O Kogucie, który na Gołębiej rządzi


Jakżesz mnie ucieszyło zaproszenie do Cocorico Café & Restaurant. Bardzo lubię to wyjątkowe miejsce w Poznaniu, gdzie można się poczuć jak w Wiedniu czy Paryżu. To był wspaniały wieczór, pełen ciekawych rozmów przy dobrej kuchni. Kuchni z potencjałem. Wymagam jednak, a znam to miejsce, nieco wyższego poziomu. Jest smak, są pomysły i jest potencjał, więc może być jeszcze lepiej. Trzymam kciuki i czekam na błysk. Wieczór dopełniły świetne wina i desery z klasykami – torcikiem bezowo-lodowym i faworkami według przepisu właścicielki lokalu pani Głogowskiej.

COCORICOTym razem spotkaliśmy się w sali, która przeszła stylizację. Ściany jasne, wręcz białe, z licznymi plakatami tworzącymi klimat lokali paryskich lub wiedeńskich, ale dających poczucie przytulności tym, którzy mają znacznie mniej wiosen niż ja. Jednak brakuje w nim tej patyny, która mnie przyciągała do Cocorico. Cieszę się więc, że obok jest druga sala w tym klimacie, dla którego m.in. polubiłem to miejsce.

Co do degustacji? Przygotowana według wszelkich reguł jakie obowiązują w czasie kolacji degustacyjnych w najlepszych restauracjach. Widać, że szef kuchni Jarosław Gorodczański zna się na rzeczy. Dzięki wyserwowanym daniom mogliśmy poznać niemal całą kartą. Jestem za. Kompozycje ciekawe, jedne oryginalne, inne mieszczące się w kanonach trendów obowiązujących obecnie w kulinariach. Utrzymują poziom tego miejsca, chociaż chciałbym dania bardziej dopracowane wizualnie i coś, co byłoby wow. No i powtarzalność. Talerze, które trafiały na stół różniły się. A przy tego typu kolacji powinny być jednakowe, to rola szefa kuchni, który stoi na końcu pasa i dopieszcza wszystko. Cocorico zobowiązuje i wierzę, że będzie jeszcze lepiej. Bo nie może być inaczej.

COCORICO1

Ravioli z kaszą gryczaną i grzybami / espuma borowikowa / oliwa rozmarynowa. Smakowo bez zarzutu, chociaż to takie bardzo spokojne połączenia i bardzo oczywiste, ale nie zawsze muszą być wodotryski, a czasami lepiej, żeby coś mniej szokowało, ale smakowało. Mały zarzut do wyglądu. Ta espuma grzybowa była mało apetyczna.

COCORICO1

Polędwica rostbef / sos romanesco / kozi ser / karczochy / suszony pomidor. Bardzo włoska przystawka. Duży plus za przygotowanie wołowiny, była miękka jak masło, dobrze przyprawiona. Dodatki ciekawie skomponowane, chociaż karczoch mnie nie przekonywał, ponieważ nie lubię zbytnio karczocha marynowanego, bo zwykle nie ma on wielkich walorów smakowych. Wolałbym suszonego pomidora w oliwie w postaci kawałka na talerzu, niż w postaci emulsji. Ale to moje osobiste smaki. Podobno przystawkę z rostbefu, chociaż z innymi dodatkami, miał w swojej karcie salon z ogrodem. I ta i tamta bardzo przypadła mi do gustu. Dlaczego? A bo im prościej na talerzu tym lepiej. No, a kawałek wołowiny, dobrze zrobionej to jest to, co może zadowolić każdego smakosza.

COCORICO2

Krem z kurek / wędzona słonina / olej lniany / zioła. Lubię kurki, ale te mrożone mają lekką goryczkę i czuje się ją w zupie. Jedak jej aksamit i zdecydowany smak kurkowy bronił się i to mocna pozycja w menu. No i ta wędzona słonina. Ona tu robi wspaniałą robotę. Powiem tak, gdyby jej tam nie było, należałoby ją… tam dodać.

COCORICO4

Filet z jesiotra / czarna soczewica / mus z pietruszki / mule / espuma z dyni. Bardzo smaczna kompozycja. Ucieszył mnie jesiotr i połączenie z nim pozostałych dodatków. Fajnie, że jako dodatek pokazał się szparag morski czyli soliród. Ładne wizulanie danie natalerzu.

Granita cytrynowo-limnkowa przeczyściła nasz smak między rybą a konkretami, czyli daniami mięsnymi.

COCORICO45

Teraz przyszła pora na prawdziwie zimowe dania. Pierwszym z nich były żeberka wieprzowe w miodzie i piwie /puree ziemniaczane / warzywa korzeniowe / sos śliwkowy. Żeberka w ostatnim czasie robią furorę w restauracjach, jak swego czasu policzki. Te idealne, z sosem śliwkowym, bardzo zachęcające do zjedzenie pełnej porcji. Można się zżymać na dodatki w postaci warzyw korzennych czy jak inni wolą okopowych. Ostatnio w kilku miejscach takie połączenie jadłem. Ale cóż bardziej naturalnego jest w tym okresie na talerzu. Zresztą cieszę się, że kucharze pokazują nam, że pietruszka i selera nie jest tylko do rosołu i… do wyrzucenia. Znakomicie przygotowane też puree. Widać dobre podstawy kulinarne u szefa kuchni. Bo dobre puree to sztuka.

COCORICO6

Drugie danie, mięsne filet z kaczki / pieczony burak / puree z jabłka / bulgur, też bardzo porządne. Precyzyjnie wysmażona kaczka, a i dodatki bardzo klasyczne, chociaż ten burgul mnie zaskoczył. Ale na talerzu, chodzi o to by nie było nudno, bo czy zawsze musi być klucha na łachu, czy szagówki. Nie musi. No właśnie.

COCORICO451

I w końcu nadeszły desery. Torcik bezowo-lodowy kultowy dla tego miejsca wg receptury właścicielki. Najlepszy na świecie i niech nikt nie próbuje mi powiedzieć, że jest gdzieś lepszy i faworki tak kruche, jak cieniutka chińska porcelana.

JULIUSZ PODOLSKI – Smaczny Turysta

de’GUSTATOR PR

Poznański Klub Biesiadnika

Dodaj komentarz