Woda to nasz skarb


Rozmowa z Włodzimierzem Pinczakiem, burmistrzem miasta i gminy Stęszew, na temat sytuacji wodno-kanalizacyjnej.

Kilka dni temu uczestniczył Pan wraz z m.in. radnymi i przedstawicielami Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Stęszewie w debacie dotyczącej sieci wodociągowej oraz kanalizacyjnej na terenie miasta i gminy. Powodem jej zwołania były niepokojące informacje dotyczące jakości wody. No właśnie, czy mieszkańcy mają powody do obaw?

– Woda dostarczana mieszkańcom naszej gminy, jest regularnie badana przez sanepid oraz nasz Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, który ma podpisaną umowę z laboratorium. Nasza woda studzienna spełnia wszystkie wymogi sanitarne i wszelkie normy, także te pod kątem ciśnienia. Stęszewska woda jest czysta i mało poddawana obróbce technicznej, dzięki czemu zawiera potrzebne nam związki między innymi wapń, magnez, sód i potas, bo  przecież nie możemy pić wody destylowanej. Moim zdaniem stęszewska woda jest lepsza niż ta w plastikowych butelkach popularnych marek.

Mieszkańcy jednak narzekają, że czasami woda przybiera żółtawy kolor. Jaka jest tego przyczyna?

– Przyczyną jest nadmiar osadu z rur, który przedostał się do wody w wyniku gwałtownej zmiany intensywności jej przepływu. Takie zdarzenia mają miejsce najczęściej w wyniku awarii sieci wodociągowej lub podczas przerw w dostawie energii elektrycznej. Wystarczy trochę jej spuścić z kranu i robi się właściwy kolor.   W bardzo wyjątkowych przypadkach pozostaje rdzawa dłużej, ale wówczas należy poprosić o pomoc pracowników ZGKiM, którzy rozwiążą problem danego mieszkańca.

Wspomniał Pan, że woda spełnia normy także pod kątem ciśnienia. Niemniej jednak pojawiają się narzekania części mieszkańców na słabe ciśnienie. Skąd wynikają te problemy?

–  Według rozporządzenia Ministra Infrastruktury: „ciśnienie wody w instalacji wodociągowej w budynku, poza hydrantami przeciwpożarowymi, powinno wynosić przed każdym punktem czerpalnym nie mniej niż 0,05 MPa (0,5 bara) i nie więcej niż 0,6 MPa (6 barów). I te normy spełniamy. Powodem nie jest nasza infrastruktura czy ilość wody. Widać to jesienią, zimą i wczesną wiosną, kiedy podobnych kłopotów nie ma. Największym naszym problemem jest duży pobór wody w okresach letnich.  Nawet planowane przez Urząd Miejski Gminy w Stęszewie nowe ujęcie w Jeziorkach, mimo że dzięki niemu będzie więcej wody, nie zapewni w 100 procentach komfortowej jej dostawy wskutek właśnie tak dużego poboru wody.. Trzeba mieć też świadomość, że my możemy wydobyć tylko tyle wody na ile nam pozwalają podpisane umowy. W Jeziorkach na przykład możemy pobrać 300 metrów sześciennych na dobę, a latem mieszkańcy zużywają aż ponad dwukrotnie więcej – 650 nawet do 700 metrów sześciennych na dobę. Mieszkańcy powinni wiedzieć, że woda z wodociągu nie służy do podlewania. Gminne urządzenia wodne są dostosowane jedynie do celów socjalno-bytowych mieszkańców, ewentualnie do produkcji przemysłowej lub rolniczej. Widać tutaj potrzebę edukacji mieszkańców naszej gminy w kierunku zbierania wody opadowej i wykorzystywania właśnie deszczówki do podlewania roślin, która nie szkodzi zieleni tak jak woda z wodociągu, która jest zimna i powoduje szok termiczny u roślin.

