Na strunach zmysłów
I gdy wybiła północ było wciąż jasno. Byliśmy po większej części występu zespołu Al Di Meoli. Mistrz zagrał na jednej gitarze… a właściwie to zagrał na tysiącach strun naszej wrażliwości: o której wiemy, do której się nie przyznajemy lub nieświadomie ją ukrywamy.
Liryzm wpisany w jestestwo gitary ujawnił klucz do ekspresji wynikającej z dynamiki brzmienia i różnorodności tonacji wywodzących się z rozmaitych kultur. Przypomnijmy, Meola to bezdyskusyjny pionier łączenia jazzu z muzyką świata, by przywołać już 1976 rok i wydawnictwo „Land of the Midnight Sun”, „Elegant Gypsy” (1977 r.) oraz „Casino” z 1978 r. Innym razem zadeklarowana eksploracja wpływów dziedzictwa muzyki Bliskiego Wschodu, Afryki i Brazylii, wpływy m.in. tanga i flamenco, czego dowodem jest m.in.: „World Sinfonia”.
Ekspresja synkopowa, zamiłowanie do melodii, które niekoniecznie dają się przewidzieć, dzięki wyrafinowanej harmonii sprawiają, że brawa publiczności mogą być jak kastaniety. Tak też się zadziało na Enter Enea Festival.
Mistrzowie umieją siebie słuchać
Zarówno Kenny Garret jak i Al. Di Meola nagrywali z największymi. Dzisiaj i od lat, są dla nas mistrzami poprzez swoje dokonania, wytrwałość, inspirowanie i umiejętność słuchania odgłosów międzynarodowej kultury. Taki też wymiar twórczej pokory daje przestrzeń na zaistnienie tego, co dla pokoleń może być nazwane ich własnym głosem…
Dominik Górny
Fot. Sisi Cecylia dla Enter Enea Festival