Fadecki: Warta jest mocna i może sporo namieszać


Wojciech Fadecki w minionym tygodniu został nowym zawodnikiem Warty Poznań. W rozmowie z nami wyjaśnia, dlaczego skusiła go oferta „Zielonych”, jak wspomina półfinałowy dwumecz Pucharu Polski przeciwko Lechowi czy też zdradza, komu kibicował na mistrzostwach świata.

Blisko 150 występów na poziomie II ligi w Błękitnych Stargard, do tego też sporo występów w III lidze w barwach Chemika Police. Chociaż wciąż jesteś młodym graczem, masz już spore doświadczenie. Czy jednak debiutowi na zapleczu Ekstraklasy będzie towarzyszyć jakaś dodatkowa presja?

Może nie presja, ale pozytywne emocje. Mecz na zapleczu ekstraklasy byłby dla mnie czymś zupełnie nowym i jeżeli tylko będę miał okazje, to chcę się pokazać z jak najlepszej strony.

W Stargardzie byłeś już od dobrych kilku lat ważnym ogniwem. Co skłoniło Cię do przejścia do Warty?

Przede wszystkim chcę się rozwijać i grać coraz wyżej. Perspektywa gry w I lidze była tu kluczowa i jestem bardzo wdzięczny za to, że klub postanowił dać mi tę szansę. Mam nadzieję, że odwdzięczę się samymi dobrymi występami.

Tak naprawdę możesz grać na wielu pozycjach w ataku, ale na której czujesz się najlepiej?

To prawda, że zdarzało mi występować na różnych pozycjach, ale zdecydowanie najlepiej czuję się na skrzydle.

W jednym z komentarzy znalezionych w Internecie pewien kibic wspomina rewanżowy półfinał Pucharu Polski z Lechem, kiedy to przy Bułgarskiej świetnie poradziłeś sobie z Paulusem Arajuurim. Jak wspominasz tamten z pewnością niezwykły dwumecz?

To jak na razie dwa najważniejsze mecze w moim życiu. Nikt nie przypuszczał, że możemy dojść tak daleko. Po pierwszym meczu, kiedy zdołaliśmy wygrać u siebie 3:1, jechaliśmy do Poznania z myślą, że naprawdę możemy tego dokonać i zagrać w finale Pucharu Polski. Udało nam się strzelić bramkę na 1:0, lecz chwile potem jeden z naszych zawodników zobaczył czerwoną kartkę. Lech zaczął coraz mocniej atakować, co poskutkowało tym, że to „Kolejorz” ostatecznie wygrał 5:1 i zagrał w finale z Legią. Ten mecz zapamiętam na zawsze przede wszystkim przez pryzmat radości naszych kibiców po strzelonej bramce w Poznaniu. To było cudowne uczucie.

Z Błękitnymi w minionym sezonie do ostatniej kolejki walczyłeś o utrzymanie. Jak myślisz, o co jesteś w stanie powalczyć wraz z nowymi kolegami w I lidze?

Myślę, że jesteśmy w stanie osiągnąć wyznaczony cel, jakim jest utrzymanie. Oczywiście jednak będziemy walczyć o jak najwyższe miejsce. Nasza kadra jest bardzo mocna i jestem pewien, że możemy sporo namieszać.

Kiedyś miałeś okazję przebywać na testach w Pogoni Szczecin. Myślisz, że stać Was na to, by w niedalekim czasie zadebiutować w Ekstraklasie, jednak w zielonej koszulce?

Oczywiście, w końcu wszystko jest możliwe. Każdy z nas ma swoje ambicje, a na treningach ciężko pracujemy, więc chyba wszyscy liczą na to, że wkrótce zobaczymy tego efekty.

Jak Ci się podobają pierwsze dni w Poznaniu i w Warcie?

Poznań to piękne miasto i cieszy mnie myśl o tym, że będę tu mieszkał przez najbliższy czas. W klubie jest bardzo dobra atmosfera, a zawodnicy miło mnie przyjęli, więc czuje się tu wspaniale.

Jako zawodnik ofensywny z pewnością będziesz odpowiedzialny za strzelanie bądź asystowanie. Czy przed sezonem zakładasz sobie jakąś konkretną liczbę, którą chciałbyś przekroczyć?

Każdy wyznacza sobie jakieś cele, lecz może nie będę ich zdradzał. Najważniejsze jest jednak to, żebyśmy jako drużyna wygrywali, a jeżeli ja będę się do tego przyczyniał, wtedy będę podwójnie zadowolony.

Co robi Wojciech Fadecki w wolnym czasie?

Mam różne sposoby na spędzenie wolnego czasu, lecz najczęściej wykorzystuje go na spotkania z rodziną czy znajomymi. Nie ukrywam też, że lubię sobie też czasem pograć na konsoli.

Wczoraj zakończyły się mistrzostwa świata. Komu na nich kibicowałeś? Kto Cię najbardziej zaskoczył zarówno pozytywnie, jak i negatywnie?

Najbardziej kibicowałem Polsce, ale niestety nie poszło nam na tym mundialu tak, jak oczekiwałem. Pozytywnie zaskoczyła mnie reprezentacja Szwecji, ponieważ wyszła z bardzo ciężkiej grupy. Negatywnie natomiast Niemcy, którzy bronili tytułu i nawet nie zdołali osiągnąć choćby 1/8 finału.

Rozmawiał Piotr Przyborowski, fot. Roger Gorączniak, archiwum NGP

Dodaj komentarz