Fatalna gra Lecha w Wilnie


Lech jechał na Litwę, by pewnie rozprawić się z Żalgirisem Wilno. Tymczasem „Kolejorz” zasłużenie przegrał 0:1 po kuriozalnym golu. Podopieczni trenera Rumaka zaprezentowali się fatalnie.

Lech - Polonia 084

Lech rozpoczął w następującym składzie: Kotorowski – Ceesay, Arboleda, Kamiński, Kędziora – Drewniak, Trałka – Pawłowski, Hamalainen, Ubiparip – Teodorczyk. W porównaniu do niedzielnego meczu Lecha z Cracovią trener Rumak zdecydował się na pięć zmian w składzie – Możdżenia, Wołąkiewicza, Drygasa, Lovrencsicsa i Ślusarskiego  zastąpili Ubiparip, Kamiński, Drewniak, Hamalainen i Teodorczyk. W bramce niespodzianka – Kotorowski utrzymał pozycję, mimo fatalnego błędu przy bramce Ntizabonkizy. „Kotor” w pierwszej połowie grał pod słońce, dlatego występował w niebieskiej czapeczce na głowie.

Pierwsza połowa minęła w bardzo sennym tempie, a kibice „Kolejorza” mogli mieć małe deja vu z niedzielnego meczu z Cracovią. Gospodarze prostymi środkami przedzierali się w pole karne bądź jego okolice, ale i z tych szarż nic nie wynikało. Strzałów było jak na lekarstwo, nie wspominając o uderzeniach celnych. Ani Kotorowski, ani jego vis-a-vis Vitkauskas, nie musieli zbytnio wysilać się w tej części gry. Wśród podopiecznych trenera Zuba wyróżniał się Polak na obczyźnie – Kamil Biliński, który starał się rozrywać szyki obronne gości z Poznania.

W 35. minucie trybuny przedwcześnie eksplodowały z radości, bowiem Rytis Leliuga, który umieścił piłkę w siatce był na spalonym i sędzia gola nie uznał. Chwilę później swoją szansę miał wspomniany Biliński, ale polski napastnik nie wykorzystał błędu Arboledy. Lech obudził się dopiero w 38. minucie, gdy Hamalainen postraszył strzałem lewej nogi golkipera Żalgirisu. Chwilę później swoją szansę miał Ubiparip, ale piłka po  jego strzale minimalnie minęła słupek. Gospodarze tuż przed przerwą wykorzystali gapiostwo defensorów „Kolejorza” i wyszli na prowadzenie. Dośrodkowanie z bocznego sektora boiska, Arboleda zapomniał o kryciu i Kuklys umieszcza piłkę głową między nogami Kotorowskiego. Kolejna sytuacja, w której doświadczony golkiper Lecha mógł się zachować lepiej.

Gra piłkarzy Lecha nie zmieniła się po przerwie i to gospodarze ruszyli do ataku. Najpierw huknął Janusauskas, ale na szczęście Kotorowskiego niecelnie, później próbował Kuklys, jednak w ostatnim momencie został zablokowany. „Kolejorz” próbował odpowiedzieć za sprawą Ubiparipa, ale obie próby Serba poszybowały daleko, daleko poza bramkę. Szczęścia szukał też Lovrencsics, chociaż w tym przypadku ciężko nazwać zagranie Węgra strzałem, bowiem mocy w tym uderzeniu nie było prawie wcale. Na kwadrans przed końcem wreszcie zrobiło się naprawdę groźnie pod bramką Żalgirisu, gdy golkipera gospodarzy zmusił strzałem z dystansu aktywny Ubiparip. Do końca wynik nie uległ zmianie i Żalgiris zasłużenie wygrywa 1:0.

Lech rozegrał fatalne zawody. Bezproduktywne skrzydła, zagubiony i elektryczny Arboleda, Drewniak i Trałka kompletnie nie nadawali tempa grze, zero jakości wniesionej z ławki, niewidoczny Teodorczyk. „Kolejorz” zasłużenie przegrywa w Wilnie i kompromituje się na europejskiej arenie. Z taką grą nie można liczyć na korzystny wynik, nawet w meczu z drużyną litewską. Poznaniacy muszą poprawić każdy aspekty gry przed przyszłotygodniowym rewanżem, bo ciężko liczyć na pomyślne rozstrzygnięcie, gdy nie potrafi się stworzyć przez 90 minut ŻADNEJ stuprocentowej sytuacji.

 

Damian Smyk

Dodaj komentarz