PiS i SLD chcą odwołania Grobelnego


Poznańscy radni PiS i SLD złożyli na sesji rady miasta wniosek o zwołanie referendum w sprawie odwołania prezydenta. Ich zdaniem Ryszard Grobelny odpowiada za dziurę w tegorocznym budżecie.

 Zadłużenie Poznania wyniesie od 230 do 250 milionów złotych. Uzasadnienie wniosku liczy 22 strony. Radni chcą zwołania na przełomie lutego i marca nadzwyczajnej sesji rady miasta. PiS i SLD nie mają większości w radzie. Prawdopodobnie wniosek przepadnie. Jeśli tak się stanie planują zebrać 40 tysięcy podpisów mieszkańców Poznania. Wtedy komisarz wyborczy będzie musiał ogłosić referendum. Szef klubu radnych Platformy Obywatelskiej Marek Sternalski nazwał wniosek „politycznym zagraniem ze strony PiS i SLD”.

Ryszard Grobelny nazwał pomysł swojego odwołania na rok przed wyborami „niepoważnym”. Jego zdaniem wydawanie miliona złotych na referendum jest błędem.

Poniżej uzasadnienie przesłane do naszej redakcji przez SLD.

UZASADNIENIE

 Rada Miasta Poznania, mając na względzie zagrożenie zapaścią finansów komunalnych i spiętrzenie problemów społecznych i ekonomicznych, których obecny Prezydent nie jest w stanie rozwiązać zmuszona jest podjąć decyzję o zorganizowaniu referendum ws. odwołania Prezydenta Poznania w trakcie kadencji. Każdy kolejny dzień prezydentury Ryszarda Grobelnego pogłębia istniejące problemy oraz zmniejsza szanse na wydobycie naszej wspólnoty samorządowej z kryzysu finansowego.

Zgodnie z art. 28b ustawy o samorządzie gminnym rada gminy, po upływie 9 miesięcy od dnia wyboru wójta i nie później niż na 9 miesięcy przed zakończeniem kadencji, może podjąć uchwałę o przeprowadzeniu referendum w sprawie odwołania wójta z przyczyny innej niż nieudzielenie wójtowi absolutorium na wniosek co najmniej 1/4 ustawowego składu rady.

Szczegółową motywacją wnioskodawców, która legła u podstaw niniejszego projektu uchwały, jest szereg rażących błędów i zaniechań Prezydenta miasta Poznania Ryszarda Grobelnego w zarządzaniu miastem w niemal wszystkich dziedzinach. Obecna polityka Prezydenta sprawia, że z jednej strony mieszkańcy nie mogą liczyć na rozwiązanie kluczowych problemów miasta np. oświatowych, komunikacyjnych, mieszkaniowych. Z drugiej zaś strony Prezydent miasta doprowadził finanse poznańskiego samorządu do katastrofalnego stanu, a niemal dwumiliardowe zadłużenie istotnie ograniczyło potencjał inwestycyjny miasta w najbliższych latach. Taki stan jest efektem kumulacji wielu czynników zawinionych przez Prezydenta miasta.

Podjęcie uchwały jest konieczne dla uchronienia Miasta Poznań przed dalszą degradacją, suburbanizacją i upadkiem finansów miejskich.  Treść uzasadnienia dla zwiększenia jego przejrzystości podzielono na sfery życia miejskiego, w których błędne decyzje lub ich brak najdotkliwiej odczuwa nasze miasto.

 

Zła sytuacja finansowa miasta

 

Poznań rozwija się w tempie dużo wolniejszym niż inne samorządy polskie. W ostatnich czterech latach udział dochodów mieszkańców Poznania w dochodach wszystkich mieszkańców Polski zmniejszył się o 12% (z 2,71% do 2,43%). Jedną z głównych przyczyn takiego stanu rzeczy jest wolniejszy niż w innych dużych miastach wzrost plac oraz ujemne saldo migracyjne.

W tym samym czasie zadań, które musi realizować nasz samorząd przybywa. Mimo zauważalnego o kilku lat groźnego dla finansów trendu demograficznego władze miasta nie podęły żadnego działania skierowanego na jego odwrócenie. Konstrukcja budżetu, jego założenia tak po stronie dochodowej jak i wydatkowej stały się bezpośrednią przyczyną wystąpienia z wnioskiem o odwołanie prezydenta jeszcze w trakcie trwającej kadencji.

Należy w tym miejscu wskazać na główne zagrożenia budżetowe, których zdaje się nie dostrzegać urzędujący Prezydent:

            Nierealne, huraoptymistyczne dochody w budżecie na 2013 rok:

a) PIT – dochód zaplanowany na poziomie 791. Plan na 2012 r. zakładał dochody z tego tytułu na poziomie 783 mln zł, potem dokonano urealnienia tego planu do 752 mln. Na koniec 2012 okazało się, że dochody z PIT nie przekroczą 740 mln złotych. Z tego tylko tytułu dziura budżetowa, wobec postępującego kryzysu i rosnącego bezrobocia, może sięgnąć 50 milionów złotych.

 

b) Dochody ze sprzedaży nieruchomości zaplanowano na poziomie 90 mln przy czym w 2012 roku nie zrealizowano sprzedaży nawet w 50% tej kwoty. Problemy na rynku nieruchomości nakazują przyjąć, że Poznań skokowo (o 100%) nie zwiększy dochodów z tego tytułu. Błędne założenie dochodów może, zatem zwiększyć dziurę budżetowa o kolejne 30-40 mln złotych.

 

c) W budżecie przewidziano wpływy z prywatyzacji spółek miejskich w kwocie 50 mln zł. Nierozstrzygnięte przetargi na ww. spółki oraz brak zainteresowania rynku nakazywałyby raczej ostrożne podchodzenie do możliwości osiągnięcia tego dochodu.

 

d) Dochody ze sprzedaży biletów komunikacji zbiorowej zaplanowano na 2013 rok na poziomie 172,5 mln przy 150 mln zł. uzyskanych w 2012 roku. Spadek liczby pasażerów związany z drastycznymi podwyżkami cen biletów nakazuje dużo ostrożniej szacować dochody z tego tytułu. W naszym przekonaniu na poziomie maksimum 160 milionów złotych.

            Dziura budżetowa wynikająca z przeszacowanych dochodów może zatem wynieść  od 140 do 160 mln złotych.

 

Przeszacowanym dochodom towarzyszy niedoszacowanie wydatków zapisanych w budżecie, w szczególności:

a) Założone 320 mln zł na pracę przewozową MPK przy jednoczesnym wzroście o ok. 1 mln wozokilometrów zleconej przewoźnikowi pracy przewozowej, dodatkowym obciążeniu spłatą kredytu za Zajezdnię na Franowie (spłaty rat kapitałowych od 2013r.) i nowy tabor (raty kapitałowe z odsetkami MPK zaczęło spłacać w połowie 2012 r.). W 2012 r. na prace przewozową, mimo mniejszej liczby wozokilometrów i braku dodatkowych obciążeń kredytowych wydano 331 mln złotych. W naszym przekonaniu w trakcie roku 2013 (jeśli drastycznie nie ograniczy się częstotliwości kursowania pojazdów i nie obniży standardu usług) na to zadanie zabraknie ok. 20 milionów złotych.

