OSCARY: Skandal, ale i nadzieja na przyszłość


Oscarowa Noc była wydarzeniem, z powodu którego wielu amatorów kina nie miało dziś czasu na sen. Wśród osób żywo zainteresowanych werdyktem Akademii są także naukowcy z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, którzy zawodowo zajmują się tematem filmu.

– Wróćmy na chwilę do samych nominacji, ponieważ już w kategorii najlepszy film odnajdziemy kilka niespodzianek – sugeruje dr Anna Śliwińska z Katedry Filmu, Telewizji i Nowych Mediów na Wydziale Filologii Polskiej i Klasycznej UAM. I wyjaśnia: – Z jednej strony można było znaleźć wśród nich historie tak lubiane przez Hollywood, jak sentymentalną błyskotkę „La La Land”, czy snute ku pokrzepieniu serc „Ukryte działania”, „Przełęcz ocalonych” oraz „Lion. Droga do domu”. Z drugiej jednak strony, nie można było przeoczyć produkcji, które, poza oryginalnym tematem, mierzyły się też (z różnorakim skutkiem) z intrygującym sposobem opowiadania: badający granice gatunku „Aż do piekła”, wizualnie wysmakowany, choć oszczędny w środkach, „Moonlight”, czy świetnie zmontowany, balansujący między tragizmem i komizmem, „Manchester by the Sea” – mówi. Jak dodaje dr Śliwińska, zwykle zadawano sobie pytanie, czy nominacje dla małych, kameralnych produkcji, nie są tylko uprzejmym ukłonem w kierunku ich twórców – gestem, który i tak przepadnie w lawinie nagród przyznanych większym produkcjom? – Zaprzeczyła temu, przede wszystkim, wręczana w tym roku w aurze skandalu, nagroda dla Najlepszego Filmu Roku. Należy mieć tylko nadzieję, że pobudką do jej przyznania były, docenione przez Akademię Filmową walory artystyczne filmu, nie zaś odpowiedź na zeszłoroczny protest czarnoskórych twórców kina – życzyłaby sobie dr Śliwińska.

Czy tegoroczne Oscary zapamiętamy jednak głównie z powodu niezwykłej pomyłki, do której doszło podczas uroczystości? Jak mówi dr Śliwińska, ona sama wydarzenie wspominać będzie nie ze względu na skandal, ale z dużą dozą nadziei na przyszłość: – Co prawda, wiele będzie się musiało jeszcze zmienić, żeby przestały pojawiać się nominacje dla miałkich produkcji jak „Ukryte działania”, „Przełęcz ocalonych”, czy „Lion. Droga do domu”. Dużo wody upłynie, nim Hollywood zacznie nagradzać wybitne aktorki (Isabelle Huppert), nie zaś urocze dziewczęta (Emma Stone). W końcu pewnie długo będziemy czekać na moment, gdy kategoria dotycząca najlepszego montażu (kluczowego w procesie powstania filmu) przestanie być nagrodą pocieszenia dla takich produkcji jak „Przełęcz ocalonych”. Skoro jednak takie filmy jak „Manchester by the Sea” mogą otrzymywać nominacje w najważniejszych kategoriach, przyszłość Oscarów nie będzie tylko tematem portali plotkarskich – przewiduje dr Śliwińska.

Dodaj komentarz