Blask gwiazdy: Anita Hartig w Filharmonii Poznańskiej


Do atmosfery takich wieczorów powraca się latami. Tak jest z pamiętnymi recitalami Elisabeth Schwarzkopf, Victorii de los Angeles czy Helen Donath, które przed kilkudziesięcioma laty dzieliły się swoją wielką sztuką wokalną z poznańską publicznością, tak też będzie z piątkowym koncertem fenomenalnej rumuńskiej śpiewaczki Anity Hartig,  pochodzącej z Siedmiogrodu gwiazdy wiedeńskiej Staatsoper, mediolańskiej La Scali, nowojorskiej Metropolitan Opera i wielu innych teatrów operowych świata.

Anita Hartig 8

Od kilku dni wspaniała sopranistka jest na ustach wszystkich szczęśliwych melomanów, którym w piątkowy wieczór było dane zetknąć się z jej wielkim talentem wokalno-aktorskim. Artystka zjawiła się na estradzie Auli Uniwersyteckiej, aby uratować koncert muzyki operowej, którego pierwotną bohaterką miała być inna światowa gwiazda, Sonya Yoncheva. Niestety, zapalenie gardła uniemożliwiło bułgarskiej primadonnie przybycie do Poznania na zapowiadany od dawna koncert. Prowadzone pospiesznie poszukiwania godnej zastępczyni dowiodły  profesjonalizmu Filharmonii Poznańskiej, bowiem jedną gwiazdę udało się zastąpić drugą i to bez najmniejszej straty dla artystycznej rangi wieczoru. Wielka w tym zasługa Łukasza Borowicza, który znakomicie przygotował do występu orkiestrę, a w czasie wspólnego muzykowania potwierdził miano jednego z najlepszych dyrygentów-akompaniatorów, niezwykle wyczulonego na wszelkie niuanse wokalnych  interpretacji          i wręcz oddychającego ze śpiewaczką. Ze świetnej strony zaprezentowała się także Orkiestra Filharmonii Poznańskiej, którą wyraźnie uskrzydliła znakomita dyspozycja bohaterki wieczoru, co dało się usłyszeć w znakomitych akompaniamentach i samodzielnych utworach orkiestrowych (H. Berlioz – Uwertura Karnawal rzymski, J. Massenet- Medytacja z opery Thaïs-przepiekne solo skrzypcowe Anny Ziółkowskiej, P. Mascagni-Intermezzo z „Rycerskości wieśniaczej”, G. Puccini – Preludium symfoniczne oraz Intermezzo z opery Siostra Angelika, V. Bellini – uwertura do „Normy”, G. Bizet- Farandola z „Arlezjanki”. Solistka przedstawiła niezwykle starannie dobrany   i znakomicie skomponowany program lirycznych arii z francuskich i włoskich oper ( Je dis que rien ne m’épouvante z Carmen G. Bizeta, G. Puccini – O mio babbino caro z opery Gianni Schicchi, Mi chiamano Mimi i  Quando me’n vo z Cyganerii, Tu che di gel sei cinta z Turandot oraz Ch. Gounod – Ah, je ris de me voir si belle z opery Faust. Prezentację wszystkich arii rozpoczęła aria Zuzanny Deh vieni non tardar z Wesela Figara W.A. Mozarta. Rumuńska gwiazda, dysponująca prześlicznym, świeżym i dźwięcznym głosem, śpiewała porywająco, z bezbłędną intonacją, nienagannie językowo (po francusku, włosku i niemiecku), a gestem oraz mimiką doskonale oddawała treść wykonywanych utworów. Dopełnieniem jej maestrii wokalnej była strona wizualna występu: oryginalna uroda, wspaniałe kreacje, elegancki sposób poruszania się po estradzie, pełne gracji ukłony. Od momentu pojawienia się artystki w Auli Uniwersyteckiej podskórnie wyczuwało się, iż mamy do czynienia z gwiazdą wielkiego formatu. Koncert w pełni  to potwierdził i  bez wątpienia przejdzie do historii najwybitniejszych wydarzeń artystycznych Poznania.  Na bis – dziękując za wielki aplauz i owację na stojąco – Anita Hartig z wiedeńskim blaskiem wykonała arię Giuditty Kto me usta całuje, ten śni z operetki F. Lehara pod tym samym tytułem oraz powtórzyła nieśmiertelną arię O Mio babbino caro G.Pucciniego. Mając w pamięci  cudowną muzykę  i niepowtarzalną atmosferę tego wieczoru mimowolnie zastanawiam się, czy tego wyjątkowego wydarzenia nie można było zarejestrować. Z pewnością byłby to materiał na wyjątkowej urody płytę.

Jerzy Laskowski

Zdjęcia Antoni Hoffmann

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz