Wielki finał Poznań Open


Ostatnia rzecz, o jakiej pomyślą wychodząc na kort – choć są przecież zawodowcami – to pieniądze. Powiedzmy więc tylko, że stawką dzisiejszego finału jest 1800 euro. Obaj zarobili już po 2500, a zwycięzca dostanie podwyżkę. Zapewne nie pomyślą o punktach rankingowych, bo to także przeszkadzałoby im w grze. Kibice mogą jednak – nie czekając do poniedziałku – zorientować się, gdzie Jerzy Janowicz i Jonathan Dasnieres de Veigy wylądują w najbliższym zestawieniu rankingowym.

Wytrawni kibice to tenisa wiedzą, innym na wszelki wypadek przypomnijmy, że ranking ATP to nie jest prosta suma punktów zdobytych od początku roku, lecz dorobek z 18 najlepszych startów w ciągu ostatnich 52 tygodni. Pokażmy to na przykładzie Janowicza.

Przystępując do Poznań Open 2012 Polak miał na koncie 583 punkty. Od razu należało mu odjąć 65 za finał sprzed 52 tygodni, czyli przed meczem I rundy miał ich… Nie, nie 518, bo gdyby przegrał z Piotrem Gadomskim, to zdobyłby zero, ale na miejsce „zwolnione” przez nasz turniej wszedłby futures w W. Brytanii, właśnie 18. z najlepszym dorobkiem Janowicza. Łodzianin zdobył w nim trzy punkty, więc zaczął od 521. I gdyby wtedy przegrał, wypadłby poza setkę.

Wygrał jednak nie tylko z Gadomskim, ale jeszcze z trzema kolejnymi rywalami, więc punkty zarobione w Poznaniu na pewno będą brane pod uwagę w rankingu publikowanym jutro. Awans do finału jest wart 48, więc w tej chwili – choć na razie wirtualnie – Janowicz ma ich 566, a to oznacza spadek o 5-10 miejsc.

Załóżmy teraz, że zwycięzcą finału Poznań Open zostanie wreszcie Polak. Wtedy na jego konto rankingowe trafi nie 48, a 80 punktów, co oznaczałoby realny zysk w porównaniu z ubiegłym rokiem. Zysk ten przełożyłby się na kolejny awans w hierarchii o ok. 5 lokat.

Dasnieres de Veigy zaczął turniej jako 165. tenisista świata. Jeśli wyjedzie z Poznania jako finalista, to jutro obudzi się jako ok. 145. Gdyby pokonał Janowicza, mógłby awansować jeszcze o ok. 10 pozycji.

I to tyle rankingowej teorii. A teraz – „Love-all, play!”.

Artur Rolak

Dodaj komentarz