Basta. Moje życie, moja prawda


„Basta. Moje życie, moja prawda” (Edwin Schoon, Marco van Basten) to kolejna nowość Wydawnictwa SQN, która ukazała się 7 maja.

Jeden z najlepszych piłkarzy w historii. Bohater pokolenia zakochanego w futbolu totalnym. Mistrz Europy z 1988 roku, gwiazda Ajaxu i Milanu. Trzykrotny zdobywca Złotej Piłki. Napastnik, który osiągnąłby jeszcze więcej, gdyby nie kontuzja, która sprawiła, że przedwcześnie musiał powiedzieć sobie „stop”. Koniec. Basta.

Od lat Marco van Basten pozostawał wielką tajemnicą. Inteligentnym, elokwentnym, ale też niewzruszonym i pozbawionym emocji człowiekiem. Kimś, kto najwyraźniej nie miał ochoty obnażać się publicznie. Aż do teraz.

Co sądzi o Silvio Berlusconim i kolegach z szatni? Jakie tak naprawdę były jego relacje z Johanem Cruijffem? Dlaczego nie chciał Leo Beenhakkera na stanowisku selekcjonera? Co zrobił, gdy się dowiedział, że ma do zapłacenia niemal 33 miliony euro podatku?

Basta to szczera i bezkompromisowa autobiografia holenderskiego piłkarza. Książka o jego młodości, tragicznej śmierci przyjaciela i skomplikowanych relacjach z ojcem. O szalonej karierze we Włoszech i kulisach gry w reprezentacji. O bolesnym zakończeniu kariery i odnajdywaniu się w nowej rzeczywistości.

„Może to oznaka dojrzałości albo też spokoju, ponieważ skończyła się moja kariera piłkarska. Nie mam pojęcia. Czuję jednak, że to doskonały moment, by opowiedzieć o sobie. Z mojej własnej perspektywy. Moją prawdę. Coś, czego jeszcze nigdy nie opowiadałem. Nie oszczędzę nikogo. A już na pewno nie siebie samego. Przyszedł czas”.
Marco van Basten

OPINIE O KSIĄŻCE

Losy jednego z najwybitniejszych napastników w historii piłki, udręczonego przez kontuzje i ból nie do zniesienia, pokazują cenę, jaką trzeba zapłacić za sukces. Holender skończył z graniem w piłkę w wieku 31 lat. To tak, jakby Robert Lewandowski przeszedł na emeryturę w 2019 roku.
Mateusz Święcicki, Eleven Sports

Poeta futbolu, miałem wrażenie, że nigdy się nie męczy i nie brudzi. Czułem wściekłość, gdy brutalnie go faulowano i euforię, kiedy strzelał piękne gole. Jego bramka przeciwko ZSRR skradła nasze serca, przedwczesny koniec kariery je złamał. Miałem jako dzieciak wielu idoli, ale gdybym mógł wybrać jednego, byłby nim Marco van Basten.
Przemysław Rudzki, newonce.sport/CANAL+

Gdy pytają mnie: „Którego piłkarza wskrzesiłbyś z emerytury?”, waham się tylko między Ronaldo i Marco. Napastnik perfekcyjny, a przy tym niezwykle elegancki. Gdyby kontuzja nie przerwała mu kariery, to być może dziś Messi, Cristiano i Lewy goniliby dopiero jego rekordy…
Michał Pol, Kanał Sportowy

Dodaj komentarz