„Dźwięki powinny podnosić na duchu”
Pięciokrotny zdobywca nagrody Grammy, jeden z najlepszych saksofonistów świata (przez niektórych uznawany za najlepszego wśród żyjących)… – biografia Kenny Garreta, bo o nim mowa, mogłaby stanowić większą część tego artykułu. Fakty mówiłyby same za siebie. A jednak, żeby wyjść poza schemat (który w muzyce Garreta nie ma prawa być obecny), warto zwrócić uwagę na zdarzenia zapisane w dźwiękach.
Kenny Garret, z każdą swoją płytą i koncertem tworzy swoją biografią od nowa. Na poziomie przekazu i redefinicji jazzowego idiomu jest to pewnik. Wieloaspektowość widzenia muzyki; często skomplikowane harmonie, przekazywane w sposób komunikatywny dla szerszego kręgu publiczności.
Stylistyka hard bopu i post-bopu w autorskiej ekstazie, która ogarnia słuchaczy; „Happy People” zagrany na finał, nie był dla nas wyłącznie tytułem utworu, ale określił stan publiczności, która zatańczyła!.
Nie będzie eksperymentem jeśli powiemy, iż miarą zrozumienia tej muzyki nie są wspomnienia ale przyszłość. Przestrzenność a zarazem przejrzystość formy. Frazowanie, które teraz zaskakuje i budzi podziw, a w przyszłości może stać się kluczowym językiem zrozumienia tego z jaką siłą muzyka może wpływać na percepcję rzeczywistości. W istocie „dźwięki powinny podnosić na duchu” – wyjaśnia sam Garret.