Debiut, który pozostawia wiele do życzenia


Po dwóch tygodniach odpoczynku od ekstraklasy spowodowanego przerwą kadrową Lech Poznań na Inea Stadionie podejmował Ruch Chorzów. Mistrzowie Polski okupujący ostatnią pozycję w tabeli zaledwie zremisowali  2:2 po dublecie chorzowianina Mariusza Stępińskiego. Gole dla Lecha zdobyli Szymon Pawłowski i Marcin Kamiński.

Byłeś na meczu – poszukaj siebie na zdjęciu – kliknij tutaj.

SONY DSC

SONY DSC

Jeszcze nie zdążyli zasiąść na trybunach wszyscy kibice, a Lech już przegrywał. Już w 40 sekundzie spotkania sędzia główny wskazał na  rzut wolny dla zespołu gości. Piłka dośrodkowana przez Patryka Lipskiego wpadła w strefę Paulusa Arajuuriego, gdzie obrońca Lecha zaspał i dopuścił Mariusza Stępińskiego do oddania strzału głową. Futbolówka skierowana w prawy bok bramki Jasmina Buricia zatrzepotała w siatce i ku zdziwieniu wszystkich Lech przegrywał z Ruchem już od pierwszej minuty.

W 25 minucie sytuacja Kolejorza pogorszyła się jeszcze bardziej. Lechici prowadzeni po raz pierwszy przez Jana Urbana stracili drugą bramkę. Gol był właściwie lustrzanym odbiciem pierwszej bramki Stępińskiego. Z rzutu wolnego z drugiej strony boiska piłkę znów w pole karne Lecha wbijał Lipski i niepilnowany reprezentant Polski U-21 – Stępiński mógł spokojnie umieścić ją w bramce Buricia. Była to kolejna bramka stracona przez Lecha na przestrzeni roku wynikająca z nieumiejętnej obrony strefą przy stałych fragmentów gry.

Początek odrabiania strat rozpoczął się tuż przed przerwą w 41. minucie. Rzut rożny krótko rozegrał duet Douglas-Pawłowski. Szkot dograł szybko do skrzydłowego Lecha, a ten nawinął jednego z obrońców Ruchu i oddał centro-strzał na bramkę Putnockiego. Piłka szczęśliwie wylądowała tuż pod poprzeczką po długim słupku i grający z numerem „8” lechita dał szansę lechitom na odrobienie strat, gdy nie spodziewał się tego nikt.

Po zmianie stron zmienił się także obraz meczu. Gajosa i Lovrencsicsa zmienili Kownacki i Jevtić. Kapitan Łukasz Trałka zmienił natomiast plany na przyszłą niedziele i „zarobił” czwartą żółtą kartkę, która eliminuje go z gry w meczu z Legią, a wyjątkowo nielicznie zgromadzeni kibole zmienili atmosferę na nieco gęstszą odpalając środki pirotechniczne.

Pierwszą groźniejszą akcję Lech skonstruował jednak dopiero w 69. minucie. Po przejęciu Trałki akcję rozegrał do Pawłowskiego Linetty, a strzelec pierwszej bramki dla Lecha zagrał „na klepkę” z Jevticiem. Następnie piłka wróciła do Linettego, by ten zagrał na lewe skrzydło do samotnego Kownackiego. Wychowanek Akademii Lecha Poznań uderzył kąśliwie z lewej nogi po długim słupku, ale lepszy okazał się Putnocky wybijając piłkę poza boisko. 6 minut później znów w znakomitej sytuacji znalazł się 18-latek. Po szybkim wznowieniu gry Buricia i długim podaniu do Pawłowskiego, skrzydłowy mistrzów Polski zagrał do wbiegającego prawym skrzydłem Kownackiego, a po jego strzale kibice podskoczyli z radości. Po chwili zorientowali się jednak, że uderzona futbolówka uderzyła jedynie w boczną siatkę od zewnętrznej strony.

W 82. minucie ponad 15 tysięcy kibiców wreszcie mogło szczerze pofrunąć w górę ciesząc się z wyrównującej bramki Kolejorza. W pole karne z piłką zabrał się Darko Jevtić i dryblingiem minął tam kilku obrońców Ruchu. W tym czasie zabrakło sprytu, gdyż co najmniej 3 razy mógł się potknąć o nogi rywala i liczyć na rzut karny. Pomocnik Lecha tego jednak nie zrobił, a zagrał do któregoś z blisko ustawionego kolegi z drużyny. Nie jestem w stanie wskazać do którego, bo w polu karnym Putnockiego zakotłowało się wtedy do tego stopnia, że mało brakowało, a strzał na bramkę Ruchu oddałby cały skład Jana Urbana (wyłączając oczywiście Jasmina Buricia). W efekcie jako ostatni uderzył Kamiński i to właśnie po jego strzale lechici mogli się cieszyć z wyrównującej bramki.

W 92. minucie tuż przed polem karnym Ruchu wyłożył się bohater Lecha w tym spotkaniu. Sędzia uznał, że Pawłowski był faulowany i wskazał na rzut wolny z okolic 17. metra. Do piłki błyskawicznie podszedł Barry Douglas, ale rodzina, która go odwiedziła w ten weekend i zasiadła na trybunach Inea Stadionu zobaczyła tylko, jak piłka po jego uderzeniu szybuje ponad bramką.

Lech Poznań remisuje z Ruchem i zdobywa pierwszy punkt od czterech meczów. Trener Jan Urban idzie natomiast w ślady Mariusza Rumaka remisując w swoim debiucie. Teraz lechitów czekają dwa trudne wyjazdowe mecze. W czwartek zagrają z Fiorentiną, a w niedzielę z Legią Warszawa.

Byłeś na meczu – poszukaj siebie na zdjęciu – kliknij tutaj.

Lech Poznań – Ruch Chorzów 2:2 (1:2)

Bramki:  41. Pawłowski, 81. Kamiński – 1. , 25. Stępiński

Żółte kartki:47. Trałka, 93. Kamiński – 80. Zieńczuk, 92. Konczkowski

Lech: Burić – Ceesay (81. Formella), Kamiński, Arajuuri, Douglas – Trałka, Linetty – Lovrencsics (46. Kownacki), Gajos (46. Jevtić), Pawłowski – Hamalainen

Ruch: Putnocky – Konczkowski, Koj, Cichocki, Zieńczuk – Urbańczyk (71. Iwański), Surma – Mazek, Lipski, Podgórski – Stępiński

Sędzia główny: Tomasz Musiał

Widzów: 15.783.

Karol Jaroni

Fot. Dariusz Skorupiński

 

Dodaj komentarz