350 kilometrowy spacer? Start już w sobotę


9 dzień, coraz bliżej celu pielgrzymowania. 14 lipca w modlitwach pamiętamy o tym jak cenne i ważne jest życie. Ten etap to już tylko 28 kilometrów, a z każdym kolejnym cieszymy się, że już tak niedaleko. W Krzepicach przy kościele czeka na nas posiłek, który jemy wraz z innymi grupami, by potem wspólnie uczestniczyć we Mszy Świętej, która w zależności od pogody sprawowana jest albo w kościele albo na miejscowym boisku. Po godzinie 17 docieramy na ostatni nocleg w Waleńczowie. Tam też wieczorem jest czas by powiedzieć innym wszystko to, co było naszym udziałem przez 10 dni. By podzielić się wrażeniami, by przeprosić i poprosić o  wybaczenie, by  przez ucałowanie Krzyża podziękować Panu Jezusowi i poprzez drobne upominki sobie nawzajem, by stać się prawdziwie jedną grupą. Wszystko po to, by wreszcie razem stanąć przed cudownym obrazem Matki Bożej w Częstochowie.

Ostatni dzień rozpoczynamy wcześnie, o godzinie 6 z własnymi intencjami ruszamy na Jasną Górę. Każdy stara się przygotować jak najlepiej do tego momentu spotkania. Nawet nasz wygląd tego dnia staje się odświętny. Przeważa w tym dniu różowy kolor  – barwa grupy, do tego zawsze mamy jakieś wspólne elementy by podkreślić ten znak rozpoznawczy. Śpiewając nasz hymn „Oto idzie piątka ta różowa pani” swoim wyglądem podkreślamy identyfikację właśnie z tą, a nie inną grupą poznańskiej pielgrzymki. Około południa niecierpliwie, na jednej z ulic Częstochowy pod brzózkami, oczekujemy na swoją kolejność wejścia na wały Jasnej Góry. To moment niezapomniany, wzruszający, nieporównywalny z żadnym innym. Oto po 10 dniach trudu, wyrzeczeń, zmagania ze słabościami okazuje się, że to wszystko było nieważne, bo radość i wdzięczność jest nadrzędna. Klękając przed obrazem Jasnogórskiej Pani polecamy to wszystko, co przynieśliśmy, tych, którym obiecaliśmy modlitwę i pamięć, tych, którzy szli obok prawie 300 kilometrów. Dziękujemy za cały rok i prosimy o siły na kolejny.

O godzinie 16 wspólna Msza Święta dla wszystkich grup na wałach. Mimo, że wielu z nas zostaje jeszcze jeden dzień, by 16 lipca uczestniczyć w odpuście na Jasnej Górze, to jednak przychodzi czas rozstania. Wspólne zdjęcia, wymiana adresów, telefonów i obietnica, że najpóźniej spotkamy się za rok. Od tej pory tęsknimy za sobą nawzajem, ale nade wszystko za tymi niesamowitymi rekolekcjami w drodze, jakich możemy doświadczyć między Poznaniem, a Częstochową.

 

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

1 komentarz

  1. Oda pisze:

    Chciałabym odnieść się do pierwszych słów artykułu:”Od kilkudziesięciu lat 6 lipca we wczesnych godzinach porannych plac przed i wokół poznańskiej katedry …” Otóż sprzed katedry pielgrzymka wyrusza od lat 80-tych XX w. Przedtem, za komuny „głębokiej” rozpoczynaliśmy pielgrzymowanie w Tulcach, Nie do pomyślenia było przejście ulicami Poznania. Leśną dróżką , nie raz z MO na karku. Krzyż, tuba, kabelek i naprzód „do Częstochowy wiedzie nasz szlak…”. Data 6 lipca całe życie kojarzy mi się z pielgrzymką. Całym sercem jestem z Wami- uczestniczka pielgrzymek 1978- 1985.

Dodaj komentarz