Parada ze zgrzytem na „Teatralce”


Z okazji 135-lecia komunikacji miejskiej w Poznaniu w niedzielę, 21 czerwca, w pierwszy dzień lata odbyła się parada tramwajów i autobusów miejskich. Ich przejazd odbył się w południe od ul. Zwierzynieckiej przez most Teatralny, Święty Marcin, most Świętego Rocha do Franowa, gdzie na terenie tamtejszej zajezdni odbył się festyn i poczęstunek jubileuszowym tortem.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Nie obyło się jednak bez zgrzytu. Setki osób, w tym rodziny z małymi dziećmi, które przyszły na most Teatralny, by stamtąd uczestniczyć w paradzie, nie wsiadło do okolicznościowych tramwajów i autobusów. Te przejechały obok zdezorientowanych mieszkańców.

Nic nie zapowiadało tej sytuacji. Paradę otwierał tramwaj konny, w którym jechali prezydent miasta Poznania Jacek Jaśkowiak i prezes MPK Poznań Wojciech Tulibacki. Otwierający korowód tramwaj zatrzymał się na moście Teatralnym, skąd tuż po dwunastej ruszył tuż za idącą przed nim orkiestrą MPK. Ta, grając marsze, przypominała o niecodziennym zdarzeniu.

Oczekujący przejazdu mieszkańcy (w tym niżej podpisany) nie kryli więc zaskoczenia, a nawet zdenerwowania, że nie zabrali się kolejnymi wagonami tramwajowo-autobusowego przejazdu, zwłaszcza, że ostatnie pojazdy jechały niemalże bez pasażerów. Tramwaje i autobusy jadące w tempie piechura zatrzymywały się na krótko na moście, ale drzwi do nich były zamknięte.

Wprawdzie organizator informował w mediach i na plakatach, że przed oficjalnym startem tramwaje historyczne i współczesne, uczestniczące w okolicznościowym przejeździe ruszą z ulicy Zwierzynieckiej (tam także można było zobaczyć paradne pojazdy, wsiąść do nich i pojechać nimi do Franowa), to jednak z informacji wynikało, że przystankiem będzie właśnie most Teatralny, skąd oficjalnie wyruszy parada. Tam też najwięcej zgromadziło się poznaniaków (i nie tylko), którzy chcieli przejechać się okolicznościowymi tramwajami i autobusami. Małym dzieciom trudno było wytłumaczyć, iż organizatorzy delikatnie mówiąc… „zrobili w konia” widzów z „Teatralki”. Wprawdzie konie w zaprzęgu wagonu bimby z 1880 roku były, ale ten trzeci – organizacyjny – okazał się prawdziwym „czarnym koniem” parady. Imprezy, której atmosferę popsuła jeszcze nieco pogoda – momentami padał deszcz. Przez to rozgoryczenie było jeszcze większe.

Tekst i zdjęcia: Andrzej Świątek

 

Dodaj komentarz