHIFT_1 ESCAPE”. Jak sam oznajmił – „pociąłem Moniuszkę pionowo i poziomo (…)”. Nie zrobił mu jednak krzywdy. To było cięcie z chirurgiczną precyzją a zarazem lekkością motyla, który, siadając na kwiatach otwiera kwiatostany. Tymi kwiatami były takie gatunki jak: soul, funk, hip hip, acid jazz…

Uwertura fantastyczna i fantastyczny jazz…

Moniuszko został nie tylko zreinterpretowany. Uwertura fantastyczna odnalazła się w nowej „bajce” – i to nie tylko ze względu na tytuł oryginalnego dzieła Moniuszki. Dobrym zabiegiem scenicznym okazała się prezentacja dzieła w wersji pierwotnej. Dzięki temu percepcja, zarówno znawców tematu jak i słuchaczy okazjonalnych, odnalazła kontrapunkt. Leszek Możdżer pokazał, że muzyki Stanisława Moniuszki nie trzeba wyłącznie rozumieć i technicznie ogarniać. Trzeba ją poczuć (w domyśle – zrozumieć sercem). Wtedy można nadać tradycji nową formę. Skutecznie. Zaskoczenie będzie wynikać nie tylko z tego, że słyszymy – mówiąc kolokwialnie – nowe dźwięki. Dawne słowa (nuty) mają takimi pozostać. Dobrze jest jednak uchwycić taką przestrzeń, w której odnajdą się w roli nieznanych wcześniej znaczeń. Stworzą nie tyle nowy język, co odnajdą się w nowych kontekstach. Jak to bywa na partyturze – przesuną akcenty i to, co istotne w inne miejsca. Takie miejsca, w których my dziś żyjemy – które są źródłem oraz echem oczekiwań współczesnych odbiorców i ich spełnieniem dla twórców. Możdżerowi jako kompozytorowi i pianiście się to udało. Stylistyka artyzmu Możdżera, na wskroś inna niż styl dzieł Moniuszki, wzbudziła podziw i zaciekawienie.

Możdżęr kontra Moniuszko? Niekoniecznie – wolałbym stwierdzić – Moniuszko vis-a-vis Możdżer. Dwie różne epoki, dwa brzegi – a jezioro (cel artystyczny) – jeden. Jaki? Taki, który wówczas poczuliśmy. Aby nie stracić autentyczności przeżyć, nie wszystko wypada jednoznacznie definiować. Zdaje się, że Możdżer tak właśnie podszedł do spotkania z Moniuszką. To nie było spotkanie ucznia i mistrza. To było spotkanie dwóch osobowości nie muszących sobie udowadniać, która z nich jest ważniejsza; 14 czerwca nad Jeziorem Strzeszyńskim. Sukces ten wpisał się w realizowaną przez Teatr strategii promocji dorobku kompozytorskiego Moniuszki. To był również sposób uczczenia 150. rocznicy śmierci patrona Teatru Wielkiego w Poznaniu, która  przypomnijmy – miała miejsce 4 czerwca br.

Na klawiaturze improwizacji

„MONIUSZKO ALT_SHIFT_1 ESCAPE” było kwintesencją różnorodności rytmów i redefiniowania muzyki – znaku rozpoznawczego Enter Enea Festival. Trzymając się terminologii komputerowej, moglibyśmy dodać klasyczne „F4” lub kombinację klawiszy „CTRL” + „ALT” + „F1”. Każdy powinien wybrać jednak to, co na klawiaturze przeżyć interesuje go najbardziej. Tak też było podczas wszystkich wydarzeń festiwalu. Począwszy od Verneri Pohjola Quartet, Adam Bałdych Quintet & Paolo Fresu feat. Leszek Możdżer po francuskiego pianistę Chassola, który po raz pierwszy wystąpił w Polsce.

Zdolność do nie tylko scenicznej ale życiowej improwizacji ujawnił pierwszy koncert podczas drugiego dnia festiwalu. Jeden z muzyków nie dojechał, dlatego do drugiego fortepianu zasiadła Marialy Pacheco, która występowała przed festiwalową publicznością dziesięć lat temu. W duecie z Leszkiem Możdżerem stworzyła nie tyle dialog co taniec nut (w istocie przy fragmentach niektórych kompozycji można byłoby zatańczyć). Pianistka zagrała również trzeciego dnia w duecie z Omarem Sosą. Z północy Europy przybyli wirtuozi instrumentów dętych: norweski muzyk i kompozytor Daniel Herskedal z towarzyszeniem swojego kwartetu a także fiński trębacz Verneri Pohjola. W finale obnażyła swoją artystyczną osobowość (po raz pierwszy w Polsce) indyjska królowa gitary basowej – Mohini Dey. To były prawdziwe rubiny (a czasem i topazy) dźwięków w koronie artyzmu.

Organizatorem Festiwalu jest Fundacja „Europejskie Forum Sztuki”, której prezesem i fundatorem jest Jerzy Gumny. Sponsorem tytularnym Enter Enea Festival jest Enea. Festiwal realizowany jest dzięki wsparciu Urzędu Miasta Poznań oraz Marszałka Województwa Wielkopolskiego.

Dominik Górny 

Fot. Bartosz Seifert

 

Dodaj komentarz