Tak naprawdę niewielu z nas zdaje sobie sprawę z tego, jakim skarbem jest woda. Wydaje nam się, że to coś, co było, jest i będzie zawsze – niezależnie od tego, ile będziemy jej zużywać. Niestety, wszystko wskazuje na to, że wcale tak nie jest. Naukowcy ostrzegają, że wody pitnej może zabraknąć już za 30 lat. Pamiętajmy, by jej nie marnować, bo bez wody ani my, ani rośliny czy zwierzęta, nie możemy żyć.

W gminie są jeszcze odcinki, gdzie woda płynie w rurach azbestowych. Czy to stwarza zagrożenie dla zdrowia mieszkańców?  

– Mamy świadomość, że tu i ówdzie są jeszcze rury azbestowe. Są to odcinki  przejęte od różnych instytucji – m.in. od PGR, czy spółdzielni – i wymienialiśmy to co zostało zidentyfikowane na rury plastikowe. Swego czasu realizowaliśmy dofinansowany program ich wymiany. Potem wskutek różnych zdarzeń, jak na przykład awarie, natrafialiśmy na kolejne odcinki rur azbestowych. Ich wymianę chcielibyśmy zrealizować przy okazji budowy kanalizacji sanitarnej – za jednym niszczeniem drogi, itd. Tym bardziej, że mogą być one eksploatowane do czasu ich technicznego zużycia – jak informuje dr Janusz Świątczak, kierownik Zakładu Higieny Komunalnej Państwowego Zakładu Higieny – w miarę eksploatacji sieci, przewody wodociągowe pokrywają się od wewnątrz osadami, które stanowią dodatkową warstwę ochronną przed kontaktem z wodą i nie stanowią zagrożenia.

A jak wygląda sytuacja, jeśli chodzi o kanalizację?  

– Proces kanalizacji w gminie Stęszew trwa już od 30 lat. Rozpoczynając go nawet nam się nie śniło, że aż tyle zostanie zrobione. Zaczęliśmy od największych jednostek, czyli Stęszewa, potem było Strykowo i Modrze. Kanalizację robiliśmy w tych miejscowościach, gdzie było zagrożenie zanieczyszczeniem wód jezior i terenów cennych przyrodniczo. W Stęszewie całe miasto jest skanalizowane – poza pojedynczymi rozproszonymi domostwami, gdzie na chwilę obecną technicznie czy ekonomicznie nie jest to uzasadnione. Skanalizowane są już także Trzebaw, Będlewo, Wronczyn, Zaparcin – nie wszystkie domostwa, bo kilka jest oddalonych. Skanalizowane są też Sapowice, Słupia oraz Jeziorki. Udało się skanalizować Dębno i Dębienko, choć nie w stu procentach. W wielu etapach realizowaliśmy budowę kanalizacji sanitarnej Zamysłowa i Witobla, gdzie pozostały nieskanalizowane rozproszone domostwa w kierunku Wrocławia. Łódź jest w trakcie realizacji. Tu już drugi rok jesteśmy na etapie sporu sądowego z wykonawcą w kwestii odbioru tej inwestycji. Został wyznaczony rzeczoznawca, który ustala, czy moje zastrzeżenia co do jakości są słuszne. Obserwowałem tą budowę przez cały czas jej trwania. W trakcie odbioru pewne wątpliwości, które miałem, zostały wykryte. Rzeczoznawca te wątpliwości potwierdził. Wykonawca robót nie chciał się do tego przyznać. Sprawa więc trafiła do sądu. Do momentu rozstrzygnięcia nie możemy nic tam robić.

W Rybojedzku mamy pozwolenie na budowę. Tutaj będziemy się starać pozyskać dofinansowanie.

W Skrzynkach są perturbacje z uzyskaniem uzgodnień i zezwoleń na realizację przedsięwzięcia, więc inwestycja może jeszcze trochę potrwać.

