Z betonem za pan brat


Firma POZ BRUK wsławiła się wykonaniem unikalnej elewacji poznańskiego „Bałtyku”. Podjęła się tego, co dla innych było niewykonalne.

Dlaczego zadanie było tak trudne? Wystarczy spojrzeć na kształt „Bałtyku”, by zrozumieć płynące z nieszablonowej architektury komplikacje. Do żelbetowego, obłożonego wełną mineralną szkieletu trzeba było przymocować 4 tysiące betonowych prefabrykatów o grubości 3 centymetrów, różniących się wielkością i kształtem. Najtrudniej było stworzyć największe, w kształcie litery „u”.

– Zmierzyliśmy się z zadaniem, którego realizacji odmówiły znane europejskie firmy. Trzeba było popracować w laboratorium, ale się udało. W Polsce nie znaleźliśmy kruszywa o wymaganych parametrach. Sprowadzaliśmy je z Norwegii – mówi Tomasz Nowicki, prezes POZ BRUK-u.

Wielkiej kasy firma na tym nie zarobiła, stratna jednak nie jest. Włożony wysiłek będzie procentować. Podczas branżowych międzynarodowych konferencji mówi się już o tym, że firma wykonała zadanie karkołomne, oceniane jako nie do zrealizowania. O poznańskiej inwestycji głośno wśród fachowców. – Już płyną zapytania w sprawie podobnych przedsięwzięć – mówi szef firmy zatrudniającej w podpoznańskiej Sobocie ok. 130 pracowników.

Żywiołem POZ BRUK-u jest beton. – Ten niebywale trudny w obróbce, skomplikowany materiał jest naszą pasją. Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, jak niesamowite jest to tworzywo i jak niewiele o nim wiemy. Dwa lata temu Włosi wydobyli z dna morza fragmenty betonu z czasów rzymskich. Poddali je badaniom laboratoryjnym. Okazało się, że znajdujące się tam spoiwa – dziś stosowany jest cement – wciąż „pracują”, zachodzą reakcje chemiczne. Mamy więc do czynienia z czymś, co nie spoczywa, jak stal, czy kamień, lecz wciąż poddaje się procesom. Praca nad tym to wyzwanie – mówi prezes.

Rocznie firma zużywa ok. 100 tysięcy ton cementu. Od początku, czyli od 1985 roku pozostaje wierna wytwórni w Górażdżach. Specjalnością POZ BRUK-u jest kostka brukowa, ale zwiększa spektrum innych prefabrykatów. Wzbogaca ofertę o elementy sprężone, czy żelbetowe służące do budowy ścian. Obsługuje wielkich odbiorców, a także indywidualnych, budujących kawałek chodnika, czy podjazd pod garaż. W laboratoriach zatrudnia fachowców pracujących nad rozszerzeniem asortymentu. – Klient indywidualny jest dla nas docelowym, dlatego tak ważne są wzornictwo, kolorystyka – dodaje prezes Nowicki.

Fascynuje go praca nad materiałem o nie do końca poznanych właściwościach. – Podczas niedawnego kongresu naukowego w USA jeden z wykładowców stwierdził, że prędzej ludzkość skolonizuje Marsa niż pozna tajniki cementu i betonu – uśmiecha się. Sytuacja jest tu nietypowa, bo za ekologiczne uchodzi to, co tworzone przez człowieka. Beton, powstający w stu procentach z naturalnych surowców, stanowi alternatywę dla wydobywania kamienia, czyli dewastacji środowiska naturalnego – znikania całych gór, by sprostać zapotrzebowaniu na marmur, czy granit. Do produkcji betonu zwykle używa się żwiru pochodzącego z rzek, co poprawia ich spławność.

Beton to dziś najbardziej powszechny materiał budowlany. Potrzebuje wody, ale wbrew obiegowej opinii wcale nie jest jej tak dużo. Wystarczy 23 procent w stosunku do masy cementu, by zaistniały reakcje fizyczne i chemiczne. Zwykle zużywa się więcej, by uzyskać konsystencję pozwalająca nadać właściwy kształt prefabrykatowi. Wiele mówi się o nadzwyczajnej wytrzymałości betonu z lat ostatniej wojny. Poniemieckie bunkry wciąż stoją, niektórych trudno się pozbyć, a pamiętające gierkowskie czasy mosty i wiadukty trzeba budować od nowa.

– To nie kwestia jakości cementu, czy technologii. W jednym przypadku mamy do czynienia z betonem solidnym, a w drugim z oszukańczym, komunistycznym. Wiadomo, że obok państwowych inwestycji powstawały prywatne dacze i wille. Za to dzisiejsza technologia pozwala na budowę „cudeniek”, o których Niemcom podczas wojny się nie śniło – mówi Tomasz Nowicki.

Dodaj komentarz