Kolejne cięcia finansowe mają tym razem dotknąć miejskiego przewoźnika. W przyszłym roku można liczyć się ze zmianą rozkładów jazdy w kursowaniu tramwajów i autobusów.
W kasie miejskiej nie ma pieniędzy i aby załatać dziurę trwają nerwowe poszukiwania przez włodarz 110 milionów złotych. Mniej pieniędzy będzie na oświatę, kulturę, rekreację; oszczędności będą w remontach ulic, w oświetleniu, a ostatnio nawet w komunikacji.
Miejski przewoźnik w przyszłym roku ma otrzymać tyle samo pieniędzy, co w tym, czyli 321 mln złotych. Gdy tym czasem potrzeba tam o kilkanaście milionów złotych więcej, bo w zastraszającym tempie drożeją ceny energii elektrycznej i paliw.
Podczas ostatniego spotkania radnych z dyrekcją MPK omawiane były kwestie znalezienia rezerw, choć przedstawiciele poznańskiego przewoźnika, który jest wykonawcą zamawianych przez miasto usług przewozowych, nie ukrywał niezadowolenia z powodu cięcia kosztów, które odbija się na jakości oferowanych usług. Rzadsze kursowanie tramwajów i autobusów, to nie tylko tłok w pojazdach i pogorszenie warunków podróżowania, ale także odwrót od przyjaznej komunikacji, którą tak ostatnio z prezydentem Ryszardem Grobelnym na czele lansowało miasto.
Już widać, z powodu licznych objazdów (trwają one od blisko dwóch lat, a kontynuowane jeszcze będą przez następne dwa lata) obserwuje się przesiadanie mieszkańców z tramwajów do samochodów, co potęguje i tak trudną jazdę po poznańskich ulicach.
Na nic zdają się nerwowe rozwiązania „strategów” od komunikacji (czytaj ZTM), którzy wprowadzają zmiany w rozkładach jazdy, tras tramwajów i autobusów, dzielą je – jak w torcie – na kawałki, by stworzyć „wrażenie”, że komunikacja nawet podczas remontów może być przyjazna.
Tak jednak nie jest. Pasażerowie na forach internetowych burzą się, że jeździ się po Poznaniu coraz dłużej i gorzej; chcą przywrócenia autobusu pośpiesznego linii A, wydłużenia biletów czasowych 15 minutowych (a nie tylko półgodzinnych), uruchomienia dla tramwajów zastępczego trasy w ulicy Towarowej, która – przy dzisiejszych dalekich objazdach – znacznie skróciłaby przejazd. I te rozwiązania, jak podkreślają, przyniosłyby duże oszczędności w komunikacji. Pozwoliłoby to na uniknięcie cięć, zaoszczędzenie energii, lepsze wykorzystanie taboru, a nawet uniknięcia zmian w rozkładach jazdy. Taka komunikacja – dodają, byłaby – mimo objazdów – bardziej elastyczna i przez to przyjazna! A na te rozwiązania nigdy nie jest za późno, nawet kosztem modernizacji trasy i wbudowania tam rozjazdu w stronę centrum miasta.
Tekst i zdjęcia: Andrzej Świątek