Rozproszone w zabudowie Srocko i Twardowo nie ma kanalizacji. Podobna sytuacja ma miejsce w Tomiczkach i Wielkiej Wsi. Warto w tym miejscu wspomnieć o wskaźniku ekonomicznym, który jest brany pod uwagę przy ubieganiu się o dofinansowania inwestycji  tj. budowa kanalizacji dla 120 mieszkańców na kilometr sieci. Do wskaźnika wlicza się również długość kolektora przesyłowego. Z tego powodu Drożdżyce i Piekary również nie kwalifikują się do dofinansowania. Uważam jednak, że takim miejscowościom, mimo iż nie spełniają kryteriów, powinno się kanalizację w przyszłości doprowadzić.

W Tomicach natomiast są małe przydomowe oczyszczalnie ścieków, podobna sytuacja jest w Mirosławkach.

Musimy mieć świadomość, że będą domostwa, które ze względu na ich oddalenie oraz rozproszenie nie zostaną podłączone do kanalizacji. Przemawiają za tym, bardzo wysokie koszty budowy sieci oraz argumenty techniczne eksploatacji systemu kanalizacji zbiorczej, tj. problemy z drożnością sieci w skutek zalegania ścieków w rurach z powodu zbyt małego obciążenia sieci.

Niestety, obecnie możliwości dofinansowań się zmniejszyły, dlatego te zadania, które teraz realizujemy,  są finansowane w zasadzie ze środków własnych. Niemniej jednak moim marzeniem jest, by wszystkim mieszkańcom rurę z kanalizacją doprowadzić.

Dodam, że w przypadku wodociągów sytuacja jest taka, że są one doprowadzone do większości miejscowości i osad.

Jak długo będzie jeszcze trwał proces budowy wodociągów i kanalizacji?

– Znamy doskonale potrzeby związane z dalszym rozwojem wodociągów i kanalizacji –  chociażby na podstawie wydawania warunków zabudowy, mamy też plany zagospodarowania przestrzennego. Wiemy co będzie zagospodarowane, natomiast nie wiemy kiedy to nastąpi. To zazwyczaj prywatne inwestycje, które mogą zostać podjęte za rok lub 20 lat. Dlatego też doprowadzenie wody i kanalizacji do terenów aktywizacji gospodarczej w Strykowie odkładamy do czasu, kiedy będzie to potrzebne.

Podkreślam, że gospodarkę wodno-kanalizacyjną prowadzimy samodzielnie. Na przestrzeni lat pojawiały się pomysły przekazania sieci wodociągowej i kanalizacyjnej do Aquanetu, co najmniej kilka razy. Jednak zawsze byłem zwolennikiem, aby obszar ten pozostawał w naszej gestii. Dzięki temu mamy dzisiaj najniższe w okolicy ceny wody i ścieków.

Czy sytuacja wodno-kanalizacyjna w gminie jest idealna?

– Z całą stanowczością mówię, że tak nie jest. Są potrzebne duże nakłady finansowe i ogromne zaangażowanie, by sprostać oczekiwaniom mieszkańców co do ilości i jakości wody. Tu jest jeszcze wiele do zrobienia. Dlatego od lat są proponowane kolejne inwestycje jak na przykład rozbudowa oczyszczalni ścieków w Witoblu, budowa dodatkowych spiętrzeń wody na ujęciach w Sapowicach, czyli cały rejon Strykowa i Sapowic, nowe ujęcie w Jeziorkach, na które niedawno otrzymaliśmy pozwolenie na budowę. W Będlewie chcemy posadowić nowy zbiornik, który spowoduje lepsze zaopatrzenie w wodę dla rejonu Łodzi i częściowo Trzebawia, Wronczyna, Modrza, Witobla i Zamysłowa. Cały czas jest potrzebna modernizacja tych urządzeń, które służą mieszkańcom. Duże potrzeby w perspektywie kilku najbliższych lat będą w rejonie Dębna. W Strykowie projektowana jest kanalizacja i wodociągi do strefy aktywizacji gospodarczej.  Planujemy również rozbudowę ujęcia wody w Witoblu oraz modernizację ujęcia wody w Trzebawiu.

Rozmawiał Sławomir Lechna

Fot. Materiały prasowe

 

 

 

Dodaj komentarz