Liga Mistrzów na trybunach. Na boisku jeszcze nie dla Lecha


W 3. rundzie eliminacji Ligi Mistrzów Lech Poznań wylosował rozstawione FC Basel. 18-krotny mistrz Szwajcarii okazał się być za silnym rywalem dla, co trzeba podkreślić i tak dobrze dysponowanego Lecha. Kolejorz przegrał w pierwszym meczu na Inea Stadionie 1:3. Jedyną bramkę dla Lecha zdobył Denis Thomalla, a spotkania oglądało z trybun 25 478  widzów. 

IMG_0941  

Zaczął Lech. Najpierw kibice ryknęli dając niesamowitego kopa swoim ulubieńcom. Następnie ze środka boiska ruszyli podopieczni trenera Macieja Skorży. Lechici spróbowali rozpocząć mecz identycznie, jak miało to miejsce zeszłej jesieni w meczu Pucharu Polski z Jagiellonią Białystok. Wtedy po podaniu Pawłowskiego Zaur Sadajew otworzył wynik już w 8. sekundzie. Tym razem zagranie skrzydłowego Lecha było już za mocne, by Denis Thomalla zdążył przyjąć futbolówkę. W 5. minucie przed szansą stanął Dariusz Formella. Piłka przeleciała całą szerokość boiska i mineła blok defensorów FC Basel. Młody skrzydłowy uderzył, lecz piłka poszybowała ponad poprzeczką. Boczny arbiter podniósł jeszcze chorągiewkę.

IMG_0940

Pierwszy kwadrans to piłkarskie szachy na boisku i finał Ligi Mistrzów na trybunach. Kibole Lecha zaprezentowali cudowną oprawę okraszoną efektami pirotechnicznymi. Tym sposobem kibice poznańskiego Lecha po raz kolejny udowodnili, że zdecydowanie zasługują co najmniej na fazę grupową Ligi Mistrzów.

W 16 minucie genialnym odbiorem piłki popisał się Karol Linetty. Wychowanek Kolejorza ruszył z kontrą zagrywając do Kaspra Hamalainena. Fiński pomocnik podholował piłkę pod pole karne i zagrał do wybiegającego lewą flanką na czystą pozycję Thomalli. Najnowszy nabytek Kolejorza znalazł się w sytuacji sam na sam z Tomasem Vaclikiem, lecz zaprzepaścił doskonałą okazję do trafienia pierwszego gola w dwumeczu. Niemiecki napastnik źle uderzył w piłkę i ta przeleciała tuż obok prawego słupka golkipera gości.

FC Basel napierało na zawodników Lecha i nie dawało ani sekundy na spokojniejszą grę i odpoczynek. Zawodnicy sztabu Kolejorza wykazywali się agresją i wysoko postawionym pressingiem. Cały zespół Lecha bronił się i walczył o każdą piłkę i cała jedenastka starała się wykorzystać szansy w ofensywie. Ogromne wrażenie robiła przede wszystkim właśnie postawa taktyczna Kolejorza. Powroty całego składu i błyskawiczne przejście do kontrataku przyprawiało o zawrót głowy rywalom, co było widoczne. IMG_0942

Kryzys  Kolejorza nadszedł w 33. minucie. Po nieudolnej próbie wybicia piłki głową Tamasa Kadara do okazji strzeleckiej doszedł Luc Zuffi. Doskonałego woleja jego autorstwa zdołał wybronić na rzut rożny Burić. Piłkę z narożnika zagrywał ten sam pomocnik FCB i po jego dośrodkowaniu piłki w polu karnym poszukał Michael Lang. Prawy pomocnik rywali Lecha wbił z bliska piłkę do bramki Buricia i po ponad połowie godziny gry zespół trenera Skorży przegrywał z 18-krotnym mistrzem Szwajcarii.

Prowadzenie gości na szczęście nie trwało jednak zbyt długo, bo już dwie minuty później rzut rożny na drugiej połowie boiska wykonywał Barry Douglas. Szkocki lechita precyzyjnie dośrodkował w pole karne, lecz obrońcy Basel wybili ją przed pole karne. Tam znalazł się Szymon Pawłowski, który posłał futbolówkę z woleja niczym torpeda. Ta odbiła się od poprzeczki, a następnie od murawy, co już przysporzyło o radość tłumnie zgromadzoną widownie. Sędzia główny wciąż nie wskazywał jednak na środek boiska, ale to nic, bo kilka sekund później na dobicie z główki zdecydował się Denis Thomalla i Kolejorz odrobił jednobramkową stratę. Dziesięć minut później z tego samego narożnika znów dogrywał Barry Douglas. Tym razem piłka bezpośrednio trafiła do jednego z zawodników w niebieskich koszulkach. Do główki skoczył Tomasz Kędziora, ale futbolówka po kontakcie z jego głową poleciała zdecydowanie za wysoko.

