Akcja „Zapal znicz pamięci” w gminie Dopiewo


Mieszkańcy gminy Dopiewo po raz siódmy włączyli się w społeczną akcję „Zapal znicz pamięci”, której inicjatorem jest Radio Merkury i poznański oddział Instytutu Pamięci Narodowej. W lasach palędzko-zakrzewskich zapłonęły 18 października znicze, które upamiętniły zamordowanych przez Niemców w czasie II wojny światowej Polaków.

Zapal Znicz Pamięci - Gmina Dopiewo - 017
Zanim był Katyń i Akcja AB – była operacja Tannenberg i eksterminacja polskich elit na ziemiach wcielonych do III Rzeszy. Tylko do końca 1939 roku Niemcy zamordowali tu 40 tysięcy Polaków. Okupanci chcieli złamać wolę oporu. Ginęli przede wszystkim przedstawiciele inteligencji i powstańcy wielkopolscy.

Mieszkańcy gminy Dopiewo, co roku w ramach społecznej akcji „Zapal znicz pamięci” starają się przywracać pamięć bohaterów ginących w publicznych egzekucjach, więzieniach, obozach na zachodnich kresach II Rzeczypospolitej za uparte podtrzymywanie polskości, za aktywność społeczną, za patriotyzm. Pomysłodawczyni akcji, Anna Gruszecka – dziś dyrektorka Biblioteki Raczyńskich w Poznaniu, mówi: „dzięki tej akcji zaczynamy widzieć konkretne twarze, losy konkretnych ludzi. Pozwala nam to wyobrazić sobie, co czuli nasi dziadkowie”.

Tradycyjnie działania szkół z terenu gminy Dopiewo koordynuje nauczyciel historii Tomasz Woźniak ze Szkoły Podstawowej im. Astrid Lindgren w Dąbrowie, który zaangażowany jest w akcję od pierwszej edycji. Dzieci i młodzież z placówek oświatowych porządkują groby i miejsca pamięci na leśnym obszarze koło miejscowości Zakrzewo, a w dniu akcji zapalają znicze w kilku miejscach na terenie całego lasu. Ponadto przez cały rok opiekują się wszystkimi grobami.

– Jak co roku sprzątanie i porządkowanie miejsc masowych egzekucji rozpoczęliśmy od kwatery duchownych. Młodzież chętnie bierze udział w porządkowaniu tych miejsc, a w dniu akcji i 11 listopada pojawia się tutaj ze swoimi rodzicami, którym opowiada tragiczną historię tego miejsca – mówi nauczyciel Tomasza Woźniak.

W akcję angażuje się również społeczność lokalna, a w tym roku mieszkańcy nowych osiedli z Dąbrówki i Palędzie pod przewodnictwem pani Marii Talarczyk wspólnie wybrali się zapalić znicze. Ponadto na leśnym „Szlaku Pamięci” na terenie lasów Dąbrówki, Palędzia i Zakrzewa, który powstał dzięki współpracy Urzędu Gminy Dopiewo, GOSiR Dopiewo i Nadleśnictwa Konstantynowo można było spotkać biegaczy i miłośników nordic walking ze zniczami.

Wśród nich był gminny radny Jan Bąk z Gołusek, który wraz z żoną pokonał cały szlak i odwiedził wszystkie miejsca pamięci. – Jak co roku – plecaki spakowane (znicze zapałki), kije do nordic walking, gotowe, dojazd do Zakrzewa i dalej Szlakiem Pamięci … i tylko szumiące drzewa, ptaki, i ten las – jakby zamyślony, las niemy świadek… – tak wspomina niedzielną wyprawę radny Bąk.

Zapal Znicz Pamięci - Gmina Dopiewo - 013

Polecamy materiał: „Szlak Pamięci” powstał w lasach palędzko-zakrzewskich (wystarczy kliknąć).

Natomiast w środę, 11 listopada o godz. 11:00 przy „Kwaterze Siedmiu Grobów” mieszkańcy gminy Dopiewo wezmą udział w nabożeństwu w intencji pomordowanych, które poprowadzi ksiądz proboszcz dr Wojciech Przeczewski.

