Pamięć o pomordowanych w lasach gminy Dopiewo wiecznie żywa


Mieszkańcy gminy i przedstawiciele władz samorządowych w dniu Narodowego Święta Niepodległości wzięli udział w nabożeństwie w intencji pomordowanych w lasach palędzko-zakrzewskich, które odbyło się przy „Kwaterze Siedmiu Grobów”.

Kwatera Siedmiu Grobów 01
Od wielu lat mieszkańcy Zakrzewa biorą udział w nabożeństwie w intencji pomordowanych w lasach palędzko-zakrzewskich w czasie II wojny światowej, które zawsze odbywa się w terminie przypominającym o pierwszych egzekucjach. Z relacji świadków wynika, że pierwsza egzekucja miała tutaj miejsce 31 października, a następna 8 listopada 1939 r. Kolejne odbywały się systematycznie dwa, czasem trzy razy w tygodniu aż do 1940 r.

Nabożeństwo poprowadził ksiądz proboszcz dr Wojciech Przeczewski, a do koncelebry dołączył i słowo Boże wygłosił ksiądz Szymon Kosmala – nowy wikariusz w Dąbrówce. We wspólnej modlitwie uczestniczyli również gminni radni: Anna Kwaśnik, Jan Bąk, Wojciech Dorna, sołtys Zakrzewa Marian Czekalski oraz radna powiatowa Zofia Dobrowolska.

Poczty sztandarowe wystawiły: Związek Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych, Szkoła Podstawowa im. Astrid Lindgren w Dąbrowie oraz szczep harcerski z gminy Dopiewo.

 

Polecamy materiał: „Szlak Pamięci” powstał w lasach palędzko-zakrzewskich (wystarczy kliknąć).

Przypomnijmy, co się wydarzyło podczas II wojny światowej w tym miejscu?

W okresie 1939 – 1940 rozstrzeliwania odbywały się przeciętnie 2-3 razy w tygodniu. Również w okresie późniejszym, np. zimą 1942/1943, miały miejsce egzekucje na tym terenie. W „dołach śmierci” zginęło w latach wówczas do kilkunastu tysięcy Polaków. W większości byli to więźniowie poznańskiego Fortu VII. Pełnił on wtedy funkcję obozu koncentracyjnego i więzienia policji bezpieczeństwa. Rozstrzeliwano tu: księży, zakonnice, oficerów i podoficerów Wojska Polskiego, urzędników państwowych, nauczycieli, wykładowców i studentów Uniwersytetu Poznańskiego, ziemian, działaczy politycznych i społecznych, byłych powstańców wielkopolskich. Wśród nich znaleźli się także Polacy zamieszkujący w okolicy kompleksu leśnego, którzy narazili się swoim sąsiadom Niemcom.

Przed wywiezieniem na egzekucje odbywała się parodia rozprawy sądowej. Skazańców przywożono do lasu ciężarówkami. Zwykle wyjeżdżający z Fortu VII konwój liczył od 2 do 5 ciężarówek i 2 samochody osobowe niemieckiej policji bezpieczeństwa. Trasa wiodła przez Ławicę, Wysogotowo i Dąbrowę bądź przez Swadzim i Lusowo. Każda ciężarówka mogła pomieścić 35-36 osób. W egzekucjach uczestniczyli funkcjonariusze policji bezpieczeństwa, członkowie sądu doraźnego i komisarz kryminalny.

Na miejsce śmierci więźniów prowadzono po czterech, związanych. Wchodzili do wykopanego dołu. Strzelano do nich z pistoletów. Początkowo grzebano ich w ubraniach. Potem, zanim weszli do dołu, kazano im się rozebrać do bielizny, zdjąć buty i oddać rzeczy osobiste. Przedmioty przedstawiające jakąś wartość były zwożone do gospodarzy niemieckich z Zakrzewie, w którym przeważała ludność niemiecka. Tam je dzielono. Z relacji świadków wynika, że wywożono z lasów: futra, sutanny, mundury wojskowe i buty oficerskie…

Pierwszy „dół śmierci” powstał podczas prac leśnych Polaków zatrudnionych w lesie. Następne kopali okoliczni Niemcy, którzy zabezpieczali miejsca egzekucji przed świadkami. Wypełnione ciałami doły zasypywali, maskowali mchem i obsadzali świerkami.

Latem i wczesną jesienią 1944 r. okupant zacierał ślady zbrodni. Rozkopano doły, wydobyto zwłoki i palono na stosach. Popioły ponownie zakopywano lub rozrzucano po okolicy. Zakazy wstępu utrudniały oznaczanie miejsc zbrodni, a ślady zatarł czas. Do tej pory nie udało się ustalić i wydobyć z niemieckich archiwów listy ofiar.

Tekst i zdjęcia Tomasz Woźniak, źródło: inf. wł., Czas Dopiewa

Dodaj komentarz