W 54 minucie doskonale do gry podłączył się Douglas po podaniu piętką od Hamalainena. Szkot wygarnął piłkę sprzed końcowej linii i dośrodkował płasko w pole karne. Żaden z zawodników Lecha nie przeciął lotu w „szesnastce” i FC Basel dalej mogli prowadzić grę. Goście ze Szwajcarii w drugiej połowie zajmowali się właściwie przede wszystkim utrzymywaniem się przy piłce. Kolejorz próbował tylko w swoim stylu skontrować ekipę Ursa Fischera. Tego właśnie spróbował po ponad godzinie gry Barry Douglas rozpoczynając szybko rzut wolny. Szkot rzucił piłkę za plecy obrońców do Hamalainena, ale filar Lecha w ofensywie tym razem nie stworzył żadnego zagrożenia dla golkipera Basel.

Kolejny kryzys Lecha nadszedł w 66. minucie. Wtedy to Birkir Bjarnason otrzymał piłkę na lewym skrzydle i wbiegł z nią w pole karne. Następnie runął na ziemię, gdyż wpadł w niego rozpędzony Tomasz Kędziora. Anthony Taylor wskazał na „wapno” i wzniósł w górę czerwoną kartkę skierowaną w stronę wychowanka Poznańskiej Lokomotywy. Na jedenastym metrze biało-pomarańczową piłkę ustawił sobie Shkelzen Gashi – król strzelców ligi szwajcarskiej ostatnich dwóch sezonów. Ku radości wszystkich kibiców poznańskiego Lecha Albańczyk podszedł do rzutu karnego na tyle dziwnie i wykonał go na tyle nieumiejętnie, że piłkę wybronił Jasmin Burić.

Kolejorz nie stracił bramki, lecz stracił zawodnika, co w ostatnich 20 minutach pierwszego spotkania 3. rundy eliminacji Ligi Mistrzów miało kluczowe znaczenie. Trener Maciej Skorża zmuszony był do zmiany planów personalnych. Grający przeciętne spotkanie Dariusz Formella zszedł z boiska na rzecz prawego obrońcy – Kebby Ceesaya. Zmęczonego motora napędowego w akcjach ofensywnych- Hamalainena zmienił węgierski skrzydłowy – Lovrencsics. Jego szybkość miała wspomóc kontrataki, które Lech wyprowadzał w ostatnich minutach spotkania. Dwie minuty po wejściu Węgra na boisko rosły napastnik Basel – Marc Janko otrzymał piłkę od Marka Suchego i pozbawiony krycia w polu karnym skierował piłkę do bramki Buricia. Piłka przeleciała jeszcze tuż obok bośniackiego bramkarza i  wpadła do siatki, a podopieczni trenera Fischera mogli cieszyć się z prowadzenia na wyjeździe.

Na sześć minut przed końcem podstawowego czasu gry sfaulowany na 20.metrze został Gergo Lovrencsics. Do rzutu wolnego ustawili się Szymon Pawłowski i Barry Douglas. Na strzał zdecydował się ten drugi, lecz zdecydowanie przestrzelił. W doliczonym czasie gry Kolejorz całkowicie otworzył się i przeniósł ciężar gry na połowę rywali. Poskutkowało to trzecią straconą bramką. Lech został zaatakowany własną bronią. Zabójczy kontratak wyprowadził Davide Calla, wbijając piłkę do siatki Jasmina Buricia. Kolejorz przegrał 1:3, choć jego gra, szczególnie po pierwszej połowie, robiła bardzo dobre wrażenie na kibicach. Między innymi za to właśnie kibole podziękowali lechitom oklaskami.

Lech zagra teraz rewanż w Bazylei, który odbędzie się już za tydzień, w środę o godzinie 20.15 na St. Jakob-Park. Lechici zdecydowanie nie są faworytem rewanżu, a żeby wyjść z tej sytuacji obronną reką i wygrać dwumecz z FC Basel potrzebują co najmniej wyniku 3:0 na swoją korzyść.

Lech Poznań – FC Basel 1:3 (1:1)

Bramki: 36.Thomalla – 34.Lang, 77. Janko, 90+1.Calla

Żółte kartki: 49. Thomalla, 69.Linetty, 82.Kadar

Czerwona kartka: 66.Kędziora – 90+2. Xhaka

Rzuty karny: 67. Gashi – nietrafiony

Lech Poznań: Burić-  Kędziora (66.czerwona Kartka), Kamiński, Kadar, Douglas- Linetty, Trałka –  Formella (69.Ceesay), Hamalainen (75.Lovrencsics), Pawłowski – Thomalla (55.Robak)

FC Basel: Vaclik – Lang, Hoegh, Suchy, Safari – Kuzmanović (87.Elneny), Xhaka- Bjarnason, Zuffi, Gashi (75.Calla) – Embolo (62.Janko)

Sędzia główny: Anthony Taylor (Anglia)

Widzów: 25 478

Trenerski dwugłos po meczu: kliknij tutaj.

Karol Jaroni

Dodaj komentarz