Amerykańska mięsna uczta


Whiskey in the Jar Poznań ma w swojej ofercie coś z czym postanowiłem się zmierzyć. Kawał dobrego mięsa! Bardzo duży kawał, bardzo dobrego mięsa, czyli kilogramowy porterhouse Black Angus US Premium Special. To niesamowita propozycja, bowiem tak wielki amerykański stek bardzo rzadko trafia do stekowni. Ale w Whiskey co jakiś czas właściciele przygotowują niesamowitą ucztę.

wh

Porterhouse Black Angus US Premium Special w Stanach Zjednoczonych to klasyk uwielbiany przez fanów wołowiny. Wycinany jest z polędwicy i rostbefu, z najgrubszych ich części, dlatego steki mają dość duże rozmiary i wagę, sięgające nawet do 1 kg i więcej. Są najgrubszymi stekami, mają od 2 do 5 cm grubości. Porterhaous podobny jest do T-Bona, ale ma większą i grubszą polędwicę, gdyż wycinany jest z najgrubszej części.

Już sama myśl, że mam zjeść kilogramowego steka mocno mnie przeraziła, ale postanowiłem się z tym zadaniem zmierzyć. W końcu szliśmy razem z Elą. Przemiła kelnerka chciała podać nam dwa smoki, ale Ela pozostała, jak podczas poprzedniej wizyty na hamburgerze.

Przed złożeniem zamówienia zastanowiłem się nad stopniem wysmażenia. Zawsze biorę blue, bo cenię smak mięsa, tyko wtedy czuję, jak smakuje. Ale przeraziło mnie trochę, kilo mięsa właściwie surowego. Zadysponowałem zatem rare midium (wysmażony w punkt), czarną herbatę i zniknąłem na 1,5 godziny. Wspaniała delikatna polędwica i męski lekko sztywny, przetłuszczony rosbef zapewniły niepowtarzalne wrażenia. Powie ktoś mięso i już… Jeśli tak mówi, to jest kulinarnym analfabetą. Każdy fan steków musi US porterhouse spróbować, bo jego wiedza o stekach będzie jedynie szczątkowa. Dodatki bardzo dobre, ale to tło. Polecam sos serowy. Pewnie jesteście ciekawi czy wygrałem z tą porcją. Tak! Widać na zdjęciu. To było mega przyjemne.

wh2

Obawiałem się tego co będzie później. Uwierzcie mi, mimo kilograma mięsa oraz dodatków nie czułem się objedzony, lecz smacznie sytym. A wpływ na to miały dwie sprawy: jakość mięsa i stopień wysmażenia oraz brak piwnego dodatku. Czarna herbata zrobiła swoje. Jak się okazało i w tym przypadku ważne jest doświadczenie. Czy powtórzyłbym tego steka? Kiedyś tak, ale teraz pewnie bym się ograniczył do 300 gramowego z rostbefu.

Grzegorz Wieczorkiewicz, manager z Whiskey in the Jar Poznań, z którym rozmawiałem po tej smakowitej uczcie mówił, że to początek wprowadzania steków z całego świata. Są już przymiarki do kolejnych smakowitych kawałków wołowego mięsa. Czekam z niecierpliwością, a póki co, gorąco polecam amerykańskiego kolosa. Tak mi przyszło do głowy, że można go porównać do amerykańskich krążowników – piękny, wielki i komfortowy!

wh3

Był jeszcze hamburger, ale nim rozkoszowała się Ela. Wybrała tym razem Blue Chees Burgera. Mimo rozmiarów dzielnie stoczyła z nim smaczną potyczkę, biorąc przykład ze mnie. Kiedy spróbowałem malutki kawałek mięsa nie zdziwiła mnie jej determinacja. I co ciekawe! Okazało się, że można zjeść ze smakiem hamburgera midium…

Jak zwykle serwis na wysokim poziomie, uśmiechnięty i troskliwy, ale to norma w tym miejscu.

Ps. Moja rada nie dziel się porterhouse… zjedz go sam!

JULIUSZ PODOLSKI – Smaczny Turysta

de’GUSTATOR PR

Poznański Klub Biesiadnika

Dodaj komentarz