 

b) W roku 2013 kolejny rok z rzędu obniżono wydatki na utrzymanie dróg, w tym bieżące łatanie dziur i zimowe sprzątanie ulic. Według naszych szacunków wydatki zrealizowane w 2012 (tj. o 10 mln wyższe) stanowią absolutne minimum na utrzymania dróg. Dlatego też wydatki budżetowe w tym zakresie zapewne zwiększą się o ww. kwotę.  

 

c) Na nieadekwatnie niskim poziomie zaplanowano też wydatki na wypłatę odszkodowań dla właścicieli nieruchomości w związku ze zmianą sposobu zagospodarowania terenu. Doświadczenia ostatniego roku nakazują przyjmować, że wydatki na ten cel w optymistycznej wersji będą na poziomie z ubiegłego roku tj. o 40 mln wyższe niż planowane w budżecie na 2013 rok.

 

d) W budżecie na 2013 rok nie zaplanowano w końcu żadnych wydatków związanych z obciążeniem miasta z tytułu nieuiszczonej na rzecz Międzygminnego Związku Gospodarowania Odpadami opłaty od mieszkańców Poznania. Przy chaosie organizacyjnym, braku cennika i systemu ściągania opłat, należałoby założyć, że z budżetu miasta kwota minimum 20 mln złotych będzie musiała zasilić budżet Związku Międzygminnego. Po stronie wydatkowej jedynie w wyżej wskazanych obszarach nie doszacowano wydatków na poziomie 90 milionów złotych.

            W budżecie na 2013 rok może zatem powstać dziura na poziomie od 230 do 250 mln złotych. Przy maksymalnie ograniczonych wydatkach na usługi komunalne może to oznaczać kompletną katastrofę finansową.

W perspektywie Wieloletniej Prognozy Finansowej wygląda to jeszcze gorzej. Nawet przy tak hurraoptymistycznym planowaniu finansów do roku 2016 Poznań będzie inwestował kwotę ok. 180 mln złotych tj. ok 6% swoich dochodów. Przyjmuje się, że tylko dla odtworzenia majątku należy inwestować ok 10% dochodów. Będziemy mieli w najbliższych latach do czynienia z degradacją majątku miejskiego.

Ta krytyczna sytuacja finansowa nie pozwoli również Poznaniowi marzyć o nowych inwestycjach, bowiem nawet przy dużym poziomie dofinansowania unijnego nie stać nas będzie na wkład własny (tak z nadwyżki operacyjnej jak i kredytu).

Nieprzemyślane inwestycje prowadzone w ostatnich latach oraz ich wzrastające koszty związane m.in. z błędami w planowaniu (o czym dalej) spowodowały, że mimo, iż nie zostały rozwiązane żadne podstawowej problemy mieszkańców, finanse miasta znalazły się w stanie kryzysowym.

Prezydent nie znalazł ani recepty na ograniczenie wydatków bieżących ani też nie potrafi efektywnie realizować dochodów i szukać ich nowych źródeł.

 

Jedne z najwyższych w kraju koszty usług komunalnych

 

            Według raportu sporządzonego na zlecenie portalu Onet.pl, Poznań znalazł się na drugim miejscu (za Szczecinem) pod względem wysokości cen usług komunalnych w Polsce. Jako kryteria sporządzenia raportu przyjęto koszty najważniejszych usług komunalnych, a więc tych, na które Prezydent miasta ma bezpośredni wpływ m.in. cena energii cieplnej, wody i ścieków czy biletów komunikacji zbiorowej.

Wypada w tym miejscu podkreślić, że w Poznaniu od wielu lat przyjęto formułę pokrywania w 100% wszystkich inwestycji wodno-ściekowych z przychodów uzyskiwanych od odbiorców tych usług. Co więcej miasto czerpie dodatkowe dochody z tych inwestycji, bowiem obciąża AQUANET (a w konsekwencji mieszkańców Poznania) opłatami za zajęcie pasa drogowego na czas inwestycji oraz podatkiem od nieruchomości z tytułu nowopowstałych inwestycji. Tylko w ostatnich 5 latach cena wody wzrosła o 30%! Podkreślenia wymaga fakt, że ogromna ilość inwestycji jest realizowana poza Poznaniem przy czym 85% przychodów ze sprzedaży wody i odbioru ścieków pochodzi od mieszkańców naszego miasta. Oznacza to finansowanie inwestycji w gminach ościennych poprzez podwyższanie opłat Poznaniakom.

Bilety komunikacji miejskiej należą do najdroższych w kraju. Cena biletu sieciowego miesięcznego wynosi 107 zł, podczas gdy w większości polskich dużych miast sytuuje się ona poniżej 100 zł. Na wysokie koszty funkcjonowania komunikacji zbiorowej wpływ mają m.in. przeinwestowanie w infrastrukturę komunikacyjną (w szczególności Zajezdnia na Franowie – 270 mln. Zł., czy w 100% niskopodłogowy tabor tramwajowy), nieudolny system kontroli biletów (2 kontrole na 100 kursów, jedynie 30 kontrolerów, niewydolny system windykacji nałożonych mandatów) i rozbudowa administracji (160 etatów w nowoutworzonym Zarządzie Transportu Miejskiego oraz dublowane stanowiska w Wydziale Gospodarki Komunalnej i Polityki Mieszkaniowej i MPK Poznań ).

Poznaniacy będą również płacili jedną z najwyższych opłat za odbiór śmieci. Wybrany model odbioru odpadów tj. w ramach związku międzygminnego będzie w ostatecznym rozrachunku bardziej kosztowny dla mieszkańców Poznania. Wpływ na to będzie miało ujednolicenie tej opłaty na terenie całego związku międzygminnego oraz obudowanie sytemu nową machiną urzędniczą. Na terenie, na którym przeważa zwarta zabudowa i zabudowa wielorodzinna odbiór odpadów jest tańszy niż na terenie o mniejszym poziomie zagęszczenia mieszkańców na km2. Zadania w zakresie polityki odpadami mógłby wykonywać właściwy wydział w Urzędzie Miasta tak jak to się działo do tej pory.

Polityka władz samorządowych ma także bezpośrednie przełożenia na ceny najmu mieszkań na terenie Poznania. Wysokie podatki od nieruchomości (maksymalna dopuszczalna wysokość), zawyżane ceny gruntów, jako podstawa obliczania opłat za użytkowanie wieczyste, mała podaż gruntów pod budownictwo wielomieszkaniowe wpływa na zawyżanie cen m2 wybudowanego mieszkania. To z kolei wpływa na wysokie ceny najmu w prywatnym zasobie. Podkreślenia wymaga fakt, że Prezydent Poznania odrzucał w przeszłości propozycje współpracy ze spółdzielniami mieszkaniowymi skierowanej na rozwój zasobu pod najem. Wysokie w skali kraju pozostają również czynsze w mieszkaniach komunalnych oraz podatki lokalne.

Od wielu lat Poznań wykorzystuje maksymalne pułapy stawek Strefy Płatnego Parkowania rozszerzając jej obowiązywanie na kolejne obszary miasta.

Efektem drastycznego wzrostu kosztów usług komunalnych jest przyspieszenie trendu wyprowadzki mieszkańców Poznania poza granice miasta.

