Desery piłkarzy Kolejorza


Lech Poznań, jako jedyny klub w Polsce, oprócz Legii Warszawa, który ma własnego kucharza. Jest nim Artur Dzierzbicki, menedżer gastronomii hotelu Rodan i Rodan-Groklin, który wspólnie z dietetykiem zespołu Patrycją Kłysz decydują, co jedzą piłkarze Kolejorza.

Tak wyglądają desery piłkarzy Lecha.

Tak wyglądają desery piłkarzy Lecha.

– Stawiamy na jedzenie bioekologiczne, energetyczne, które zawiera jak najwięcej pozytywnych węglowodanów i błonnika – mówi Artur Dzierzbicki. – W jedzeniu ma być dużo pozytywnej energii. To kulinarna liga mistrzów! Jeżdżę z Lechem także na wyjazdy i kiedy przedstawiam, jakie menu sobie życzymy, to zazwyczaj szefowie kuchni, nawet 5-gwiazdkowych hoteli, nie znają wielu składników. Pytają czy to Real Madryt do nich przyjechał, że takie wygórowane wymagania mamy. Zazwyczaj wszystko zabieramy z sobą i pod moim kierunkiem kucharze z innych hoteli przygotowują jedzenie.

Przed meczem z Ruchem Chorzów lechici pojawili się już w sobotę w hotelu Rodan w Skrzynkach (gmina Kórnik). O godz. 19 zeszli na kolację, a w niedzielę o godz. 8 mieli śniadanie, a obiad o 11.30. Wśród potraw mieli m.in. amarantus gotowany na bulionie warzywnym z nasionami konopii, indyka z tymiankiem, wołowinę sous vide + sos malinowy z octem balsamicznym w miseczce, filet z łososia w marynacie z miodu, soku z pomarańczy, oliwy, rozmarynu – grillowany. Specjalnie dla piłkarzy sprowadzany jest też chleb Benus, a soki, jakie piją piłkarze są wyciskane z owoców i warzyw.

– Staramy się urozmaicać wyżywienie, na niedzielny obiad specjalnie zamówiliśmy bardzo drogą rybę o nazwie golec – dodaje Artur Dzierzbicki.

– Prawidłowe odżywianie to kluczowa sprawa – przyznaje trener Maciej Skorża. – Dla piłkarzy jest tym czym paliwo dla samochodów. Daje energię.

– Staramy się dobrze odżywiać, na zgrupowaniach przedmeczowych mamy wszystko zapewnione, a w domu mojej diety pilnuje żona – zdradził nam lechita Szymon Pawłowski.

– Mamy profesjonalnie przygotowane jedzenie, wpływa ono bardzo pozytywnie na nasze samopoczucie – mówi bramkarz Krzysztof Kotorowski. – Piję mniej kawy niż kiedyś, a więcej energetycznych soków i deserów. To one mnie teraz pobudzają.

No właśnie desery! To one są przysłowiowym języczkiem u wagi wyżywienia piłkarzy Lecha. Krążą już o nich legendy. I nie chodzi u o zwykłe lody w polewie, z owocami.

– Piłkarze jak przychodzą na obiad lub kolację, to od razu pytają czy są desery i o jakim smaku – uchyla rąbka tajemnicy Artur Dzierzbicki. – To puddingi z tapioki z chia i owocami na mleku, na przykład roślinnym. Wyzwalają one energię i agresję na boisku.

Piłkarze przy stole w hotelu mają przypisane sobie miejsca. Osobny stolik tworzą trenerzy, a kolejny obsługa zespołu. Trenerzy śpią w pokojach jednoosobowych, a piłkarze w dwuosobowych.

Zdjęcia Roger Gorączniak

 

 

 

Dodaj komentarz