Oświadczenie Agnieszki Pachciarz


Agnieszka Pachciarz, była już zastępca prezydenta Poznania, przysłała do redakcji „Naszego Głosu Poznańskiego” oświadczenie. Poniżej jego treść:

a.pachciarz

W związku ze złożoną przeze mnie rezygnacją ze stanowiska zastępcy prezydenta Miasta Poznania, a zwłaszcza wobec próby stworzenia negatywnej atmosfery wokół mnie i spraw, którymi się zajmowałam, pozwalam sobie na niniejsze oświadczenie.

Jestem zaszczycona, że przez ponad pół roku dane mi było pracować na rzecz Poznania i jego mieszkańców. Kontakt z mieszańcami i praca na ich rzecz była dla mnie niezwykłą wartością. Dziękuję wszystkim współpracownikom za kilkumiesięczny czas intensywnej i bardzo zaangażowanej pracy na rzecz miasta i dobra jego mieszkańców.

Mam nadzieję, że władze miasta kontynuować będą rozpoczęte przeze mnie projekty jak np. ,,pudełko życia”, świadoma polityka migracyjna, podwyższanie jakości opieki w domach pomocy społecznej.

Z przykrością przyjmuję, że zmiany, które chciałam wprowadzić w podległych mi spółkach zajmujących się mieszkalnictwem (ZKZL i PTBS) są przyczyną niesprawiedliwego i godzącego w moje dobre imię ataku.  

Z kilku rozpoczętych przeze mnie kontroli i audytów zakończyły w ZKZL się raptem dwie tj dotyczące zgodności z prawem zawierania części umów i wewnętrzna analiza dokonywanych zamian mieszkań. Pierwszy zakończył się stwierdzeniem, że kilka umów, na kwoty odpowiednio ponad 500 i 600 tys. zł, zostały zawarte niezgodnie z ustawą, co może ostatecznie stwierdzić Rzecznik Dyscypliny Finansów Publicznych,  drugi – przygotowaniem projektu zmiany uchwały określającej uczciwe zasady rozliczenia różnic wartości zamienianych mieszkań (abstrahuję w tym miejscu od zleconego przez Prezydenta audytu zamian po publikacjach medialnych). Kolejne audyty o większym finansowym znaczeniu toczą się albo miały się rozpoczynać w momencie przekazywania przeze mnie spraw mieszkaniowych (w szczególności dotyczące kosztów remontów czy gospodarowania lokalami użytkowymi i współpracy ze wspólnotami mieszkaniowymi). Dla przykładu podam, że wysokość ponad 800 tysięcy zł kosztów dochodzenia należności lub 250 tysięcy zł rocznie wynagrodzenia jednej osoby zajmującej tymi sprawami w ZKZL budziło moje uzasadnione wątpliwości. Obawiam się, że teraz nikt już ich nie wyjaśni.

Moja praca w urzędzie zmierzała do przygotowania propozycji realnego i tańszego niż wcześniej realizowane budownictwa mieszkaniowego (od 1000 do 4000 deklarowanych mieszkań). Takie plany są zupełnie realne, choć nie wszyscy dotychczasowi uczestnicy tych działań dążyli lub dążą do zmniejszenia kosztów obsługi tej działalności i kosztów samej budowy sztucznie zawyżając ceny.. Dlaczego? Pytanie możemy wspólnie uznać za retoryczne, choć być może warto będzie za jakiś czas przyjrzeć się jakie firmy, za jaką cenę i na jakie usługi otrzymywały w tym obszarze zlecenia.  

Ocena mojego nadzoru nad spółkami mieszkaniowymi poprzez pryzmat analizy maili o charakterze wyłącznie służbowym i to prowadzonych wyłącznie z przedstawicielami podległych spółek (a nie jak donoszą anonimowe źródła z  posłami czy poprzednimi władzami miasta) do jakiegoś szukania haków, w momencie kiedy pytam o koszty budowy mieszkań uważam za pomówienie. Wiedzę o tychże kosztach uzyskałam także od nadzorowanego przez Prezydenta Jaśkowiaka Biura Nadzoru Właścicielskiego oraz na podstawie samodzielnej analizy specyfikacji. Dlatego przedstawiony mi przez PTBS koszt ok. 3500 na metr bez ceny gruntu i wykończenia uznałam za niezrozumiale wysoki.