Opóźnione i niezrealizowane inwestycje

 

Niezdolność do właściwego planowania strategicznego, błędy w realizacji i nadzorze skutkowały opóźnieniami oraz wzrostem kosztów realizacji niemal wszystkich kluczowych inwestycji ostatnich lat. Do listy opóźnionych w realizacji inwestycji należą:

  • przedłużenie PST do Dworca Zachodniego (2 lata opóźnienia),
  • budowa linii tramwajowej na Franowo (1,5 roku opóźnienia),
  • przebudowa wiaduktu Antoninek (2,5 roku opóźnienia),
  • przebudowa ul. Arcybiskupa Dymka (5 lat opóźnienia),
  • przebudowa ul. Bukowskiej od skrzyżowania z III ramą do granicy miasta (1,5 roku opóźnienia),
  • przebudowa ronda Kaponiera (co najmniej 2 lata opóźnienia)
  • budowa fontanny na pl. Wolności (4,5 roku opóźnienia)
  • budowa układu drogowego ronda Malwowa-Skórzewska-Złotowska (2,5 roku opóźnienia)
  • budowa kanalizacji deszczowej Szczepankowo-Spławie etap I (co najmniej 3 lata opóźnienia)
  • modernizacja szaletów publicznych (2,5 roku opóźnienia)
  • budowa kolektora deszczowego „Łacina” (1,5 roku opóźnienia)
  • wdrażanie Poznańskiej Elektronicznej Karty Aglomeracyjnej (co najmniej 2,5 roku opóźnienia)
  • rozbudowa Biblioteki Raczyńskich (2 lata opóźnienia)
  • modernizacja Sali Wielkiej CK Zamek (3,5 roku opóźnienia),
  • budowa Term Maltańskich (2 lata opóźnienia)

 

Realizację szeregu zaplanowanych do wykonania  inwestycji – ze względu na sytuację finansową miasta – odłożono na kolejne lata. Należą do nich:

  • remont/budowa estakady katowickiej,
  • przedłużenie linii tramwajowej z pętli Zawady do dworca Poznań-Wschód,
  • adaptacja budynku pod siedzibę Teatru Muzycznego,
  • budowa ul. Nowonaramowickiej,
  • przebudowa ul. Dolna Wilda od ul. Hetmańskiej do A2,
  • budowa fragmentu III ramy komunikacyjnej od ulicy Hetmańskiej do Krzywoustego,
  • budowa wiaduktu na Starołęce
  • modernizacja ul. Obornickiej
  • budowa ul. św Wawrzyńca
  • budowa kolektora deszczowego Nowa Bogdanka
  • budowa infrastruktury dla widowiska „Światło i dźwięk” na Starym Rynku
  • zagospodarowanie fortów komunalnych
  • budowa średniowymiarowej hali sportowej

 

Zły nadzór nad kluczowymi inwestycjami i brak rzetelności przy ich odbiorze sprawia, że niemal regułą jest ponoszenie przez miasto – już po ukończeniu inwestycji dodatkowych – nieoczekiwanych nakładów na ich utrzymanie, bądź naprawę błędów popełnionych przy ich powstawaniu.

Wypada w tym miejscu przywołać przykład inwestycji „Rozbudowa Stadionu Miejskiego”, przy realizacji, którego pracę projektowe warte ponad 30 mln zł. zlecono w trybie bezprzetargowym projektantowi nie posiadającemu dotychczas większego doświadczenia w projektowaniu tak dużych obiektów sportowych. Część umów, wbrew postanowieniom ustawy o zamówieniach publicznych nie zawierano w formie pisemnej (najpierw zlecano prace a w późniejszym okresie doprecyzowano wysokość wynagrodzenia), a w zawartych umowach nie przewidziano zapisów przenoszących prawa autorskie do projektu. Miasto, na skutek tych niedociągnięć, musiało za odrębnym wynagrodzeniem wykupić od autora prawa autorskie do projektu stadionu, za kolejne kilka milionów złotych.

Błędy konstrukcyjne, przeprojektowywanie, użycie innych niż określone w projekcie materiałów i inne niedociągnięcia w realizacji i nadzorze nad tą największą w ostatnich latach inwestycją mimo, że nie znalazły jeszcze swego finału w postaci postępowań karnych, (z uwagi na brak przesłanek przestępstwa) niewątpliwie obciążają politycznie Prezydenta.

Przejawem megalomani inwestycyjnej urzędującego Prezydenta było zlecenie zaprojektowania i wykonania basenów olimpijskich nad Maltą, do których z kasy podatników dopłacamy ok 6 mln złotych rocznie i to mimo, że większość szkół i klubów dotowanych przez miasto dostało polecenie prowadzenia zajęć właśnie na tej pływalni.

Kolejną, źle zaplanowaną i nadzorowaną inwestycją, przy której jak w soczewce było widać niekompetencję urzędników, była inwestycja w CK ZAMEK (sala wielka). Brak wstępnych, rzetelnych  kosztorysów inwestorskich czy błędy przy realizowaniu procedury zamówień publicznych kosztowały poznański budżet wiele milionów złotych.

Brzemienna w skutki polityka kadrowa

 

Fatalna polityka personalna prowadzona przez Prezydenta i brak wyciągania konsekwencji wobec winnych zaniedbań, skutkuje „zamiataniem problemów pod dywan” zamiast ich rozwiązywaniem. Efektem takiej polityki personalnej jest m.in. niemal 60 mln niedoszacowanie budżetu Wydziału Oświaty UM na rok 2012, fatalna jakość zarządzania komunikacją miejską, brak odpowiedniego nadzoru nad rozbudową stadionu miejskiego (co skutkowało koniecznością naprawy szeregu błędów i poniesieniem tego kosztów).

Decyzje personalne w dziedzinie kultury były jednym z powodów zaognienia konfliktu ze środowiskami kultury w Poznaniu.

Charakterystyczną cechą polityki personalnej prezydenta jest promowanie podległych mu urzędników, przede wszystkim wedle lojalności a nie dokonań czy kompetencji.           Wyrazistym przykładem tego typu polityki było usunięcie ze stanowiska w trybie natychmiastowym byłego sekretarza miasta, który w łagodnej formie ostrzegał przed problemami finansowymi miasta i jednoczesne w tym samym czasie ukaranie jedynie naganą pracownika biura prasowego, który w niewybredny sposób obrażał szereg osób publicznych na forach internetowych.

Formą nagrody za lojalne pełnienie swojej funkcji są często miejsca w radach nadzorczych spółek z udziałem miasta (więcej o tym w dziale opisującym nadzór nad spółkami), a także inne płatne stanowiska w różnych ciałach kolegialnych (związki międzygminne, komisje dwustronne itp.).

Brak dostrzegania przez prezydenta popełnianych przez podległych mu urzędników błędów i nieumiejętność wyciągania z nich wniosków prowadzi do kryzysu w wielu dziedzinach.

 

Liczne, drogie i słabo nadzorowane spółki miejskie

 

Miasto Poznań w niezwykle szerokim zakresie realizuje swoje działania za pomocą spółek kapitałowych. Wystarczy wskazać, że Poznań jest 100% udziałowcem/akcjonariuszem 9 spółek, a w kolejnych 13 posiada udziały/akcje (w tym 2 spółki w likwidacji). Z kolei spółki, w których miasto ma udziały, posiadają udziały w kolejnych 20 spółkach.

Działalność wielu z ww. spółek jest odległa od realizowania celów publicznych (vide: Wielkopolskie Centrum Wspierania Inwestycji, Centrum Obsługi Biznesu, Termy Maltańskie). Spółki te m.in. angażują się działalność: deweloperską, budując hotele i centra konferencyjne (m.in. WCWI sp. z o.o., Centrum Obslugi Biznesu sp. z o.o., Andersja Property, Andersja Business Center sp. z o.o.), reklamową (C and M SA), medyczną (EKO-MED. Sp. z o.o.) czy turystyczną (Centrum Podrozy Aura sp. z o.o.).

