Peszko awanturnik i ciastko mocy


Na chłodno można powiedzieć, że spotkanie Lecha z Lechią, to mecz na poziomie hitu LOTTO Ekstraklasy. Była walka, emocje do samego końca. Nie zabrakło również stadionowego bandyctwa i typowego chamstwa, które w pewnych momentach sprowadzało mecz do poziomu rynsztoku, a sami zawodnicy wyglądali na troglodytów, którzy dopiero wyszli z jaskini.

Środowisko piłkarskie po wczorajszym spotkaniu podzieliło się na dwa obozy. Zwolenników pracy głównego arbitra oraz na tych, którzy najchętniej zawiesiliby Szymona Marciniaka do końca sezonu za fatalne sędziowanie. Według Macieja Szczęsnego winę za to, że mecz Lech – Lechia potoczył się w tak brutalny sposób, ponosi sędzia tego spotkania. Faktycznie, arbiter pozwalał na grę, która była na pograniczu faulu, jednak w pierwszej połowie nie było nazbyt wiele takich wejść. Wszystko zepsuło się wraz z zajściem po gwizdku oznajmiającym koniec pierwszej połowy.

Trener Kolejorza powiedział za wiele

– Była sytuacja, gdy zawodnik Lechii leżał na murawie, my wybiliśmy piłkę, byliśmy fair play. Natomiast sposób, w jaki zrobił to Peszko, nie mieścił się w kanonach dobrego zachowania – mówi trener Bjelica. Szkoleniowcowi Kolejorza chodzi o moment, gdy były zawodnik Lecha zauważył wysuniętego Putnockiego, chciał przelobować golkipera Kolejorza i wysunąć Lechię na prowadzenie.

– Peszko to zawodnik, który grał dla Lecha, który płacił mu i to on musi wykazać szacunek dla tego klubu i dla kibiców. Tylko to mu powiedziałem. Natomiast zdaniem sędziego to było zbyt wiele i zostałem odesłany na trybuny – dodaje Chorwat. Cała akcja zaogniła się również przez to, że Peszko postanowił zabawić się w wychowawcę, który sprowadzi na ziemię Tomasza Kędziorę. Zrobił to jednak w niesamowicie nietaktowny sposób, nawet jak na boisko piłkarskie. Obrońca Lecha został wytargany za ucho przez Peszkę i otrzymał parę nieparlamentarnych słów w swoją stronę.

Serbski psycholog Bjelicy

W pierwszej chwili mogło się wydawać, że to Milos Krasić ma największy problem z impulsywnie reagującym Bjelicą, jednak szkoleniowiec Kolejorza wyjaśnił to na konferencji pomeczowej. – Wszystko, co zdarzyło się na boisku, to powinno zostać na murawie. Nie chodziło o moją rozmowę z Milosem. Krasić chciał mnie uspokoić. Powiedziałem mu tylko, że Peszko zaprezentował strasznie niesportowe zachowanie. Milos odpowiedział mi na to, że on tego nie widział i ta rozmowa ograniczyła się tylko do tego  – kończy cały wątek zajścia trener Lecha.

Awanturnik Peszko

Jak wyżej można przeczytać, największym prowodyrem w tym spotkaniu był właśnie ex-lechita Sławomir Peszko. Było widać od samego początku, że jest napakowany strasznie energią w tym meczu. Nie przyniosło to jednak zamierzonego efektu, a tylko pogorszyło sytuacje dla gości z Gdańska. Szczególnie jeśli chodzi o sytuację kadrową. Nie wiem co reprezentant Polski miał w głowie atakując Kędziorę łokciem, ale na pewno, musiał mieć niewiele skoro do takiego przykrego zdarzenia doszło. Emocje emocjami, jednak czy tak doświadczony zawodnik musi używać siły, aby dać upust emocjom?

Halny i siano w głowie

Jeżeli Peszko miał w głowie niezbyt wiele podczas ataku łokciem, to jaki wiatr hulał między uszami Grzegorza Kuświka. To piłkarz mający 29 lat i niemal dwieście meczów w najwyższej klasie rozgrywkowej, co pokazuje, że nie jest to pierwszy lepszy zawodnik z łapanki spod trzepaka. Tak samo można powiedzieć, jak o Peszce. Emocje emocjami, ale kopanie rywala w okolice twarzy… Tutaj nawet nie ma jak usprawiedliwiać Kuświka. Szczególnie, że gdy Bednarek zwijał się z bólu, to ten, zamiast zmieścić się w ramy przyzwoitego wychowania szarpnął obrońcę Kolejorza na do widzenia.

Ciastko mocy

Na koniec krótka, rozładowująca złe emocje, historia o ciastku kucharza Artura. – Chcę pochwalić i podziękować naszemu kucharzowi, który przygotował bardzo dobre ciasto. Bardzo wielu ludzi przyczynia się do sukcesu naszej drużyny, dlatego to dzisiejsze zwycięstwo chciałbym dedykować naszemu kucharzowi Arturowi. – powiedział na zakończenie konferencji pomeczowej trener Lecha Nenad Bjelica. Niestety nie wiemy, jakich tajemniczych składników dodał kucharz Lecha, ale jeżeli poznaniacy mają grać tak, jak grają dotychczas, to oby nie zabrakło tego w kuchni aż do zakończenia sezonu.

Czytaj także:

Co powiedział trener Lechii po przegranym meczu?

Lech w obiektywie. Zdjęcia z hitowego meczu Lech – Lechia.

Brutalna Lechia na debecie w Poznaniu. Zwycięstwo Kolejorza w meczu na szczycie.

Łukasz Rabiega

Foto: Roger Gorączniak

Dodaj komentarz