Symfoniczna zaduma w Teatrze Wielkim


Pełne artystycznego kunsztu wykonanie „Niemieckiego requiem” (Ein deutsches Requiem op.45) Johannesa Brahmsa przez solistów, chór i orkiestrę Teatru Wielkiego pod dyrekcją Gabriela Chmury, było znakomitym wprowadzeniem słuchaczy w atmosferę pełnego zadumy czasu Zaduszek. Dobrze się stało, że Maestro Chmura powrócił z zespołami Teatru Wielkiego do zapomnianej praktyki symfonicznego muzykowania w gmachu pod Pegazem.

Na zdjęciu Gabriel Chmura dyryguje „Niemieckim requiem” w Teatrze Wielkim.

Słuchacze przybyli w niedzielny wieczór do Teatru Wielkiego, mogli rozkoszować się niezwykle starannie przygotowanym i z wielką maestrą wykonanym dziełem Johannesa Brahmsa. Jego słynne „Niemieckie requiem” jest przykładem świetnie skonstruowanego utworu, którego monumentalna architektura muzyczna wymaga od dyrygenta znakomitego opanowania partytury i niezwykłej wrażliwości w budowaniu nastroju poszczególnych siedmiu części. Maestro Chmura po raz kolejny dowiódł, iż jest znakomitym dyrygentem, potrafiącym z wielką pewnością i spokojem przeprowadzić chóralno-orkiestrową nawę przez najbardziej niebezpieczne miejsca muzycznego żywiołu. Spokój i opanowanie dyrygenta udzieliły się chórowi (przygotowanie -Mariusz Otto) i orkiestrze Teatru Wielkiego, bezbłędnie realizującym jego artystyczne zamierzenia. Wielką urodą głosów, świetną dykcją i znakomitym przygotowaniem partii solowych w języku niemieckim odznaczyli się młodzi soliści: Aleksandra Olczyk(sopran) i Michał Partyka(baryton). Obraz ich świetnego występu wokalnego zepsuły mi wniesione przez nich butelki z wodą, która miała zapewne neutralizować suchość powietrza operowej sceny. Wyeksponowane przez sceniczne światła plastikowe pojemniki mimowolnie okazały się zgrzytem estetycznym, burzącym oryginalnie zaprojektowany wystrój sceny i nastrój towarzyszący wykonaniu niezwykłego dzieła. „Sztuka czasami wymaga ofiar” chciałoby się szepnąć młodym wybrańcom Muz…

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

Dodaj komentarz