Przedsięwzięcia inwestycyjne, w które angażują się te spółki wielokrotnie budziły wątpliwości z punktu widzenia interesu miasta. Wypada tu wspomnieć  decyzję o zaangażowaniu WCWI (wcześniejsza nazwa Centrum Kongresowe) w inwestycje realizowane przy zbiegu ulic Królowej Jadwigi i Półwiejskiej. Spółka w 100% miasta – Centrum Kongresowe zdecydowała się wnieść do nowoutworzonej spółki Andersia Property aportem nieruchomości warte prawie 50 mln zł. Udziałowcami Andersia Property były poza miejską spółką Centrum Kongresowe również podmioty związane ze Svenem Von der Heyden tj. Timan Investments B.V z siedzibą w Amsterdamie oraz Beheer – En Beleggingsmaatschapppij Jorga B.V. z siedzibą w Amsterdamie. Łączna wartość wkładów wniesionych przez spółki holenderskie wynosiła 9 956 175 zł., podczas gdy spółka miejska Centrum Kongresowe wniosła do spółki Andersia Property nieruchomości warte 47 089 066 zł. Aport wniesiony przez spółki holenderskie pokrywany był częściowo aportem w postaci zabezpieczonej wekslem własnym wierzytelności wobec Svena Von der Heydena. Umowa spółki Andersia Property stanowiła, że udziały Centrum Kongresowego będą uprawniały ich posiadaczy (niezależnie od wartości wniesionego aportu) do 15 % łącznej ilości głosów na zgromadzeniu wspólników! Umowa przewidywała też udział w zysku spółki miejskiej na poziomie tylko 15 % oraz 15 % udział w podziale majątku spółki w razie likwidacji spółki.

Miasto Poznań podejmując decyzję o przystąpieniu spółki miejskiej do spółki Andersia Property nie zleciło audytu czy wywiadu gospodarczego spółek będących pozostałymi udziałowcami. Nie wiedziało, zatem nic o wiarygodności pozostałych wspólników. Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze umorzyła postępowanie karne w tej sprawie wyłącznie z uwagi na przedawnienie ścigania. Odpowiedzialność polityczna/publiczna ciąży jednak na Prezydencie.

Trudno jednak wymagać właściwego nadzoru od przedstawicieli miasta w organach  spółek miejskich skoro zasiadanie w tych organach traktuje się wyłącznie, jako dodatkowe źródło dochodu.

Zasiadanie w radach nadzorczych spółek miejskich przypomina inkubator przedsiębiorczości dla urzędników i znajomych prezydenta.  W radach nadzorczych spółek miejskich zasiadają w zdecydowanej większości zaufani urzędnicy Prezydenta oraz osoby z nim związane. Nie przeprowadza się żadnych konkursów na członków rad nadzorczych; nie stosuje się żadnych merytorycznych kryteriów doboru przedstawicieli miasta w organach nadzorczych.

W spółkach, w których miasto bezpośrednio posiada udziały, dysponuje ono 56 „miejscami” w radach nadzorczych, które obsadzane są według wolnego uznania Prezydenta. W kolejnych kilkunastu spółkach zależnych od spółek miejskich Prezydent wskazuje za pośrednictwem organów korporacyjnych tych spółek kolejnych 20 członków rad nadzorczych. W 15 radach nadzorczych zasiadają dyrektorzy jednostek i wydziałów Urzędu Miasta Poznania, a w 8 Prezydent, jego Zastępcy, Sekretarz i Skarbnik Miasta. Wielu z ww. osób zasiada jednocześnie w dwóch radach nadzorczych. Wynagrodzenie członków rady nadzorczej waha się od 4000 zł do 8000 zł miesięcznie za obecność w jednej radzie nadzorczej.

 

         Nieudolna gospodarka nieruchomościami

 

W Poznaniu opieszale i bez żadnych założeń strategicznych, realizowana jest sprzedaż nieruchomości komunalnych (mała sprzedaż/mała podaż, nieprofesjonalnie przygotowana oferta miejska, brak szerokiej oferty pod zabudowę jednorodzinną). Sprzedaż nieruchomości winna być traktowana jako narzędzie zwiększania atrakcyjności zamieszkania na terenie Poznania (cena gruntu przy dużej podaży byłaby niższa i konkurencyjna wobec cen nieruchomości poza granicami Poznania). Przyspieszenie sprzedaży nieruchomości służy,  poza bieżącym wpływem środków finansowych, również zwiększeniem bazy podatników podatku od nieruchomości.

W zakresie gospodarki nieruchomościami widoczna też jest niedostateczna dbałość o interes majątkowy miasta, przejawiająca się w znikomym przejmowaniu nieruchomości przez zasiedzenie. Poznaniowi brakuje całościowej aktualizowanej analizy/inwentaryzacji majątku nieruchomego – miasto nie czerpie korzyści z majątku zajętego bezumownie, naraża się też na zasiedzenie nieruchomości przez użytkowników.

Przykładem skrajnej niegospodarności albo braku kompetencji do zarządzania miastem jest znikome czerpanie korzyści z tytułu opłat tzw. przesyłowych. Dostawcy energii elektrycznej, cieplnej oraz właściciel sieci kanalizacyjnych powinni uiszczać na rzecz miasta opłaty z tytułu zajęcia części nieruchomości lub oddziaływania na tę nieruchomość. Dochody z tego tytułu w budżecie miasta są symboliczne, a sposób naliczania tych opłat (m.in. jedynie za m2 instalacji w nieruchomości miejskiej/nad nią zamiast za kilkukrotnie większy teren oddziaływania) jest dowodem niekompetencji i ośmiesza wręcz nasz samorząd w oczach właścicieli ww. instalacji.

Kolejnym przykładem skrajnej niegospodarności jest brak „odrolnienia” gruntów w granicach miasta. Obecnie od sporych połaci nieruchomości miejskich nalicza się podatek od nieruchomości wg stawki jak za grunty rolne mimo, że powinny być zupełnie inaczej zakwalifikowane. Lenistwu urzędników odpowiedzialnych za to przekwalifikowanie towarzyszy więc bezmyślność innych urzędników, którzy naliczają podatek od nieruchomości.

 

            Chaotyczna polityka przestrzenna sprzyjająca dyktatowi wybranych deweloperów

 

Polityka przestrzenna od pierwszej kadencji Ryszarda Grobelnego jako Prezydenta Miasta Poznania jest największym polem konfliktu społecznego na linii urzędnicy ratusza – mieszkańcy.

Brak przejrzystości przy wydawanych decyzjach dotyczących warunków zabudowy i pozwoleń na budowę, odmawianie zainteresowanym mieszkańcom dostępu do informacji publicznej, brak jednolitych zasad stosowanych równo do wszystkich zainteresowanych podmiotów, preferowanie wybranych deweloperów przy wydawanych decyzjach i zapisach w planach miejscowych, blokowanie podobnych zapisów dla tych nie preferowanych, zabudowywanie klinów zieleni i innych miejsc traktowanych przez mieszkańców jako przestrzenie rekreacyjne zabudową, na którą nie ma przyzwolenia mieszkańców, – to tylko niektóre z zarzutów strony społecznej, powtarzających się w zasadzie nieustająco od lat.

