Fibak: Najlepszy mecz w historii!


Turniejowa „jedynka”, „trójka” i „czwórka” grają dalej, w stawce nadal pozostaje kilku intrygujących tenisistów. Co wiemy po czwartku z Poznań Open?

prasa_poznan_open-6

 

Czwartek z Poznań Open miał nam wyklarować sytuację z ćwierćfinałami – kto jeszcze dojdzie do tego etapu? W środę dość zaskakująco z turniejem pożegnali się przecież się m.in. Elias Ymer i Matthias Bachinger. Spodziewaliśmy się, że i kolejnego dnia możemy być świadkami kilku ciekawych rozstrzygnięć. Przecież o to chodzi w tenisie, prawda?

Już na „dzień dobry” dostaliśmy mecz, który śledziło się z zapartym tchem. Na korcie przez blisko dwie i pół godziny walczyli Andre Ghem i Taro Daniel. Brazylijczyk z Japończykiem tym samym pobili rekord turnieju – gdy schodzili z kortu, zegar wskazywał dwie godziny i 29 minut! To jednak Ghem był w znacznie lepszym humorze – wygrał 2:6, 6:2, 6:4. Japończyk nie krył zdenerwowania w trakcie gry, a jedną z piłek ze złości posłał daleko, daleko poza kort. Ghem odpowiadał na pytania z uśmiechem: – Myślę, że w tym boju ważna była zmiana mojej taktyki. W drugi secie zacząłem grać bardziej agresywnie, Taro musiał się cofnąć i to zaważyło. Paradoksalnie, to dobrze, że przegrałem w deblu, bo mogę chwilę teraz odpocząć. Wciąż liczę się w walce o pierwsze miejsce, 100 punktów w rankingu bardzo, by się przydało.

Nie mniej zacięty był mecz rozgrywany na sąsiednim korcie. Tam ostatni z kwalifikantów, Axel Michon, rywalizował z Janem Satralem. Francuz po raz kolejny pokazał się z dobrej strony, ale to nie wystarczyło na świetnie dysponowanego Czecha. Satral wygrał oba sety (7:6, 6:2) i zapowiada, że na tym nie skończy. – Dobrze byłoby tu wygrać, bo to buduje pewność siebie. Odrobiłem pracę domową, pytałem o Axela chłopaków, którzy już z nim grali. Moim zdaniem kluczowa w tym meczu była moja silna psychika – ocenia Czech. Dla Michona był to już piąty mecz na Poznań Open: – Ale nie czułem się zmęczony, to nie może stanowić wymówki – twierdzi Francuz.

Niespodzianki nie było w kolejnym spotkaniu rozgrywanym na korcie centralnym. Tam rozstawiony z numerem trzecim Lucas Pouille pokonał Franko Skugora (6:3, 3:6, 6:4). Turniejowa „trójka” miała problemy w drugim secie, gdy olbrzymi Serb (203 cm wzrostu!) trafiał mocnym serwisem. Pouille pokazywał jednak kunszt i skutecznie punktował błędy Skugora. – Lucas może wygrać cały turniej – twierdzi Wojciech Fibak.

Na koniec dnia – wisienka na torcie. Na kort wyszedł Pablo Carreno Busta, turniejowa „jedynka”, a ręce same składały się do oklasków. Eksperci powtarzali, że Busta przypomina im stylem gry Juana Carlosa Ferrero. Naprzeciw Hiszpana stanął Mathias Bourgue, ale Francuz nie miał większych szans w tym starciu, choć trzeba przyznać, że i on pozostawił po sobie dobre wrażenie – szczególnie w drugim secie. Ostatecznie Carreno Busta wygrał 6:2, 6:7, 6:1.

– To był jeden z najlepszych meczów w historii turnieju – Wojciech Fibak nie krył zachwytu.

W czwartek poznaliśmy też pary półfinałowe turnieju deblowego. W 1/2 finału będziemy mieli kilka polskich akcentów. Para Michał Dembek/Viktor Kostin zmierzy się z duetem Julio Peralta/Matt Seeberger. Dembek to jeden z najbardziej obiecujących polskich juniorów, z kolei Kostin ma polskie korzenie – jego matka pochodzi z Poznania, a sam Viktor jest zawodnikiem AZS Poznań. W drugim półfinale obejrzymy drugiego z Polaków – Mateusza Kowalczyka w parze z Mikhailem Eldinem.

źródło www.poznanopen.pl

Fot. P. Rychter / Poznań Open

Dodaj komentarz