Babcia Irenka, smaki wielkopolski czyli Firlejka


Firlejka w gwarze wielkopolskiej, to przyrząd kuchenny, przeważnie wykonany z drewna, wykorzystywany najczęściej do mieszania składników surowego ciasta. W innych domach mówiono na to kwyrlejka/kwirlejka, a warszawiacy nazywają to montewką. Jest jeszcze jedna definicja tego określenia – Firlejka to bardzo dobra restauracja z wielkopolskimi daniami. Gospodarzami są młodzi ludzie, Ania i Grzegorz Gajek, którzy zakochali się w gotowaniu, a Pani Ania odziedziczyła miłość do kulinariów po Babci Irence.

DSC_0010

We wrześniu restauracja będzie obchodzić rok i przy okazji zmienia swoją kartę na bliższą kuchni wielkopolskiej, ze smakami domowymi, którym restauracyjnego sznytu nadaje szef kuchni, Piotr Wiśniewski:

DSC_0017

– Chcemy by można było u nas zjeść smacznie, sezonowo, regionalnie, ale mamy także swoje ambicje. Kuchnie naszych rodziców i dziadków przekładamy na restauracyjne techniki, by cieszyć naszych gości nie tylko smakiem, ale także wyglądem dań. Korzeniami tkwimy mocno w tradycji, ale nie mamy zamiaru zostawać w tyle, jeśli chodzi o sposoby wykorzystania produktów i ich obróbkę.

DSC_0024

Do tej pory Firlejka proponowała dania z różnych kuchni w tym śródziemnomorskiej szukając swojego miejsca. Dzisiaj zdecydowanie wybrała tradycję:

– Cofnę się na chwilę do dzieciństwa. Zamiast biegania z rodzeństwem po dworze, wolałam pomagać babci Irence w przygotowaniu jedzenia. Sama gotuję znacznie lżej, ale po pierwszej nauczycielce została „słabość” do masła i śmietany. Kultywuję prostą kuchnię z niewielką ilością przypraw, których zadaniem jest jedynie podkreślenie naturalnego smaku. Babcia Irenka jest wciąż ze mną, kiedy wchodzę do kuchni. Klimat jej dań chcemy teraz z jeszcze większą siłą oddać w Firlejce – mówi Anna Gajek, właścicielka lokalu.

DSC_0020

Co zatem w nowym menu znajdziemy: będzie krem z patisona z chruścikami z obierek ziemniaczanych i kleksem śmietany, carpaccio z marynowanej dyni o typowo wielkopolskich słodko-kwaśnych smakach z nutą cynamonu, tatar z kaczki, filet z kurczaka z musem marchewkowym i zielonym groszkiem, polędwiczka z tłuczonymi ziemniakami i śliwkami rozmarynowymi. Nie zapomniano także o miłośnikach kuchni włoskiej, którzy z chęcią przychodzili tutaj na risotto i tagliatelle, ale nadano im polskie smaki: makaron własnej produkcji podawany jest z dynią, kurczakiem, jarmużem i wielkopolskim serem smażonym, a ryż jest intensywnie prawdziwkowy z lekką nutą chrupiącego jarmużu. Miłośnicy lżejszej kuchni sięgną po dwie sałatki: jedna z marynowanym samodzielnie tofu i druga z marynowaną przez szefa kuchni piersią kaczki w porto. Jeśli dorzucimy do tego polędwice z dorsza na zielonym sosie m.in. ze szpinaku, to mamy propozycję dań dla zwolenników kuchni fit. Na deser dwa absolutne hity. Jeden to czekoladowe szaleństwo z lodami własnej produkcji, a drugi to wspomnienie dzieciństwa. Podajemy owoce sezonowe pod kruszonką z domowym koglem moglem.

DSC_0029

Deser będzie się zmieniał, ale można się spodziewać śliwki z anyżem, jabłek z goździkami czy bardziej wytrawnej wersji – gruszki z serem pleśniowym.

– Mamy również wspaniałą wiadomość, nasze przebojowe szyjki rakowe, które zachwyciły ostatnio uczestników Ogólnopolskiego Festiwalu Dobrego Smaku oraz członków kapituły sędziowskiej Konkursu Nalewek zostają. Podobnie jak soljanka i kaczka z szagówkami, czyli nasze sztandarowe danie – mówi Anna Gajek.

Karta została tak pomyślana, że znajdą dla siebie dania prawdziwi smakosze, zwolennicy kuchni tradycyjnej, fit, czy bezglutenowej, ale również wegańskiej, no i coś dla dzieci też jest w ofercie.

– Naszym celem jest umożliwienie gościom spędzania czasu miło i w przyjemnej atmosferze. Wyposażyliśmy lokal i tak go zaprojektowaliśmy, by każdy czuł się tu dobrze. Na samym końcu lokalu mieszczą się dwa specjalne miejsca – jedno stworzone dla najmłodszych, czyli kącik dla dzieci, z pluszakami, kolorowankami, książeczkami, klockami. Tu żadne dziecko na pewno nie będzie się nudzić. Drugie, dla tych „starszych” gości, to kącik kawowy z zabawnym żółtym fotelem, gdzie spokojnie można usiąść przy filiżance kawy, jak i lampce wina, wziąć książkę i odciąć się od codziennej bieganiny – mówi Grzegorz Gajek współwłaściciel Firlejki.

DSC_0038

Mimo niepozornego wejścia, każdy smakosz ten adres na Placu Kolegiackim powinien zapamiętać.

– Nasz lokal poleca Juliusz Podolski de’GUSTATOR PR, dziennikarz i krytyk kulinarny, który doradzał nam w ułożeniu jesiennej karty, a także wspomaga nas w codziennych działaniach – mówi Anna Gajek. – W kolejny rok naszej działalności wchodzimy pełni zapału i entuzjazmu zapraszając od 12 września na menu, z którego nasi goście powinni być bardzo zadowoleni.

1 komentarz

  1. Zenon pisze:

    Brzmi smakowice, w weekend tam się wybiorę

Dodaj komentarz