Nie ustaje spór z radami osiedli i społecznością lokalną wokół tych spraw (Strzeszyn, Sołacz, Piątkowo, Winogrady, Stare Winogrady, Rataje, Wilczy Młyn, Starołęka, Dębiec, Świerczewo, Junikowo, Stare Winogrady, Stare Miasto, Jeżyce i wiele innych) Opis każdego z tych przypadków lokalnego oporu mieszkańców wobec projektowanej przez władzę miejską zabudowy zająłby kilka stron, niemniej charakteryzują się one podobnymi prawidłowościami i mechanizmami, za które bezpośrednio odpowiada Prezydent i jego polityka. To właśnie taka ocena sytuacji  i poczucie zagrożenia woluntarystycznymi, szkodliwymi społecznie decyzjami władz dotyczącym gospodarki przestrzennej, legły u podstaw powstania m.in. takich       ośrodków oporu obywatelskiego jak stowarzyszenie My-Poznaniacy.

W sferze polityki przestrzennej trudno dopatrzyć się długofalowej, konsekwentnej polityki prowadzącej do zapewnienia ładu urbanistycznego w mieście. Brak takiej polityki w tym również polityki zamiany nieruchomości, sprzyja zwiększaniu chaosu przestrzennego, a zrównoważony rozwój urbanistyczny jest zastępowany chaotyczną, prowadzoną pod dyktando deweloperów polityką ekspansywnej i bezładnej zabudowy.

Urzędnikom zdarza się wydawać kontrowersyjne tzw. warunki zabudowy, które są następnie uchylane na drodze administracyjnej. Często charakteryzują się one nierównym traktowaniem podmiotów zabiegających o prawo zabudowy. Obserwuje się naginanie zapisów dotyczących możliwości wprowadzania zabudowy w klinach zieleni dla jednych, (mimo protestów społecznych), bezwzględne zakazy dla drugich (mimo braku takich protestów!) np. Bielniki, Sołacz, Cytadela kontra szereg miejsc na Starołęce, Morasku, Strzeszynie.

Dodatkowym efektem takiej polityki jest trzymanie cen mieszkań i działek wybranych podmiotów na zawyżonym poziomie poprzez blokowanie możliwości wprowadzenia nowej zabudowy w sąsiedztwie.

Przy wydawaniu warunków zabudowy często widoczne jest nadużywanie możliwości odwoływania się do tzw. zasady sąsiedztwa, skutkujące wydawanymi pozwoleniami dla wybranych podmiotów na zabudowę naruszającą swą wysokością bądź kubaturą istniejący ład przestrzenny.

Pozorem prowadzonym głównie na użytek medialny są fasadowe konsultacje społeczne. Często poprzestaje się na samym fakcie ich przeprowadzenia, natomiast wnioski z nich wynikające nie są uwzględniane gdy jest to sprzeczne z innym, preferowanym w danym przypadku przez Prezydenta rozwiązaniem.

Brak należytej staranności przy wycenie skutków finansowych uchwalanych planów prowadzi do wielomilionowych roszczeń odszkodowawczych z jednej strony, z drugiej zaś podejmowane działania w wielu przypadkach wcale nie zabezpieczają terenów zielonych przed zabudową (np. teren stadionu im. Szyca). Miasto nie angażuje się aktywnie w proces sprzedaży nieruchomości pod indywidualne budownictwo mieszkaniowe, co intensyfikuje proces suburbanizacji.

Wycofanie się miasta z realnego kształtowania polityki przestrzennej prowadzi do zapaści miasta, osłabia naszą wspólnotę, a w dalszej perspektywie prowadzi ją do konieczności ogromnych cięć, przede wszystkim kosztem wspólnoty samorządowej.

Polityka przestrzenna jest dziedziną, która wobec interesów jakie rozgrywają się na jej polu powinna w sposób szczególny być obwarowana przejrzystością, klarownymi i jednakowymi dla wszystkich procedurami, zaś przede wszystkim, społecznym zaufaniem do władzy publicznej. Prezydent Miasta stoi na czele urzędu samorządowego – tymczasem w Poznaniu utworzył się samorząd mieszkańców w postaci federacji rad osiedli, działaczy społecznych, przedsiębiorców, mieszkańców przeciwko prezydentowi i urzędowi miasta.

Utrata przez Prezydenta Ryszarda Grobelnego zaufania społecznego na polu polityki przestrzennej i brak w naszej ocenie realnej możliwości jego odzyskania jest istotną przesłanką wniosku o zorganizowanie referendum o odwołanie prezydenta z funkcji.

Brak wizji rewitalizacji miasta

 

Prezydent na przestrzeni lat nie potrafił swoimi działaniami przeciwstawić się wyludnianiu się miasta, a zwłaszcza jego śródmieścia (powstawaniu pustostanów), czego obecnym skutkiem jest tzw. rozlewanie się miasta (suburbanizacja), przede wszystkim poza jego granice. W tej swoistej „ucieczce z miasta” przodują ludzie przedsiębiorczy i młode rodziny, co negatywnie skutkuje dla dochodów miasta.

Krytycznie należy ocenić utrzymywanie od 2002 r. do 2012 r. na stanowisku Miejskiego Konserwatora Zabytków p. Marii Strzałko, powszechnie krytykowanej urzędniczki odpowiedzialnej za wydanie szeregu decyzji przyzwalających na powstanie kontrowersyjnych budynków (biurowiec Wechty przy moście B. Chrobrego, galeria MM przy Al. K. Marcinkowskiego i ul. św. Marcin) oraz nieefektywnie przeciwstawiającej się samowolnym działaniom właścicieli oszpecających przestrzeń miasta oraz degradujących jego zabytki.

Fatalne skutki dla centrum miasta przyniósł wieloletni brak koordynacji pomiędzy miejskimi jednostkami (Zarząd Dróg Miejskich, Zarząd Zieleni Miejskiej) zakupów i zasad lokalizowania tzw. mebli miejskich: ławek, śmietników, słupków, barierek, co skutkowało chaosem w estetyce przestrzeni publicznej.

Należy również wskazać brak wyrazistej i skutecznej polityki zagospodarowania terenów wzdłuż Warty. „Zwrot Poznania ku Warcie” pozostaje tylko hasłem. Dowodem nieudolności prezydenta i jego ekipy jest biurowiec oraz osiedle nad Wartą przy ul. Szyperskiej i Piaskowej.

         Bezradność w zakresie budowania przyjaznej miastu aglomeracji

 

Obecnemu Prezydentowi brak wizji rozwoju Aglomeracji Poznańskiej. Prezydent prezentuje przekonanie, że ruch odśrodkowy w organizmie miejskim oraz suburbanizacja jest naturalnym procesem, z którym należy się pogodzić a nie jemu przeciwdziałać. Prezydent nie tylko nie podejmuje działań skierowanych na przeciwdziałanie suburbanizacji, ale jak już była o tym mowa powyżej zachęca wręcz mieszkańców Poznania do wyprowadzki poza granice miasta.

W tym miejscu warto przywołać szacunki demograficzne GUS dla Poznania. Do roku 2035 z Poznania wyprowadzi się 65 500 osób w wieku produkcyjnym (płacących podatki w mieście). W tym samym czasie powiat poznański zasili grupa ponad 71 000 osób w wieku produkcyjnym. Podkreślenia wymaga fakt, że nie jest to tendencja ogólnopolska. W badanym okresie Warszawa, Kraków czy Wrocław nie odnotują tak drastycznego spadku liczby mieszkańców.

