Hubert Wołąkiewicz jako jeden z ostatnich opuszczał szatnię „Kolejorza” po porażce z Pogonią Szczecin. Oto, co miał do powiedzenia dziennikarzom.
– Jak tłumaczycie sobie tą porażkę, zwłaszcza różnice między pierwszą a drugą połową?
My też się zastanawiamy – co mogło się stać w przerwie. W pierwszej połowie kontrolowaliśmy grę, strzeliliśmy bramkę, takie były założenia, wszystko fajnie się udawało. Wychodzimy na drugą połowę, dostajemy dwie bramki w pięć minut i to po raz kolejny ze stałych fragmentów gry, nasza gra się psuję, nie potrafimy wymienić dwóch celnych podań i ciężko cokolwiek powiedzieć.
– To jest trochę tak, że zabrakło koncepcji po stracie pierwszej bramki, która podcięła wam skrzydła?
– Jak się dostaje dwie bramki w pięć minut, to w głowach są różne myśli i to na pewno nie pomaga. Ale my jesteś zawodowymi piłkarzami i z takimi problemami, z taką presją powinniśmy sobie radzić, jednak było widać, że nie sprostaliśmy temu.
– Plaga kontuzji jest jakimkolwiek tłumaczeniem dla tego wyniku?
– Nie chciałbym do tego uciekać, bo co przegrywamy spotkanie, to do tego nawiązujemy. Jest na jedenastu na treningach i każdy powinien dawać z siebie maksimum, a dzisiaj znowu błędy indywidualne, stałe fragmenty gry i przegrywamy spotkanie.
– Morale po takiej porażce nie są za wysokie, a mecz z Piastem już za chwilę. Zdążycie się pozbierać do kupy?
– Musimy. Musimy pozbierać się sami w sobie i jutro odpowiedzieć sobie dlaczego zagraliśmy dwie różne połowy i przede wszystkim nie możemy zagrać tak, jak zaprezentowaliśmy się dziś po przerwie. Trzeba te punkty ciułać nawet w takiej grupie chłopaków, jaką mamy teraz.
– Widziałeś wynik Piasta?
– Nie.
– Wygrali 3:0.
Na pewno są zbudowani tym wynikiem, to ich podbudowało po porażce w Krakowie. Jeśli zagramy tak, jak w pierwszej połowie, to powinno być dobrze.
Z Bułgarskiej – Damian Smyk