Terapeutyczny spektakl w Teatrze Nowym (ZDJĘCIA, FILM)


Tegoroczna, trzecia w swej historii, edycja Sceny Debiutów, przyniosła obfity plon, odciskający widoczne piętno na bieżącym sezonie artystycznym Teatru Nowego. Przypomnijmy, że Scena Debiutów pozwala zmierzyć się początkującym reżyserom z warszawskiej Akademii Teatralnej i scenografom z Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu z prawdziwymi wyzwaniami scenicznymi, a następnie – jeśli dzieło spotka się z uznaniem publiczności i jurorów – spektakl włącza się do bieżącego repertuaru teatru.

O szczytach rozpaczy i usmiechu stewardessy 1

I tak już 16 września obejrzeliśmy interesujące „Przesilenie” w reżyserii Anny Gryszkówny, z udziałem Alicji Juszkiewicz i Łukasza Chrzuszcza, spektakl opowiadający o problemach pokolenia 35-latków. W listopadzie, jako trzecia premiera sezonu, pojawił się teatralny debiut Agaty Baumgart, która wespół z Michałem Pabianem przygotowała zgrabny found footage o depresji. Nosi on tytuł „O szczytach rozpaczy i uśmiechu stewardessy”. Temat sztuki jest równie aktualny, co i niebezpieczny, bowiem depresja jawi się jako jedna z najdotkliwszych chorób współczesności, ale jej odbiór społeczny jest bardzo zróżnicowany. Twórcy przedstawienia, sami zmagający się z depresją, do spojrzenia na problem tej choroby wykorzystali losy dwóch znanych postaci – naszej mistrzyni nart biegowych Justyny Kowalczyk i słynnej pisarki Wirginii Woolf. Wspiera je wyimaginowana stewardessa, która „pitrasi w depresyjnej kuchni” i przywołuje na scenę raz narciarkę, raz pisarkę, aby ukazać nam różne oblicza choroby. Dorota Abbe, sceniczna stewardessa, czyni to z tytułowym uśmiechem, ale cały czas zastanawiamy się, jak dalece jest to wymuszony uśmiech. Postać sportsmenki zarysowana jest – zgodnie zresztą z tekstem sztuki i jej powszechnym odbiorem – dość jednowymiarowo i tak grana jest przez Martynę Zarembę-Maćkowską (wyrazy uznania za świetne opanowanie techniki ćwiczeń na batucie oraz przypomnienia największych zwycięstw naszej biegaczki z podaniem rezultatów z dokładnością do setnych części sekundy!).           W postać Wirginii Woolf wcieliła się Bożena Borowska-Kropielnicka i jest to rola znakomita. Aktorka ma oczywiście „ułatwione” w stosunku do pozostałych postaci zadanie, bo życie słynnej pisarki to literacki materiał na niejeden utwór, a cytaty z jej twórczości są ciekawsze, aniżeli wynurzenia załamanej zawodniczki. Już pierwsze ukazanie się Wirginii na scenie, z błędnym wzrokiem, w ociekającym wodą prochowcu i wylewającą wodę ze zniszczonego obuwia (niezwykle sugestywnie zagrana scena), przywodzi na myśl samobójczą śmierć angielskiej literatki w nurtach rzeki Ouse, do której rzuciła się obciążywszy płaszcz kamieniami. Scena ta, potwierdzająca szaleństwo pisarski, przykuwa uwagę widzów i magnetycznie przyciąga do samego końca sztuki, gdzie Borowska może popisać się swoimi nieprzeciętnymi umiejętnościami wokalnymi. Godzi się wymienić także innych współtwórców tego ciekawego spektaklu: scenografia- Kaja Gawrońska i Karolina Ochocka; kostiumy-Natalia Borys, Valerya Khiliuk, Zuzanna Malinowska, Ireneusz Zając; reżyseria świateł –Szymon Kluz, muzyka – Filip Szymczak, video – Dominika Olszowy. Najnowsza premiera Teatru Nowego została przygotowana w ramach poddziałania 4.4.2 Wielkopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego. Sztuka także uczestnikiem 23. edycji Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.

Najnowszy spektakl Teatru Nowego ma istotne znaczenie terapeutyczne i to dla dwóch kategorii widzów: podczas wizyty w teatrze ludzie pogrążeni w depresji mogą spojrzeć na siebie „z drugiej strony” i – być może – da im to impuls do bardziej zdecydowanej walki z chorobą, z której można się przecież także pośmiać. Z kolei nam, przeciętnym śmiertelnikom, uznającymi się za „zdrowych”, spektakl uzmysławia fakt, jak wierną towarzyszką naszego życia jest depresja…

Jerzy Laskowski
Fot. Bartosz Górka

 

 

 

Dodaj komentarz