W perspektywie najbliższych kilkunastu lat proces suburbanizacji oznacza katastrofę dla miejskich finansów, bowiem głównym dochodem miast jest udział w podatku dochodowym od osób fizycznych.

Obecnemu prezydentowi zdecydowanie brak umiejętności personalnych, które byłyby pomocne w przekonaniu włodarzy gmin powiatu poznańskiego do ściślejszej współpracy i partycypowania w kosztach funkcjonowania aglomeracji. Brak też determinacji, przy negocjacjach z przedstawicielami władz samorządowych sąsiednich gmin, w zakresie podejmowania zdecydowanych działań skierowanych na pozyskanie podatników mieszkających na terenie powiatu poznańskiego, a pracujących w Poznaniu. Takie działania (m.in. dodatkowe ulgi dla podatników miejskich na wszystkie usługi komunalne) zmusiłyby władze samorządowe do rozmów o finansowaniu funkcji aglomeracyjnych.

Ostatnim przejawem bezradności w zakresie budowania aglomeracji było wypowiedzenie przez Prezydenta porozumienia międzygminnego w zakresie gospodarki wodno-ściekowej.

 

            Brak realizacji polityki transportowej miasta i dezorganizacja transportu publicznego

 

            Jednym z największych błędów Prezydenta jest doprowadzenia do głębokiego kryzysu komunikacji w Poznaniu.

Prezydent Ryszard Grobelny mimo wyrażonego w Strategii Miasta Poznania oraz Polityce transportowej Poznania priorytetu dla rozwoju transportu publicznego, przeznacza zdecydowanie większe kwoty na rozwój układu drogowego. Nowe inwestycje drogowe, co warto podkreślić zachęcają mieszkańców Poznania do wyprowadzania się poza granice miasta oraz do codziennego dojeżdżania do pracy własnym autem. Świadczą o tym miliardowe inwestycje na rozbudowę głównych dróg wyjazdowych z Poznania m.in. ul. Głogowska, Bukowska i Grunwaldzka, Wiadukt Antoninek. Mimo deklaracji nie powstał dotąd ani jeden parking typu Park&Ride, które to miały zachęcać osoby wjeżdżające do miasta do pozostawiania aut na obrzeżach Poznania i korzystania z transportu zbiorowego.

Na skutek złego planowania i niewłaściwego nadzoru nad realizacją inwestycji nastąpiła kumulacja wielu inwestycji komunikacyjnych w jednym okresie. Spowodowało to gwałtowną degradację jakości funkcjonowania komunikacji publicznej w mieście.    Równolegle prezydent wprowadził drastyczne podwyżki cen biletów. Wypada w tym miejscu podnieść, że cena biletu miesięcznego jest w Poznaniu najwyższa spośród wszystkich większych aglomeracji. Suma tych zdarzeń spowodowała gwałtowny odpływ pasażerów.

Bieżące, sprawne zarządzanie komunikacją miejską, okazuje się być zadaniem wykraczającym poza możliwości służb miejskich. Sterowanie ruchem w trakcie remontów jest nieudolne i powoduje znaczne opóźnienia środków komunikacji miejskiej (np. tramwajów na ul. Fredry). Awaryjność biletomatów znacznie utrudnia dostępność biletów dla pasażerów. Oferta biletowa rozbudowana do monstrualnych rozmiarów (ponad 100 rodzajów biletów) czyni ją zupełnie nieczytelną dla mieszkańców miasta. Od wielu lat opóźnia się wprowadzenie systemu biletu aglomeracyjnego PEKA.

Kryzys dotyka również inne formy poruszania się po Poznaniu. Prezydent podejmuje chaotyczne decyzje, np. dotyczące oszczędności na oświetleniu ulic, które stwarzają niebezpieczeństwo dla uczestników ruchu drogowego.

Strefa Tempo 30 jest budowana przede wszystkim w miesiącach zimowych, co jest absurdalne z punktu widzenia gospodarności i celowości podejmowanych działań (vide nietrwałe kontrapasy, które trzeba będzie ponownie odmalowywać wiosną).

System sterowania ruchem jest pełen błędów, które mają wpływ nie tylko na płynność ruchu, ale również na bezpieczeństwo (błąd w programowaniu jednotorowego przejazdu przez Most Dworcowy, który niemal doprowadził do kolizji tramwajów).

Standard utrzymania infrastruktury jest tak niski, że czasem również stwarza niebezpieczeństwo dla mieszkańców miasta (zła nawierzchnia przy nowo wybudowanych przystankach przy trasie na Franowo stwarzająca ryzyku poślizgnięcia na schodach).

W realizacji planu budowy dróg lokalnych występują wieloletnie opóźnienia.

Zmiana Prezydenta w trakcie trwającej kadencji ma głębokie uzasadnienie bowiem już w tej chwili trwają w Urzędzie Miasta prace nad przygotowaniem nowych projektów pod dofinansowanie unijne w ramach nowej perspektywy finansowej UE. Rada Miasta będzie jedynie zatwierdzała w ramach kolejnych budżetów projekty wybrane i opracowane wg  koncepcji Prezydenta. Poza koniecznością uchronienia mieszkańców miasta przed fatalną jakością bieżącego zarządzania komunikacją miejską, istotne jest również powstrzymanie decyzji, które mogą w dłuższej perspektywie czasowej doprowadzić do dalszej degradacji komunikacji w mieście.

Lekceważenie znaczenia polityki mieszkaniowej

 

            W Poznaniu nie istnieje konsekwentnie realizowana polityka mieszkaniowa. Prezydent Poznania wielokrotnie dał wyraz przekonaniu, że zabezpieczenie potrzeb mieszkaniowych nie jest zadaniem miasta, a każdego obywatela.

Od lat jednym z najistotniejszych problemów jest deficyt mieszkań komunalnych i socjalnych.  Zwiększenie zasobu lokali socjalnych i budowę nowych bloków komunalnych rozpoczęto dopiero w odpowiedzi na rosnące odszkodowania jakie miasto jest zmuszone wypłacać  właścicielom kamienic za niedostarczenie lokalu socjalnego czy tymczasowego osobie eksmitowanej. Podkreślenia wymaga fakt, że ta nonszalancja Prezydenta i  doktrynerskie podejście do zadań miasta kosztuje podatników ponad 10 mln. zl. rocznie – tyle bowiem miasto wypłaca odszkodowań.

Braki w zasobie komunalnych mieszkań socjalnych idą w parze z kompletną niegospodarnością w zarządzaniu istniejącym zasobem. Na potwierdzenie powyższego wypada wskazać, że w ww. zasobie utrzymywanych jest ponad 800 pustostanów.

Kompletnym fiaskiem okazał się miejski program renowacji kamienic, zgodnie z założeniami którego w Poznaniu w ciągu kilku lat miano wyremontować ponad 100 kamienic. Ostatecznie dużo większymi od zaplanowanych nakładami wyremontowano 12 kamienic.

Miasto nie potrafi skutecznie włączyć się w rozwiązywanie problemów mieszkańców kamienic prywatnych bezprawnie nękanych przez osoby wykorzystujące słabość organów publicznych.

