Szpital w Kowanówku może zniknąć z mapy Wielkopolski!


Wielkopolski Oddział NFZ nie zakwalifikował Szpitala Rehabilitacyjno-Kardiologicznego w Kowanówku  do planowanej sieci szpitali. Decyzja jest równoznaczna z wykreśleniem  placówki, która od 2010 roku ma podpisane umowy o współpracy z powiatowymi szpitalami w Międzychodzie, Wągrowcu, Szamotułach i Obornikach. 

– Jesteśmy jedynym szpitalem w naszym regionie, który został skazany na likwidację, chociaż nie ma drugiej lecznicy położonej pomiędzy Piłą i Poznaniem. Dla pacjentów wymagających pilnego leczenia, a takimi są nasi chorzy z ostrymi zespołami wieńcowymi (OZW), czas jest na wagę zdrowia i życia. Tymczasem likwidacja  naszego szpitala  automatycznie spowoduje wydłużenie drogi do szpitali znajdujących się w Poznaniu i opóźnienie ratunku. I, co także  ma  znaczenie, wydłużą się przez to kolejki – tłumaczy dr Tomasz Grotowski, kardiolog z lecznicy w Kowanówku.

Lekarze podkreślają, że każdego roku przyjmują około 300 pacjentów z ostrymi zespołami wieńcowymi  oraz z zaburzeniami rytmu serca, którzy wymagają także pilnego wszczepienia stymulatorów serca.

– Od 2010 roku funkcjonuje u nas leczenie OZW w oparciu o teletransmisję, dzięki czemu możemy bezpośrednio z karetek pogotowia ratunkowego przesyłać zapisy ekg. To znacznie przyspiesza wdrożenie leczenia, ponieważ chorzy od razu kwalifikowani są do zabiegów w naszej pracowni hemodynamiki – dodaje kardiolog.

Szpital w Kowanówku z kontraktem na kardiologię i hospitalizację znajduje się  na czwartym miejscu w Wielkopolsce pod względem wysokości. Kardiologiczny budżet tej placówki jest  o 1,5 mln złotych większy od tego w Wojewódzkim Szpitalu przy ul. Lutyckiej w Poznaniu, o 3 mln od kontraktu, jaki ma obecnie lecznica kaliska i aż o 12 mln zł przewyższa kontrakt, jakim dysponuje szpital w Puszczykowie. Dlatego imponująca jest też liczba – 1550 wykonywanych rocznie koronarografii, czy ponad 400 wszczepianych stymulatorów i kardiowerterów-defibrylatorów serca. Jeżeli z mapy zniknie „Kowanowko”, trzeba się liczyć, że te wszystkie „ratownicze usługi” obciążą konto szpitali poznańskich. Nie wymaga to proroczych wizji, aby przewidzieć pogorszenie się sytuacji chorych z kardiologicznymi schorzeniami. Niestety, będą też  straty związane z likwidacją tej lecznicy. W ostatnich latach zainwestowano ogromne pieniądze w remont szpitalnych oddziałów, sale gimnastyczne, pracownie rehabilitacyjne oraz zakup nowoczesnych angiografów…

Nie od rzeczy będzie w tym miejscu wspomnieć o rehabilitacji kardiologicznej. Niedawno premier  Beata Szydło rehabilitację wymieniła jako ten element w procesie leczenia, który podnosi skuteczność terapii. Przy okazji prezentowania założeń i celów reformy służby zdrowia, usłyszeliśmy też, że „Ustawa formułuje kryteria wejścia do sieci, ale nie likwiduje żadnych szpitali”.

– Pomysł połączenia ze Szpitalem Wojewódzkim w Poznaniu mający rzekomo uratować nasz szpital, jest jak pocałunek śmierci. To my mamy większy kontrakt i leczymy więcej pacjentów.  Dlaczego tylko  z „Lutycką”, która jest zadłużona w przeciwieństwie do nas,   będziemy mogli funkcjonować? Dlaczego Wielkopolski Oddział NFZ uważa, że nie możemy leczyć samodzielnie – pyta nasz rozmówca.

O swoje stanowisko poprosiliśmy NFZ.

– 4 maja br. weszła w życie ustawa o zmianie ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych – tzw. ustawa o sieci szpitali – czytamy w odpowiedzi nadesłanej przez Magdalenę Rozumek, p.o. rzecznika prasowego Wielkopolskiego OW NFZ. – Rolą oddziału funduszu w procesie tworzenia sieci na terenie województwa jest wskazanie szpitali, które spełniają wymogi formalne wynikające z ustawy o sieci, a które kwalifikują szpitale do jednego z sześciu poziomów zabezpieczenia. Dla znalezienia się w I poziomie systemu wymagane jest posiadanie przynajmniej dwóch oddziałów spośród: chirurgii ogólnej, chorób wewnętrznych, położnictwa i ginekologii, neonatologii lub pediatrii oraz izby przyjęć lub SOR. Ustawa, a także rozporządzenia, których oczekujemy, wskazują wiele szczegółów kwalifikujących, w szczególności umowy na ww. świadczenia muszą trwać dłużej niż dwa lata. W przypadku Kowanówka kardiologia zachowawcza jest jedynym oddziałem kwalifikującym do II poziomu, jednak aby się w nim znaleźć należy mieć jeszcze 5 innych oddziałów, których szpital nie posiada. Wobec treści przepisów placówka nie jest objęta zakresem żadnego poziomu szpitali w systemie „sieciowym”. Z całą mocą trzeba podkreślić, że oprócz podmiotów sieciowych, pozostałe podmioty lecznicze działać będą na dotychczasowych zasadach, czyli opartych na znanych od kilkunastu lat konkursach. Jednak wówczas posiadanie umowy jak i jej wartość zależeć będzie od tego,  czy postępowanie takie ogłoszone zostanie przez oddział funduszu. Pod uwagę wziąć również należy konkurencyjność innych placówek. Procedura zwracania się dyrektora oddziału funduszu z wnioskiem o wiążącą pozytywną opinię do ministra zdrowia w sprawie włączenia placówki do sieci jest sytuacją wyjątkową (ustawa przewiduje taki tryb). Jednak łatwiej zwrócić się z wnioskiem, jeśli szpital świadczy w pełni kompleksowe usługi, a dla zakwalifikowania do sieci brakuje tylko jednego elementu np. ,,zakontraktowanej” izby przyjęć, jak w przypadku niepsychiatrycznej części ,,Dziekanki” w Gnieźnie. Narodowy Fundusz Zdrowia jest płatnikiem za zaświadczenia, głównym jego zadaniem jest zabezpieczenie potrzeb zdrowotnych pacjentów poprzez kupowanie świadczeń w konkursach ofert u placówek, z którymi zawiera umowy na poszczególne zakresy świadczeń. NFZ dysponuje pieniędzmi pochodzącymi ze składek, kupując w konkursach jak najwięcej świadczeń o jak najwyższej jakości za jak najniższą cenę – tak, aby zmieścić się w budżecie składkowym.

Dodaj komentarz