Akcję „Zapal znicz pamięci” zwieńczy Koncert Zaduszkowy „Pamiętamy…”, który 3 listopada odbędzie się w Teatrze Muzycznym w Poznaniu przy ul. Niezłomnych 1 w Poznaniu. Koncert będzie wyrazem hołdu oraz pamięci o polskich patriotach, ofiarach gestapo, które ucierpiały w budynku Domu Żołnierza, obecnej siedzibie Teatru.

Tym razem zabrzmi „Misterium Stabat Mater” Włodka Pawlika, jedynego polskiego laureata Grammy, z 2014 roku. Wykonawcami koncertu będą Kompozytor – Włodek Pawlik, Chór Teatru Muzycznego w Poznaniu oraz zespół wokalny Sonus Artis pod dyrekcją Jacka Sykulskiego. Terminy koncertów: 3.11.2015 r., godz. 17.30 (koncert zamknięty) i 20.00 (koncert biletowany). Bilety w cenie 20-60 zł dostępne w Kasie Teatru, CIM, na portalu Bilety24.pl oraz na www.teatr-muzyczny.poznan.pl. Koncert Zaduszkowy został objęty patronatem: Marszałka Województwa Wielkopolskiego Marka Woźniaka, Prezydenta Miasta Poznania Jacka Jaśkowiaka, Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej Łukasza Kamińskiego, Dyrektora Muzeum Historii Polski Roberta Kostro.

Przypomnijmy, co się wydarzyło podczas II wojny światowej w tym miejscu?

W okresie 1939 – 1940 rozstrzeliwania odbywały się przeciętnie 2-3 razy w tygodniu. Również w okresie późniejszym, np. zimą 1942/1943, miały miejsce egzekucje na tym terenie. W „dołach śmierci” zginęło w latach wówczas do kilkunastu tysięcy Polaków. W większości byli to więźniowie poznańskiego Fortu VII. Pełnił on wtedy funkcję obozu koncentracyjnego i więzienia policji bezpieczeństwa. Rozstrzeliwano tu: księży, zakonnice, oficerów i podoficerów Wojska Polskiego, urzędników państwowych, nauczycieli, wykładowców i studentów Uniwersytetu Poznańskiego, ziemian, działaczy politycznych i społecznych, byłych powstańców wielkopolskich. Wśród nich znaleźli się także Polacy zamieszkujący w okolicy kompleksu leśnego, którzy narazili się swoim sąsiadom Niemcom.

Przed wywiezieniem na egzekucje odbywała się parodia rozprawy sądowej. Skazańców przywożono do lasu ciężarówkami. Zwykle wyjeżdżający z Fortu VII konwój liczył od 2 do 5 ciężarówek i 2 samochody osobowe niemieckiej policji bezpieczeństwa. Trasa wiodła przez Ławicę, Wysogotowo i Dąbrowę bądź przez Swadzim i Lusowo. Każda ciężarówka mogła pomieścić 35-36 osób. W egzekucjach uczestniczyli funkcjonariusze policji bezpieczeństwa, członkowie sądu doraźnego i komisarz kryminalny.

Na miejsce śmierci więźniów prowadzono po czterech, związanych. Wchodzili do wykopanego dołu. Strzelano do nich z pistoletów. Początkowo grzebano ich w ubraniach. Potem, zanim weszli do dołu, kazano im się rozebrać do bielizny, zdjąć buty i oddać rzeczy osobiste. Przedmioty przedstawiające jakąś wartość były zwożone do gospodarzy niemieckich z Zakrzewie, w którym przeważała ludność niemiecka. Tam je dzielono. Z relacji świadków wynika, że wywożono z lasów: futra, sutanny, mundury wojskowe i buty oficerskie…

Pierwszy „dół śmierci” powstał podczas prac leśnych Polaków zatrudnionych w lesie. Następne kopali okoliczni Niemcy, którzy zabezpieczali miejsca egzekucji przed świadkami. Wypełnione ciałami doły zasypywali, maskowali mchem i obsadzali świerkami.

Latem i wczesną jesienią 1944 r. okupant zacierał ślady zbrodni. Rozkopano doły, wydobyto zwłoki i palono na stosach. Popioły ponownie zakopywano lub rozrzucano po okolicy. Zakazy wstępu utrudniały oznaczanie miejsc zbrodni, a ślady zatarł czas. Do tej pory nie udało się ustalić i wydobyć z niemieckich archiwów listy ofiar.

Adam Mendrala, Tomasz Woźniak

Dodaj komentarz