 

Fatalne zarządzanie poznańską oświatą

            Głównym zarzutem w tym obszarze jest brak jasno określonej polityki oświatowej, tzn. sposobu zarządzania poznańską oświatą i zdefiniowanych kierunków jej zmian. W zarządzaniu oświatą – w trakcie całej prezydentury R. Grobelnego (a więc także w tej kadencji) – brak było ustalonych reguł, obowiązujących standardów, stałych zasad postępowania wobec poszczególnych placówek oświatowych. Brak jest jasnych kryteriów ustalania budżetu poszczególnych szkół i przedszkoli, a także zasad przyznawania pieniędzy na remonty i modernizację.

Efektem tego są rażące nierówności w wysokościach kwot przeznaczonych dla poszczególnych szkół i przedszkoli. Widoczne jest preferowanie przez władze miejskie pewnych szkół / przedszkoli, czyli preferowanie poszczególnych dyrektorów.

Za arbitralnością podejmowanych decyzji idzie również brak bezstronnego nadzoru. Regułą jest tolerowanie dyrektorów kiepskich bądź podejmujących błędne decyzje, a czasem utrudnianie życia dyrektorom dobrym, ale niepokornym.

W postępowaniu prezydenta widoczna jest niestety całkowita nieumiejętność nowoczesnego administrowania placówkami oświatowymi ujawniająca się m.in.w archaicznych formach komunikowania się z placówkami, braku wykorzystania sfinansowanych wcześniej oprogramowań elektronicznych, braku zainteresowania potanieniem kosztów funkcjonowania Wydziału Oświaty, przerzucaniu ciężaru miejskich oszczędności na placówki oświatowe i realizowany przez nie proces dydaktyczno-wychowawczy.

Niewłaściwie funkcjonuje system dodatków motywacyjnych i funkcyjnych dla nauczycieli, a szczególnie dla dyrektorów placówek oświatowych.

Podejmowane są słabo uzasadnione lub wręcz bezzasadne decyzje o przekształceniach organizacyjnych lub likwidacji placówek oświatowych. Po 2000 r. dotyczy to przykładowo: likwidacji szkoły podstawowej nr.44 na ul. Taczanowskiego oraz likwidacji przedszkola na ul. Długosza; w tej kadencji: likwidacji gimnazjum nr 24 na osiedlu Bohaterów II Wojny Światowej, likwidacji przedszkoli nr 59 i nr 79 i przekazanie ich Fundacji Familijny Poznań. Nawet radni wspierający prezydenta odrzucili propozycje likwidacji gimnazjów nr 50 i nr 54.

Beneficjentami takich prezydenckich decyzji są różnego rodzaju podmioty prywatne (deweloper Wechta na ul. Długosza, prywatni właściciele nowej szkoły uruchomionej na ul. Taczanowskiego, Fundacja Familijny Poznań w wielu przypadkach i inne podmioty).

            Część niszczejącej substancji oświatowej robi z kolei wrażenie oczekiwania na właściwego beneficjenta mogącego być zainteresowanym daną nieruchomością po spadku jej wartości.Są to budynki, które częstokroć latami stoją niezagospodarowane i nie przynoszą dochodów np. budynek po Zespole Szkół Samochodowych na Wildzie (pusty od 12 lat),  budynki dawnych warsztatów szkolnych na Golęcinie (od 3 lat nie przynoszą żadnego dochodu, odkąd Prezydent wyprowadził je spod zarządu szkoły rolniczej, wcześniej przynosiły ponad 1.100.000 rocznie dochodu z tytułu najmu), budynek internatu szkoły rolniczej.

Warto zwrócić również uwagę na autorytarny, niedemokratyczny sposób zarządzania oświatą, polegający na braku współpracy i współdziałania z mieszkańcami, rodzicami, radami osiedli ale także z pracownikami oświaty, dyrektorami placówek na etapie tworzenia projektów. Standardem jest wymyślanie propozycji przez urzędników zza biurka, w tajemnicy przez fachowcami prowadzącymi te placówki na co dzień,  a następnie próby wymuszania tych zazwyczaj niezbyt mądrych rozwiązań siłą, na zasadzie podległości służbowej dyrektorów jednostek oświatowych, bez wsłuchiwania się w ich wiedzę i racje. Podejmowane decyzje charakteryzuje całkowity brak rzeczywistego dialogu z mieszkańcami, próby autorytarnego narzucania swoich pomysłów mimo braku ich społecznej akceptacji, brak woli i umiejętności wspólnego wypracowywania rozwiązań. Widoczny jest kompletny brak zainteresowania urzędników podejmowaniem inicjatyw rodziców, traktowania ich jak partnera w rozwiązywaniu problemów.

W trakcie prac nad budżetem miasta na rok 2012 prezydent świadomie niepoinformował Rady Miasta Poznania o braku niespełna 60 milionów złotych na bieżące utrzymanie placówek oświatowych w projekcie budżetu (mimo otrzymania takiej informacji na piśmie od Wydziału w październiku, 2011 r. na etapie tworzenia projektu budżetu). Skutkiem braku tych środków było narzucenie przez prezydenta cięć w połowie roku w praktycznie wszystkich dziedzinach finansowanych przez samorząd by uzbierać tę kwotę, nadal bez ujawniania  prawdy o tym kto jest odpowiedzialny za złe zaplanowanie środków.

W listopadzie 2012 r. przedstawiono propozycje połączenia 13 miejskich przedszkoli (11%) w zespoły szkolno-przedszkolne ze szkołami podstawowymi i gimnazjami zakładające jednoczesną likwidację przedszkolnych kuchni i wprowadzenie cateringu. Propozycja ta, nieco zmodyfikowana w styczniu br., wydaje się testem badającym możliwość uzyskania zgody radnych na następne takie przekształcenia. Skutkiem tych zmian będzie degradacja i częściowa likwidacja systemu edukacji przedszkolnej w Poznaniu.

Dodatkowo niektóre z tych propozycji – np. przeniesienie przedszkola nr 51 przy ul. Głogowskiej z bardzo dobrze utrzymanego i w pełni przystosowanego lokalu do gmachu szkoły podstawowej nr 26 przy ul. Berwińskiego – wydają się być skutkiem lobbingu prywatnych podmiotów zainteresowanych prowadzeniem takiej samej działalności oświatowej w zwolnionych lokalach.

            Z powyższej listy zarzutów jasno wynika, że poznańska oświata samorządowa jest po prostu źle zarządzana a Prezydent Grobelny nie jest zdolny do jej sanacji.

 

Poznań nie stawia na sport

 

Przez pewien czas jednym z haseł promujących nasze miasto był slogan – „Poznań stawia na sport”.

Wycofanie się z tego hasła wobec bardzo wybiórczego podejścia Prezydenta do „stawiania na sport” nie może dziwić. W ostatnich latach widoczne jest odejście od wspierania sportu powszechnego, kosztem sportu profesjonalnego. Papierkiem lakmusowym takiego działania były kierunki prowadzonych inwestycji. Ok. 1 miliarda złotych miasto zainwestowało w dwa profesjonalne obiekty sportowe tj. Stadion Miejski przy ul. Bułgarskiej i kompleks basenów olimpijskich z częścią rekreacyjną. Pieniądze spożytkowane na ten cel mogły z powodzeniem służyć rozwojowi bazy sportowej sportu dzieci i młodzieży. Trudno bowiem uznać, że marzeniem każdego dziecka jest przemierzanie całego Poznania w drodze na opustoszałe – 50 metrowe baseny olimpijskie czy podziwianie z trybun stadionu miejskiego (wszak na murawę wejście mają wyłącznie Lechici i to z rzadka aby nie naruszyć wartej kilkaset tysięcy złotych murawy).

