Druga rozprawa w procesie Ewy Tylman trwała ponad 8 godzin. Najpierw przez trzy godziny zeznawała siostra Adama Z., a następnie troje policjantów, którym oskarżony miał się przyznać do zabicia koleżanki. To ich zeznania mają być jednym z najważniejszych dowodów przeciwko Adamowi Z. Funkcjonariusze zeznawali w kominiarkach.
Co zeznali świadkowie, media mogły ujawnić dopiero po zakończeniu rozprawy. Sąd nie zgodził na relacje na żywo z procesu i zabronił cytowania wypowiedzi w internecie podczas trwania rozprawy.
Przypomnijmy, tuż po zatrzymaniu, Adam Z. miał po kilku godzinach rozpytywania w Komendzie Wojewódzkiej w Poznaniu, powiedzieć policjantom, że przebywał z Ewą na skarpie przy moście św. Rocha. Pokłócił się z nią i podczas szarpaniny zepchnął ją ze skarpy. Adam Z. myśląc, że kobieta nie żyje, ze strachu przeciągnął ją na brzeg rzeki, zepchnął do Warty i uciekł. Podczas oficjalnego przesłuchania w prokuraturze wycofał się jednak z tej wersji.
Podczas pierwszej rozprawy, 3 stycznia Adam Z. powtórzył przed sądem, że policjanci zmusili go do złożenia wyjaśnień, w których ze szczegółami opisał, jak widział wpadającą do rzeki Ewę Tylman oraz że jej nie pomógł, bo spanikował i nie potrafi pływać.
– Ci policjanci mówili, że ja ciągle kłamię i jak nie powiem ich wersji wydarzeń, to będę miał dożywocie. Byłem zastraszany, zabierali mi krzesło, śmiali się z mojej orientacji seksualnej – odczytywano podczas rozprawy słowa oskarżonego z protokołu z 3 grudnia 2015 r.
3 stycznia Adam Z. podtrzymał odczytane mu wyjaśnienia. Podał też nazwiska policjantów, którzy mieli go zastraszać. Oskarżony twierdzi, że zeznania wymuszono na nim siłą. Policjanci mieli go pobić. Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura we Wschowie.
Podczas dzisiejszej rozprawy, policjanci zaprzeczyli zarzutom oskarżonego, że obciążające zeznania na nim wymusili. Wszyscy potwierdzili w zeznaniach wersję podawaną wcześniej przez prokuraturę, jakoby Ewa Tylman miała spaść ze skarpy.
– Adam Z. nie pamiętał, czy chciał ją przytrzymać, chwycić, czy też niechcący ją popchnął – mówił pierwszy policjant.
– Nie potrafił określić co się stało, ale Ewa spadła z tej skarpy w dół – wyjaśniał drugi funkcjonariusz.
Adam Z. miał zejść ze skarpy łagodniejszym zejściem.
– Zobaczył, że Ewa leży na boku i się nie rusza – mówił drugi z policjantów. – Opisał bardzo szczegółowo i plastycznie w jaki sposób ona leżała.
– Mówił, że gdy dobiegł do niej, Ewa miała obróconą w inną stronę głowę, niż nogi – zeznawała policjantka.
– Zadałem pytanie, dlaczego w związku z tym, że zdarzył się wypadek, nie próbował udzielić jej pomocy, dlaczego nie pobiegł do hotelu(…), bo tam na pewno byli jacyś ludzie. Oskarżony stwierdził, że spanikował, powiedział, że chciał „jak najszybciej wyrzucić z głowy złe myśli” – mówił pierwszy policjant.
Wówczas Adam Z. miał przeciągnąć Ewę Tylman na brzeg rzeki.
– Jego opis był bardzo plastyczny, pobudzał wyobraźnię. W tym momencie stwierdził coś co utkwiło mocno w mojej pamięci: „Jak zacząłem ją ciągnąć, zdziwiłem się, jaka była ciężka”. Tego rodzaju wypowiedzi słyszałem w swojej karierze tylko od ludzi, którzy przeciągali zwłoki bądź osoby nieprzytomne. Pamiętam, że nie chcąc uświadomić oskarżonemu, pod jakim jestem wrażeniem, zasłoniłem twarz – mówił pierwszy policjant.
Adam Z. miał wepchnąć Ewę do wody tak, że płynęła z nurtem rzeki.
– Pytaliśmy go, czy ciało zatonęło, czy dryfowało po powierzchni. Wydaje mi się, że nie potrafił tego określić – tłumaczyła policjantka. – Jego słowa do dzisiaj dźwięczą mi w uszach. Myślę, że odczuł ulgę, bo w pewnym momencie chyba zapłakał – dodała.
Źródło: TVN24
Trackbacks for this post
[…] Policjanci obciążają Adama Z. […]