Katastrofalne widowisko


Lech Poznań po kiepskich zawodach w swoim wykonaniu przegrał z Górnikiem Zabrze 3-1. Honorową bramkę dla lechitów zdobył Christian Gytkjaer.

Po przyjściu zawodnika do polskiego klubu, który ma tak bogatą historię, jak Christian Gytkjaer, wiele osób powiedziało: to jest ten zawodnik, którego Lech potrzebował. Na pewno będzie on kimś pokroju Artioma Rudnevsa, który był ostatnim dobrym napastnikiem w Kolejorzu. Jednak oczekiwania co do gry Gytkjaera na razie przerastają jego umiejętności odnalezienia się w ekstraklasie. W meczu z Górnikiem Duńczyk był cieniem cienia samego siebie. Przegrywał większość pojedynków, nie mógł znaleźć się w polu karnym, w dobrym miejscu, co przy kilku sytuacjach wołało o pomstę do nieba. Udało mu się co prawda zdobyć bramkę na 2:1, jednak od napastnika wypada oczekiwać czegoś więcej, jeśli ma się dużo więcej okazji. Między innymi w sytuacji w drugiej połowie, gdzie zdjął piłkę z buta Darko Jevticiowi, który nabiegał z szesnastego metra na piłkę.

Skoro już o Jevticiu mowa. Jest to chyba najbardziej pokrzywdzony zawodnik w Lechu od ostatnich dwóch spotkań. Nie gra on na swojej nominalnej pozycji-czyli środkowego pomocnika ofensywnego-tylko trener Nenad Bjelica wystawia go na skrzydle. Nie wiem jakie zadania Chorwat mu zaleca, jednak widać czarno na białym, że Szwajcar nie czuje się w ogóle w roli skrzydłowego. W Zabrzu wiele strat piłek, które nie były wymuszone, zupełny brak orientacji boiskowej, piłka odskakiwała mu na kilka metrów po przyjęciu. Jevtić ma świetny przegląd pola, umie prostopadłym podaniem uruchomić napastnika bądź bocznego pomocnika. Ma również dobre uderzenie. Czyli ma te cechy, których nie ma Radosław Majewski. Zawodnik, który nie jest w ogóle kreatywny w ostatnim okresie, a jest wystawiany na jednej z ważniejszych pozycji w ataku pozycyjnym. Majewski to typ gracza, który gra na chaos. Uderza z nieprzygotowanych pozycji, wdaje się w wiele dryblingów, które są bezskuteczne i zazwyczaj uruchamiają kontrataki, co w dzisiejszym meczu było mało rozsądne, bo gra Górnika z kontry to typowa woda na młyn zabrzańskiej ofensywy.

Zupełnie niezrozumiałe było w pierwszej połowie wejście Rafała Janickiego, który dał pretekst do tego, by sędzia Bartosz Frankowski podyktował rzut karny. Trzeba przyznać, że Suarez dodał nieco od siebie, ale poczuł kontakt i możliwość sprokurowania rzutu karnego w stosunkowo niegroźnej akcji, bo po wysunięciu sobie piłki ta mu trochę za mocno odskoczyła i gdyby Janicki zrobił dwa kroki w lewo najpewniej by tę piłkę zblokował, bądź wybiłby ją inny defensor Kolejorza. Rafał Janicki również nie popisał się przy interwencji, która ustaliła wynik spotkania na 3:1. Większego błędu nie popełniono jedynie przy drugiej bramce. Żurkowski precyzyjnie uderzył piłkę po długim rogu i pokonał Putnockiego.

GÓRNIK ZABRZE – LECH POZNAŃ 3:1 (2:0)

Bramki: Angulo (13), Żurkowski (34), Angulo (75) – Gytkjaer (62)
Żółte kartki: Matuszek, Grendel

Górnik: Tomasz Loska – Adam Wolniewicz, Mateusz Wieteska, Dani Suarez, Michał Koj – Damian Kądzior (78. Erik Grendel), Szymon Mateuszek, Szymon Żurkowski, Rafał Kurzawa – Łukasz Wolsztyński (70. Maciej Ambrosiewicz), Igor Angulo

Lech: Matus Putnocky – Robert Gumny (60. Deniss Rakels), Emir Dilaver, Rafał Janicki, Volodymyr Kostevych – Łukasz Trałka, Maciej Gajos, Radosław Majewski (80. Nicki Bille) – Maciej Makuszewski, Christian Gytkjaer, Darko Jevtić (80. Mihai Radut)

3 komentarze

  1. Longi pisze:

    a ja bym cofnął trałkę na stopera bo naprawdę sobie dobrze radzi z dilaverem przed nimi teteh a w środku zostawił gajowego z jevticem z przodu rakels tylko jest problem z lewą flanką

  2. Michał pisze:

    Lech przegrał bo obrona beznadziejna, a sędziowie zrobili swoje.

  3. Juras pisze:

    Fatalny mecz ze strony obrony. Putnocky nie pomagał. Powinna nastąpić zmiana w bramce. To powinno dać do myślenia Matusowi. No i brak skuteczności z przodu :/

Dodaj komentarz