Gdy tramwaje zaczęła zasilać elektryczność


6 marca 1898 roku minęło 119 lat, gdy na ulice Poznania oraz Jeżyc, Łazarza i Wildy (wówczas odrębnych, podpoznańskich miejscowości) wyjechały pierwsze tramwaje elektryczne. Wagony motorowe, zasilane prądem elektrycznym wzbudziły wśród poznaniaków prawdziwą sensację. Dotąd bowiem po mieście i pobliskich miejscowościach od 1880 roku kursowały tramwaje konne.

Poznań, położony był wówczas pod zaborem pruskim i – podobnie jak inne miasta niemieckie – doświadczył postępu technicznego, jakim niewątpliwie pod koniec XIX wieku była elektryfikacja. We Wrocławiu tramwaje elektryczne jeździły od 1893 roku, w Elblągu – od 1895, a w Bydgoszczy i Gdańsku – od 1896roku. W Warszawie, która była z kolei pod zaborem rosyjskim, tramwaje elektryczne pojechały dopiero w 1908 r. Znacznie wcześniej, bo w 1898 r. wagony miejskiej kolei elektrycznej zaczęły jeździć w Łodzi, a w Krakowie – wówczas pod zaborem austro-węgierskim – w 1900 roku.

Miejska kolej elektryczna ku ogólnemu zadowoleniu

Wydarzenie uruchomienia tramwajów elektrycznych spotkało się z dużym zainteresowaniem poznaniaków. Przyglądali się oni, jak inżynierowie i robotnicy techniczni budowali elektrownię, ustawiali słupy trakcyjne, podłączali kable elektryczne do szyn, zawieszali sieć napowietrzną i przebudowywali wagony z tramwajów konnych na elektryczne, wstawiając do wielu z nich silniki elektryczne.  Przypatrywali się też pierwszym przejazdom technicznym. Oto, co napisał 1 lutego 1898 r. Dziennik Poznański:  „Kolej elektryczna. W sobotę po południu odbyła się przejażdżka próbna z placu Wilhelmowskiego na św. Łazarz. W wagonie zasiedli prócz inżynierów stowarzyszenia elektrycznego i wyższych urzędników kolei miejskiej, także dyrektor policyi v. Hellmann i asesor rejencyjny v. Lentze. Przejażdżka wypadła ku ogólnemu zadowoleniu, a przypatrywały się jej setki ciekawych. W końcu bieżącego tygodnia zostaną prawdopodobnie ukończone prace nad koleją, która zacznie kursować w połowie lutego”.

Kolejna , krótka notka, zamieszczona pięć dni później, 6 lutego, w Dzienniku Poznańskim informowała czytelników, że „nowe tablice przybijają obecnie na przystankach kolei elektrycznej. Z zadowoleniem stwierdzamy, że dyrekcya zastosowała się do głosów prasy polskiej, gdyż tablice zaopatrzone są w napisy polskie i niemieckie”.

Natomiast Kurier Poznański, 8 marca, dwa dni po uruchomieniu tramwajów elektrycznych w Poznaniu, napisał: „Tramwaje elektryczne zaczęły nareszcie kursować stale od wczoraj rana, z tej okazyi przybrano wszystkie wagony w festony i chorągiewki; publiczność okazała dla nowego środka lokomocyi wielkie zaufanie, bo każdy wagon był zawsze przepełniony pasażerami”.

Zamieszczono też w Kurierze Poznańskim porady dla pasażerów; oto one: „Ostrzegamy niniejszem usilnie, aby nie wsiadać ani nie wysiadać z wagonów będących w biegu; personałowi zakazanem jest surowo wpuszczanie osób do wagonów w czasie jazdy, tak samo otwieranie drzwi celem opuszczenia wagonu znajdującego się w biegu. Prosimy również rodziców, jako też pp. Nauczycieli, aby ostrzegli jak najdobitniej dzieci, żeby się nie bawiły na torach kolejowych, nie latały przed i za wagonami, a mianowicie przez szyny z jednej strony na drugą bezpośrednio przed jadącym wagonem. Na koniec zwracamy jeszcze uwagę na to, że jedynie tylko małe pakunki (małe kuferki, kartony, derki podróżne) zabierać ze sobą wolno, większe paczki lub kilka mniejszych jak to dotychczas było praktykowanem, odtąd zabierać nie wolno. Prosimy w interesie straty czasu mieć pieniądze przed wsiadaniem do wagonu w pogotowiu”.

