Ulga dla pasażerów – powróci tramwaj do Węgorka


W przyszłym tygodniu znów mają pojechać tramwaje do ulicy Węgorka. Tym samym skończy się udręka mieszkańców Grunwaldu, osiedla Kopernika, Junikowa i Plewisk z dojazdami autobusami do śródmieścia Poznania.

Trzeba było meczu Lecha z Legią i dużego zainteresowania nim kibiców, aby Zarząd Transportu Miejskiego zdał sobie sprawę, że nic nie zastąpi tramwajów. Nawet kursujące co 5 minut autobusy!

Tramwaje linii 30 (wraz z autobusami linii T1) mają w niedzielę zawieźć kilkanaście tysięcy kibiców na ów mecz, a po tym spotkaniu piłkarskim, jako linie 6 i 15 rozwieźć fanów piłki nożnej do domów.

Następnego dnia – już w poniedziałek – pasażerów komunikacji mają przewozić ponownie zastępcze autobusy wspomnianej linii.  Znów zrobi się przerażający tłok w pojazdach, opóźnienia z dojazdami do szkół i pracy, do domów, oczekiwania na nieregularnie kursujące autobusy z powodu korków na ulicy Grunwaldzkiej.

Pasażerowie tym faktem są już zmęczeni i zdenerwowało ich, że ZTM potrafił zamówić tramwaje dla kibiców, a nie wypełnia podstawowej funkcji: zapewnienia mieszkańcom sprawnie działającej komunikacji! I nie trudno się tej reakcji poznaniaków dziwić. Bo okazuje się, że tramwaje przynajmniej do ulicy Węgorka mogą jeździć! Tak było przed oddaniem nowej pętli na Junikowie i w okresie poprzedzającym Święto Zmarłych i przez kilka dni po nim. Mało tego, tramwaje przez ten czas dojeżdżały także do Junikowa.  I wszyscy pasażerowie byli zadowoleni!

Komplikacje zaczęły się 5 listopada, gdy – z powodu budowy wiaduktu przy ul. Jawornickiej –  tramwaje od Junikowa do ronda Nowaka-Jeziorańskiego ponownie przestały jeździć i zastąpiły je mało pojemne autobusy linii T1. Kierownictwo ZTM decyzje taką podjęło, bo uznało, że poznaniacy nie lubią się przesiadać! Dziwne to rozumowanie, zwłaszcza że liczne przesiadki obserwuje się w kilku innych komunikacyjnych węzłach miasta, np. spowodowane przebudową Kaponiery i związanymi z tym objazdami.

Taka dezorganizacja przewozów zaniepokoiła samego przewoźnika i doszło do precedensu: nie kierownictwo ZTM, ale Wojciech Tulibacki, dyrektor MPK – przedsiębiorstwa wykonującego zlecenia przewozowe ze strony ZTM osobiście interweniował u prezydenta Ryszarda Grobelnego, by zgodził się na ponowne otwarcie trasy tramwajowej w ulicy Grunwaldzkiej od ronda Nowaka-Jeziorańskiego do ulicy Węgorka. Prezydent miasta  uznał, że wobec takich komunikacyjnych komplikacji na Grunwaldzie tramwaje powinny pojechać i uzupełniać autobusową linię T1.

Przeważył zatem rozsądek i za kilka dni należy oczekiwać ponownego wznowienia kursowania tramwajów. Ponieważ przy ulicy Węgorka nie ma pętli pojadą tam wozy dwustronne. Potrzebne będzie zbudowanie nawrotowej mijanki, by po ulicy Grunwaldzkiej mogło jeździć więcej tramwajów wahadłowych. Nie wiadomo jeszcze czy będą one dojeżdżać tylko do ronda Nowaka- Jeziorańskiego, czy też pojadą nieco dalej – do najbliższej pętli na Ogrodach lub do zajezdni tramwajowej przy Głogowskiej, gdzie np. zawraca tramwaj linii 14.

Poznaniacy z utęsknieniem czekają więc tramwajów w ulicy Grunwaldzkiej. Niejedni dziwią się, że nie pojedzie on do nowej pętli na Junikowie. Mówią, że przy dobrej organizacji i dzisiejszych technologiach budowania wiaduktów, kursowania tramwajów nie trzeba by zawieszać aż na kilka miesięcy! Przypominają przy tym budowę wiaduktu na autostradzie A2 pod torami kolejowymi na trasie do Lubonia. Technologia nasuwania elementów wiaduktu spowodowała, że pociągi nie przestawały jeździć, kierowano je jedynie na sąsiednie tory. Tak mogłoby być i z tramwajami do Junikowa. A tak doszło komunikacyjnych komplikacji i ryzyka dewastacji urządzeń (wiat) nieczynnej nowej pętli tramwajowej na Junikowie!

Tekst i zdjęcia: Andrzej Świątek

 

1 komentarz

  1. pyra pisze:

    Co za słownictwo – nawrotowej mijanki? Czy p. redaktor ma chociaż pojęcie o czym pisze?

Dodaj komentarz