W Katyniu zginęli, ale w pamięci Pobiedzisk zostaną


Szukały ich rodziny. Dopytywali politycy. Upomniał się poeta. Tysiące polskich żołnierzy zniknęło po kampanii wrześniowej za wschodnią granicą Rzeczypospolitej. W kwietniu 1943 najgorszą z prawd ujawnił śmiertelny wróg. Z niemieckich gazet Polacy dowiedzieli się o odnalezieniu zbiorowych mogił polskich oficerów. Wśród tych osób byli mieszkańcy gminy Pobiedziska i osoby związane z tą ziemią:  Edmund Bartlitz, Cezary Wiza, Henryk Aleksander Lewandowski, Jan Mikołajewski, Marian Sypniewski.

20 marca 1943 roku tysiące Polaków uczestniczyły w nabożeństwie żałobnym odprawianym w katedrze św. Patryka w Nowym Jorku. Była to msza „za spokój duszy setek tysięcy Polaków, których śmierć męczeńska zastała w obozach i więzieniach Rosji Sowieckiej, w tym siedmiu tysięcy oficerów polskich, którzy zginęli w północnych tundrach Syberii”.

Poszukiwania zaginionych były znacznie szersze. Tylko premier ówczesnego polskiego rządu 50 razy pytał Stalina o polskich żołnierzy. Nowojorską mszę żałobną można porównać do czubka góry lodowej.

Trzy tygodnie po wspomnianej mszy żałobnej, 11 kwietnia, w Tygodniku Polskim, polonijnym czasopiśmie ukazującym się w Nowym Jorku ukazał się wiersz Kazimierza Wierzyńskiego „Msza żałobna”.

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

Dodaj komentarz