Trasy tramwajów jeszcze nie były oznaczone numerami (wprowadzono je dopiero w 1911 r.); za dnia oznaczone były figurami geometrycznymi i kolorami, a po zmierzchu sześcienne puszki (umieszczone na dachu wagonu) z takim oznakowaniem dodatkowo były podświetlane.

Linia Dworzec – Tum- Dworzec: oznakowana była światłem białym; linia Dworzec – Most Chwaliszewski –Dworzec: światłem żółtym, a linia Dworzec – Stary Rynek- Dworzec: światłem białym w kształcie krzyża. Z kolei  linia Jeżyce – Brama Wildecka – Jeżyce: oznaczona została kolorem czerwonym, a linia Kaponiera – Święty Łazarz – Kaponiera: kolorem zielonym.

„Wagon z gośćmi do Poznania”

Tramwaje dzienne na większości liniach kursowały w godzinach 7 – 23, a ze Starego Rynku na Dworzec nawet od godziny 6 do północy. W rozkładach jazdy były umieszczane dla podróżnych dodatkowe informacje, np. o kursie tramwaju z Łazarza do Kaponiery: „Wagon o godzinie 10.31 jedzie do Poznania, jeżeli ma gości, ale nie poza stary Rynek”. Inna informacja przypominała natomiast, że na tej trasie „Wagon o godz. 10.41 jedzie do Starego Rynku i stąd o godzinie 11 jako wagon nocny z podwójną ceną na Łazarz, jeżeli ma pasażerów lub gdy takowi na kaponierze wsiądą”.

Podawane były poranne godziny jazdy tramwajów, które wyjeżdżały z zajezdni  na Jeżycach (przy ul. Gajowej). Ta położona była w sąsiedztwie ogrodu zoologicznego przy ul. Zwierzynieckiej. Pierwsi pasażerowie mogli zatem tramwajami pojechać do Poznania (w kierunku Starego Rynku, Tumu czy dworca kolejowego, do Wildy, czy do Łazarza. Te dwie ostatnie miejscowości, podobnie jak Jeżyce nie należały wówczas do Poznania, stąd ówczesne tramwaje jeździły do i z miasta do okolicznych podmiejskich wsi i osiedli. Jeżyce jak też Wilda i Łazarz przyłączone zostały do Poznania dwa lata później – w 1900 roku.

Z biletem jednorazowa przesiadka

Taryfa za przejazd tramwajem, bez względu na odległość , wynosiła 10 fenigów (np. 1 funt , 0,45 kg cukru kosztował 12 fenigów, a 1 funt marmolady 40 fenigów ). Jak napisano w komunikacie dyrekcji poznańskiej kolei elektrycznej: „dozwolonem jest jednorazowe przesiadzenie na Starym Rynku, pomiędzy Św. Łazarzem a Jeżycami, jednorazowe przesiadzenie przy Kaponierze pomiędzy Św. Łazarzem a bramą Wildecką, dwurazowe przesiadzenie przy Kaponierze i Starym Rynku, pod warunkiem, jeżeli jest miejsce w wagonach, do których przesiądzenie ma nastąpić.

Informowano również, że pieniądze „należy się zaraz przy wejściu do wagonu wrzucić w przeznaczoną do tego skrzynkę znajdującą się przy konduktorze”.

Obowiązywały też karty abonamentowe. Regulamin korzystania z tramwajów przypominał, że może ją… „używać tylko osoba, dla której jest wystawioną; nie wolno  więc jej udzielać innej osobie, nie uprawnia też ona do bezpłatnego zabrania dziecka i musi być opatrzoną fotografią właściciela, którą odstępuje dyrekcya. (…)”. Abonament kwartalny na taką kartę kosztował 15 marek.

Były też inne udogodnienia dla pasażerów. Regulamin poznańskiej kolei elektrycznej informował, że „każdemu dorosłemu, z wyjątkiem właścicielom kart jazdy gratisowych lub abonamentowych, wolno zabrać dziecko poniżej 6 lat, jeżeli nie wymaga się dla niego osobnego miejsca. Za 2 dzieci opłaca się cenę zwyczajną za osobę dorosłą (…)”.

*

Dziś, z perspektywy niemalże 120 lat od uruchomienia tramwajów elektrycznych w Poznaniu, tamte dni wydają się jakże pionierskie i pełne entuzjazmu. Zdawano sobie sprawę, że oto komunikacja miejska wkracza w wiek postępu, w epokę elektryczności, a konne zaprzęgi odchodzą w przeszłość.

Opracowanie: Andrzej Świątek

Zdjęcie: Archiwum

Dodaj komentarz