W tym samym czasie gdy dopieszczono jeden profesjonalny klub piłkarski miliardowa inwestycją, inny zasłużony klub – Warta Poznań – stanął na skraju bankructwa a kilka kolejnych klubów musiało wycofać się z Poznania i rozgrywek z uwagi na brak środków finansowych (PSŻ, PBG Basket i inne).

 

            Brak troski o bezpieczeństwo mieszkańców

 

            Prezydent miasta i podległe mu służby pozostają nieskuteczne w rozwiązywaniu kluczowych problemów związanych z bezpieczeństwem Poznaniaków.

Nieskuteczność ta jest widoczna m.in. w braku właściwej kontroli nad koncesjami sprzedaży alkoholu. Szczególnie dobitnie zostało to obnażone casusem klubu Broadway mieszczącego się przy ul. Gwarnej. Wielokrotnie zakłócano tam spokój mieszkańców, właściciele łamali prawo budowlane i przepisy bezpieczeństwa oraz sprzedawali alkohol bez koncesji przez wiele miesięcy. Wszystko to było możliwe, bo właściciele wykorzystywali nieudolność urzędników. Ostatecznie okazało się, że pierwotnie sama koncesja została wydana przez urząd miasta z naruszeniem prawa (urzędniczka ją wydająca została w tej sprawie skazana). Urząd przez wiele miesięcy wstrzymywał się z cofnięciem nielegalnie wydanej koncesji, a ostatecznie po jej cofnięciu nie potrafił wyegzekwować realizacji tej decyzji. Wcześniej podobna niemoc dotykała urzędników w sprawie dyskoteki Pulsar na Ratajach. Obecnie sprzedaż alkoholu bez koncesji w centrum miasta prowadzi lokal „Pijalnia Wódki i Piwa”.

Podjęcie przez prezydenta decyzji o likwidacji nocnych patroli straży miejskiej przyniosło obniżenie poczucia bezpieczeństwa mieszkańców, szczególnie w centrum miasta. Prezydent nie odpowiada jednocześnie na apele mieszkańców i radnych o ich przywrócenie. W tym samym czasie inne miasta, np. Gdańsk, z powodzeniem i sukcesami przywracają nocne patrole strażników.

Ponadto pod koniec 2011 r. podjęto decyzję o redukcji zatrudnienia w Straży Miejskiej o blisko 10%, co zmniejszyło liczbę patroli na ulicach miasta. Radiowozy straży przez zdecydowaną większość dnia stoją na parkingach ze względu na cięcia kosztów (przeciętnie przez cały dzień jeden radiowóz SM przejeżdża niespełna 60 km).

Współpraca Straży Miejskiej z kontrolerami Strefy Płatnego Parkowania jest nieskuteczna, a Prezydent nie opracował aktu prawa miejscowego, który pozwalałby skutecznie walczyć z „dzikim” parkowaniem w strefie. Do Straży Miejskiej w ciągu roku wpłynęło ponad 80 tys. zgłoszeń niewłaściwego parkowania ze strony kontrolerów SPP, które nie doczekały się realizacji.

            Kultura na marginesie miasta

 

            Brak otwartości prezydenta na dyskusję z przedstawicielami środowisk kultury doprowadził do otwartego konfliktu przedstawicieli władz miasta z twórcami. Miasto zainwestowało nieproporcjonalnie duże środki we wspieranie przedsięwzięć komercyjnych, jednorazowych (np. koncerty Poznań dla Ziemi), jednocześnie ograniczając nakłady na wspierania ważnych przedsięwzięć kulturalnych (ograniczenie środków w konkursie grantów na wydarzenia kulturalne).

Coraz bardziej tracą na znaczeniu duże przedsięwzięcia kulturalne będące niegdyś wizytówką Poznania (Festiwal Malta).

Dezorientację wywołały przedstawione przez prezydenta plany reorganizacji funkcjonowania Młodzieżowych Domów Kultury, które ostatecznie zostały zarzucone.

Od wielu lat przeciąga się sprawa przeprowadzki Teatru Muzycznego do nowej siedziby i nic nie wskazuje na to, aby miała ona szanse zostać rozwiązana w najbliższym czasie. W międzyczasie instytucja ta, ograniczona brakiem możliwości rozwoju oraz brakiem zmian personalnych, de facto nie istnieje na mapie znaczących teatrów muzycznych w Polsce.

Opóźnienie w realizacji inwestycji Interaktywnego Centrum Historii Ostrowa Tumskiego (ICHOT) sprawia, że w kolejnych miesiącach miasto ponosi niemałe wydatki na utrzymywanie jednostki Centrum Turystyki Kulturowej „TRAKT”, która ma być odpowiedzialna za wdrażanie programu merytorycznego i przyszłościowo za obsługę ICHOT. Dziś funkcjonowanie tej jednostki pochłania ponad 100 tys. zł kosztów miesięcznie, głównie na cele administracyjne.

Warto zestawić ten fakt z brakiem zainteresowania przez Prezydenta kwestią budowy/wynajmu spełniającej choćby minimalne standardy lokalowe sceny dla teatrów alternatywnych. Obecnie taka scena (Scena Robocza) mieści się w rozpadającym się baraku przy ul. Grunwaldzkiej.

 

Oszczędności na opiece zdrowotnej

 

            Mimo obowiązków opieki zdrowotnej ciążących na mieście, Prezydent zadecydował w ostatnim czasie o rezygnacji ze zdecydowanej większości programów profilaktycznych ochrony zdrowia.

Decyzją Prezydenta, centrum miasta utraciło szpital specjalistyczny im. J. Strusia, w którym funkcjonował m.in. ostry dyżur. Prezydent zdecydował o wyprowadzce tej części opieki medycznej na peryferia miasta.

 

Groteskowa promocja miasta

 

Istotne wątpliwości budzi skuteczność działań w zakresie zewnętrznej promocji miasta. Wizerunek miasta jest ośmieszany nietrafionymi kampaniami promocyjnymi np. „A nam już trawa rośnie” (podczas gdy stadion reklamowany jako oddany do użytku był w trakcie budowy) czy „Warszawiaka zatrudnię od zaraz” (akcja była obśmiewana w całej Polsce; w jej wyniku zatrudnienie znalazły dwie osoby).

Biuro Promocji Miasta zasłynęło również „promocyjnym” pomysłem usuwania herbu miasta z pojazdów komunikacji miejskiej zastępując je marketingowym logotypem (na szczęście pełną realizację tego pomysłu udało się powstrzymać).

Pytania budzi również celowość i gospodarność podejmowanych działań – np. produkowanie kilkudziesięciosekundowych nieskomplikowanych spotów telewizyjnych kosztem kilkuset tysięcy złotych.

Mając na uwadze złą sytuację finansową miasta, wysokie koszty usług komunalnych, opóźnione i niezrealizowane inwestycje, złą politykę kadrową, słabo nadzorowane spółki miejskie, nieudolną gospodarkę nieruchomościami, chaotyczną politykę przestrzenną, fatalną politykę transportową i oświatową oraz brak perspektywy zmiany opisanego stanu przez sprawującego urząd Prezydenta, uważamy podjęcie projektu uchwały za pilne i głęboko uzasadnione.

Dodaj komentarz