Mam niestety poczucie, że po moim odejściu znaczenie zleconych audytów zostanie umniejszone lub nawet ośmieszone.

Odniosę się również do sytuacji z mailami, których dokładnej treści i prawdziwości ciągle nie znamy. Osobiście chciałabym poznać ich treść, bo według mnie brak jest przesłanek do formułowania zarzutów o nielojalność. Ze swojej strony deklaruję możliwość wglądu do korespondencji mailowej w omawianej sprawie. Nie ma tam niczego czego mogłabym się wstydzić bądź wyprzeć.

Moje maile nie dotyczyły torpedowania rozmów koalicyjnych, co niestety niektóre publikacje sugerują. Wszystkie moje rozmowy na temat koalicji miały charakter służbowy i odbywały z radnymi i z Prezydentem Jaśkowiakiem, na których analizowano wady i zalety każdego z rozwiązań koalicyjnych. Poza tym brałam bezpośrednio udział (przynajmniej trzykrotnie) w rozmowach koalicyjnych z SLD w części dotyczącej spraw społecznych. W rozmowach tych zawsze uczestniczył przedstawiciel klubu PO albo pracownik Urzędu. Przygotowywałam tez materiały robocze dla Prezydenta i radnych na użytek tychże rozmów.  Równocześnie sugerowałam prezydentowi Jaśkowiakowi by równolegle prowadzić rozmowy koalicyjne z PRO, bo dzięki temu można byłoby uzyskać lepszą pozycję negocjacyjną. To chyba jedyny element, który mógłbym potwierdzać spiskową teorię dziejów z moim udziałem.

Podkreślam raz jeszcze, że tak szeroko opisywany w mediach mail od prezesa ZKZL dotyczący spotkania z byłym wiceprezydentem to wiadomość, na którą nigdy nie odpowiedziałam. Nie uznałam za właściwe korespondować na ten temat z prezesem podległej mi spółki. Obarczanie kogokolwiek odpowiedzialnością za treść otrzymanego smsa lub otrzymanej korespondencji na facebooku jest, eufemistycznie rzecz ujmując, zupełnie nie na miejscu.

Równie kłamliwe są insynuacje na temat mojej roli przy konkursie na stanowisko prezesa ZKLZ. Co znamienne nikt nie przedstawił cienia dowodu na potwierdzenie tych insynuacji. W opinii publicznej mamy do czynienia jedynie z subiektywną oceną poczty e-mail, której jednak nie ujawniono. A przecież bardzo łatwo wrócić do niezwykle licznych artykułów z okresu konkursu. Śmiem twierdzić, że to wyjątkowe zainteresowanie prasy było najlepszą kontrolą nad tym konkursem. Duża ich część niezwykle trafnie oceniała rzeczywistość w tej sprawie i jej prawdziwych bohaterów.

Żałuję, że prezydent Jaśkowiak nie znalazł czasu, żeby zapoznać się moimi argumentami. Że wolał wyrobić sobie opinię na podstawie niepewnego źródła. Zupełnie inaczej postąpił w przypadku odwołania poprzedniego zastępcy dając sobie czas na dłuższą i bardziej pogłębioną refleksję, a przynajmniej na rozmowę, która w takich przypadkach powinna być standardem. Niestety świadczyć to może o tym, że decyzja dotycząca przyszłości współpracy ze mną  została podjęta wcześniej i szukano dla niej już tylko jakiegokolwiek uzasadnienia.

Z poważaniem

Agnieszka Pachciarz

O rezygnacji Agnieszki Pachciarz pisaliśmy wcześniej – czytaj tutaj.

1 komentarz

  1. Opiniotwórczy I pisze:

    Pani Agnieszko! Dobra rada, nawet chyba padła z Pani ust wobec prezesa PTBS. Dla dobra Pani kariery lepiej byłoby aby się Pani nie wypowiadała i nie komentowała. Tak byłoby rozważniej. Bo oświadczenie dla mnie jest pozbawione logiki, profesjonalizmu i stanowi próbę stworzenia spiskowej teorii, podczas gdy taką właśnie ujawniła afera z Pani udziałem.

Dodaj komentarz