Jarosław Ziętara ma ulicę w Poznaniu, czyli przywracanie dobrej pamięci


W codziennym życiu funkcjonuje pamięć dobra i zła, o czym przypomniał papież Franciszek podczas niedawnej wizyty w Polsce. Może pojawić się również stan braku pamięci, co jest stanem najgroźniejszym, ponieważ prowadzi to w prostej linii do wymazania ze świadomości osób i faktów. Z wspomnianych rodzajów pamięci dzisiaj zwyciężyła pamięć dobra. Stało się to podczas sesji Rady Miasta Poznania, podczas której radni zmienili nazwę krótkiego odcinka Marcelińskiej, na ulicę Jarosława Ziętary.

Jarek Zientara Ul._Jarosława_Zientary

W tym miejscu pozwolę sobie na kilka zdań wspomnień. 1 września 1992 roku rozpoczynałem drugi rok pracy w jednej z poznańskich szkół. Na większości ulic odświętnie ubrana młodzież z wakacyjną opalenizną udawała się do szkoły. Mój rówieśnik, Jarosław Ziętara, również szedł do pracy, jednak nigdy nie dotarł do redakcji Gazety Poznańskiej. Młody, pełen wiary w odzyskane po 1989 roku wartości, inteligentny dziennikarz śledczy, tropiący afery gospodarcze  zainteresował się ludźmi, którzy chcieli wykorzystać czas transformacji ustrojowej do zbicia fortuny w nielegalny sposób, kosztem coraz ciężej pracujących Polaków. Po głośnych doniesieniach medialnych sprawę prowadziła prokuratura, według której został uprowadzony i zamordowany. Ciała jednak nie odnaleziono do dzisiaj, a sprawa w 1999 roku została umorzona. Po 12 latach redaktorzy naczelni kilku poczytnych dzienników skierowali apel do premiera Donalda Tuska o odtajnienie informacji dotyczących zaginionego dziennikarza, które w czasie postępowania gromadził Urząd Ochrony Państwa, a do prokuratora generalnego, Andrzeja Seremeta o wznowienie śledztwa. W 2012 roku śledztwo zostało wznowione w sprawie zabójstwa, a nie zaginięcia Jarosława Ziętary. W 2014 roku pod zarzutem podżegania do zabójstwa zatrzymano byłego biznesmena i senatora.

W środowisku poznańskich dziennikarzy wielki wkład w przywracaniu pamięci o Jarosławie Ziętarze ma red. Krzysztof Kaźmierczak z Głosu Wielkopolskiego. Sprawa ta stała się ważną częścią jego życia. Świadomie nie napisałem zawodowego życia, bo widzę i czuję, że nie wynika to tylko z poczucia dziennikarskiej solidarności. To walka o przywrócenie pamięci o człowieku, który nie godził się na gospodarcze patologie i łamanie prawa. To hołd dla odwagi młodego i osamotnionego w działaniach dziennikarza, który najprawdopodobniej przepłacił życiem swoje ideały. Wreszcie to walka o dziennikarskie wartości i prawo do wolności słowa. Zdecydowane poparcie poznańskich radnych pokazuje, że zwyciężyła pozytywna pamięć, która jest niezwykle ważna i potrzebna w budowaniu wspólnoty i tożsamości. To chwila, w której głosy przeciwników stają się niesłyszalne, a odwaga, tęsknota za prawdą uruchamiają szlachetne zachowania.

I jeszcze jedna kwestia.  Poza dwoma tabliczkami z nazwą ulicy potrzeba tablicy upamiętniającej Jarosława Ziętarę. Z pełnym przekonaniem życzę Krzysztofowi Kaźmierczakowi, aby udało się to przedsięwzięcie doprowadzić do końca i aby to była dla niego najważniejsza ulica w Poznaniu.

Trwa zbiórka społeczna na ten cel: http://jarek.sledczy.pl/?p=1487

Ireneusz Antkowiak
Fot: www.jarek.sledczy.pl

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz