Joanna Parchoć o ,,Marzeniami Macieja Frankiewicza”: Pracownicy ambasady USA nie słyszeli o podobnym projekcie


Już we wtorek rozpoczyna się pierwszy etap projektu organizowanego przez nauczycieli i uczniów sportowej Szkoły Podstawowej nr 14, Gimnazjum nr 31 im. Macieja Frankiewicza i ich rodziców. Przedsięwzięcie ,,Marzeniami Macieja Frankiewicza” jest organizowany przez dwie nauczycielki, które – jak mówią – poza salami ze stołami do tenisa stołowego i gimnastyczną – nic więcej nie widziały. Przedstawiamy wywiad z jedną z organizatorek i pomysłodawczynią – Joanną Parchoć. Patronat sprawuje ,,Nasz Głos Poznański”.

12092592_1041951949158453_11405170_n

– Szkolny projekt organizowany przez trenerkę tenisa stołowego i nauczycielkę wychowania fizycznego – to raczej nie może brzmieć zachęcająco dla sponsorów.

– Fakt, nie było łatwo znaleźć sponsorów naszego projektu. Dla firm szkoła nie kojarzy się zbytnio korzystnie. Tutaj widzimy, że szkoła rozwija i dzięki niej uczniowie mogą polecieć na drugi koniec świata i przedstawić rówieśnikom Polskę. W wielu szkołach jest tak, że nauczyciel nie robi nic dodatkowego. My wychodzimy temu naprzeciw i łączymy trzy światy: rodziców, nauczycieli i uczniów. Wielogodzinne rozmowy, wyjazdy zazwyczaj skutkowały jednak przychylnością potencjalnych „mecenasów” naszych działań. Najczęściej spotykaliśmy się z reakcjami „Wow, pierwszy raz o takim czymś słyszymy! Chętnie wam pomożemy”. Oczywiście nie są to jakieś duże sumy, ale „grosz do grosza”…

To, że lecę na taki wyjazd to spełnienie moich marzeń. To ogromne wyróżnienie móc polecieć, jako jeden z nielicznych za ocean. Gdyby nie projekt organizowany przez nas – nie udałoby mi się to. Dowiedziałem się o tym wyjeździe pół roku temu i od razu wiedziałem, że jest to coś dla mnie.

Łukasz Matyniak- uczeń uczestniczący w projekcie „Marzeniami Macieja Frankiewicza”

– Udało się wam nawet sfinansować przelot do Stanów Zjednoczonych każdemu z uczestników.

– Tak, to nasz ogromny sukces. Projekt jest totalnie nietypowy, bo robiony przez nauczycieli i uczniów. Od samego początku do końca działamy samodzielnie. Nie współpracujemy z biurami podróży i nikt niczego za nas nie załatwia.

– Pierwszy etap „Marzeniami Frankiewicza” będzie startem z wysokiego „C”. Dziewięciu uczestników projektu poleci do Nowego Jorku, aby kibicować nauczycielce wychowania fizycznego – Aleksandrze Dzierzkowskiej w nowojorskim maratonie. Oprócz wysokich kosztów wyjazdu, barierą mogły być też wizy. Jak udało się wam rozwiązać ten problem?

– Z początku baliśmy się rozmowy o wizę, ale okazało się, że pracownicy Ambasady USA w Warszawie byli pozytywnie zaskoczeni naszym pomysłem. Wypełniliśmy skomplikowane wnioski i odbyliśmy przyjemną rozmowę z amerykańskimi pracownikami, którzy nie ukrywali, że nigdy wcześniej nie spotkali się z taką akcją jak nasza. Żadna organizacja podobna do nas nie starała się jeszcze o wizy, a ja sama o czymś podobnym nigdy nie słyszałam, więc chyba jesteśmy pierwsi w Polsce (śmiech).

– Może to być spowodowane tym, że tworzycie dość nietypowe przedsięwzięcie. Kontakty na linii nauczyciel-uczeń-rodzic mogą się nam kojarzyć jedynie z opłatą za ksero, czy przekazaniem usprawiedliwienia. Tymczasem wy, w wydawać by się mogło ekstremalnym składzie, lecicie za ocean na dwa tygodnie doskonale się przy tym bawiąc. 

– 5 uczniów, czterech nauczycieli i jeden rodzic – tak prezentuje się skład pierwszego etapu „Marzeniami Frankiewicza”.  2 uczniów wytypowałam wraz z Olą Dzierzkowską. Zostali wyłonieni za sprawą wysokiej średniej ocen, wzorowemu zachowaniu i bardzo dobrej ocenie z języka angielskiego. Kolejni trzej uczniowie również przeszli podobną weryfikację. Rodzice tych dzieci bardzo się ucieszyli na propozycję wyjazdu i nie mieli nic przeciwko. Sami pewnie czują, że to będzie przygoda życia. Bardzo nas wspierają i pomagają w wielu aspektach i bez nich również nasz projekt nie miałby racji bytu. W projekt zaangażowani są wszyscy uczniowie naszego Zespołu Szkół z Oddziałami Sportowymi nr 3 w Poznaniu. Ostatnio mieli za zadanie znaleźć informacje na temat Stanów Zjednoczonych lub wykonać pocztówkę z Nowego Jorku.

marzeniami macieja frankiewicza

– Do Nowego Jorku poleci zaledwie pięciu uczniów SP nr 14 i Gim nr 31 im. Macieja Frankiewicza. Jaki jest udział w projekcie pozostałych kilkuset uczniów?

– Co jakiś czas organizujemy spotkania z podróżnikami tak, by z „Marzeń Frankiewicza” skorzystali wszyscy uczniowie naszej szkoły (o czym pisaliśmy tutaj). Sami podróżnicy nie kryją zachwytu nad tą akcją. Twierdzą, że jest to coś niesamowitego i, że spotykają się z czymś takim po raz pierwszy. Ważne jest, by zachęcać dzieciaki do działań i zaszczepiać w nich „zacięcia” w podróżowaniu i ambicji. Coraz trudniej znaleźć pasję w poczynaniach naszych dzieci. Robią tyle, ile do nich należy, więc musimy wymagać od nich znacznie więcej.Angażujemy w to także tych najmłodszych, by byli gotowi wziąć udział w kolejnych etapach naszych działań- wycieczce do Gruzji, Argentyny, czy wspinaczce na Kilimandżaro. Już teraz dużo osób zgłosiło się wraz z rodzicami, co też się nam bardzo podoba. Dzięki współpracy z rodzicami w ramach projektu zdecydowanie zmieniły się  stosunki w typowych sytuacjach na linii rodzic-nauczyciel.

– Do USA wylatujecie w dwóch terminach.

– Najpierw 20 października wystartujemy razem z Olą z poznańskiej Ławicy.  Przebadamy teren, Ola przejdzie proces aklimatyzacji i zrobi ostatnie treningi przed Maratonem, który odbędzie się 1. listopada. Udział w takiej imprezie to dla nas ogromna przygoda. Ola ma duże szanse znaleźć się w czołówce swojej grupy wiekowej, w czym zamierzamy jej pomóc naszym dopingiem z trasy. Doświadczenie w dopingowaniu maratończyków już mamy, bo od kilku lat uczniowie licznie gromadzą się przy ulicy Zamenhofa na wysokości naszej szkoły podczas Poznań Maratonu. Reszta ekipy dołączy do nas sześć dni później- 26 października. Do Polski wrócimy 10 listopada.

Będziemy musieli powiedzieć rodakom, jak to jest mieszkać i żyć w naszej wspólnej ojczyźnie. Opowiedzieć o wydarzeniach w kraju, o naszych zachowaniach i kulturze.

Łukasz Matyniak

– Jakie atrakcje zawiera plan oprócz największego maratonu na świecie (w zeszłym roku New York Marathon ukończyło ponad 50 tysięcy uczestników)?

– W Stanach Zjednoczonych spotykamy się z panią Konsul, oraz Polonią zamieszkałą w tamtych rejonach Ameryki. Umówiliśmy się już jedną z polskich szkół, którą odwiedzimy, by przedstawić nasz projekt, miasto, szkołę, patrona i generalnie -Polskę. Chcemy pokazać Polakom, którzy nie mają okazji żyć na ich rodzimych ziemiach, jak tu właściwie jest. Oprócz tego, zapoznamy się także z realiami szkoły amerykańskiej. Ciężar prezentowania wezmą na siebie w pełni nasi uczniowie. Dla nich będzie to także konkretna lekcja życia, a my będziemy im tylko służyć pomocą. Spędzimy tam ponad dwa tygodnie. Będziemy mieli sporo czasu by poznać inną kulturę i zwiedzić USA. Także dzieci na pewno solidnie na tym wyjeździe skorzystają chłonąc obce języki na potęgę. Co prawda, jadą z nami dwie anglistki, ale nie zamierzamy oszczędzać pod tym względem naszych podopiecznych, a ci już się nie mogą doczekać. Chcemy ich w ten sposób nauczyć, że jeśli coś naprawdę chcesz osiągnąć, możesz to zrobić dokładając wszelkich starań.

12122415_1046695855350729_8883115853297819197_n

– Z Nowego Jorku blisko już do stolicy USA Waszyngtonu, gdzie gra jedyny polski koszykarz – Marcin Gortat. Planujecie odwiedzić także inne miasta?

– W planach mamy zwiedzić Nowy Jork i właśnie Waszyngton. Chcemy także zobaczyć jedną z największych atrakcji Stanów Zjednoczonych  -wodospad Niagara. Oczywiście mamy również nadzieję na spełnienie kolejnego naszego marzenia – spotkania z wielkim polskim sportowcem. Liczymy na spotkanie z Marcinem Gortatem.

– Oprócz patronatu medialnego redakcji Naszego Głosu Poznańskiego i wielu sponsorów, uzyskaliście także wsparcie w innych organach.

– Otrzymaliśmy patronat Ministerstwa Sportu i Turystyki, co udało nam się uzyskać dopiero za drugim razem. Poprzedni minister odmówił nam pomocy, ale na szczęście obecny – Adam Korol, mistrz olimpijski we wioślarstwie – spojrzał przychylnie na nasz projekt, jak sportowiec na sportowca (śmiech). Minister podpisał się pod naszym wnioskiem  i możemy pochwalić się jego patronatem honorowym.

Foto: Archiwum Joanny Parchoć

Rozmawiał Karol Jaroni

Dodaj komentarz